Przez zbuntowane wojsko brak komórek w całym kraju
W Bangladeszu, w którym ponad p ół roku temu dezaktywowano ponad milion komórek, dziś nie działa żadna. A wszystko w ramach „ochrony kraju i mieszkańców" przed dezinformacją i plotkami. Jak bowiem wiadomo, nic tak nie poprawia poczucia bezpieczeństwa jak huk przelatujących pocisków nad głowami, zwłaszcza jeśli nie wiadomo ani skąd ani dla kogo są one przeznaczone.
W Bangladeszu, w którym ponad pół roku temu dezaktywowano ponad milion komórek, dziś nie działa żadna. A wszystko w ramach „ochrony kraju i mieszkańców" przed dezinformacją i plotkami. Jak bowiem wiadomo, nic tak nie poprawia poczucia bezpieczeństwa jak huk przelatujących pocisków nad głowami, zwłaszcza jeśli nie wiadomo ani skąd ani dla kogo są one przeznaczone.
Wyłączenie w całym kraju telefonii komórkowej spowodowane zostało rozprzestrzenianiem się buntu żołnierzy z ochrony pogranicza. Bunt żołnierzy związany jest z roszczeniami płacowymi. Oficjalnie, rząd wyłączył komórki, aby nie szerzyły się przez nie plotki i nie były rozpowszechniane nieprawdziwe informacje. Prawdopodobnie chodzi jednak o utrudnienie pogranicznikom kontaktu. W Bangladeszu jest w użyciu około 40 mln komórek. Dla operatorów każdy dzień w którym nikt nie dzwoni z komórki to wielomilionowe straty.
Cieszmy się, że nawet kiedy buntują się nasze pielęgniarki czy nauczyciele, nie zostajemy pozbawieni możliwości korzystania z komórek.
Źródło: .reuters.com