Rayman Adventures - recenzja [Android i iOS]

Przygody tego małego stworka są mi bliskie od dawna. Była to bowiem jedna z pierwszych gier na PC, w jakie przyszło mi grać. Dziś widzę, że polityka Ubisoftu się nie zmieniła, a mobilne wydania Raymana wciąż są pełnymi akcji platformówkami. A jak sprawa ma się w przypadku nowego Rayman Adventures?

Rayman Adventures - recenzja [Android i iOS]
Marek Pruski

10.12.2015 | aktual.: 10.12.2015 10:51

Przygody. To właśnie na nie postawiono w tej części Raymana. Główny bohater powinien być Wam już znany. Przypomnę po krótce, że to fikcyjny twór Ubisoftu, który wykazuje ludzką inteligencję. Nie ma ramion, szyi i nóg, a składa się tylko z dłoni, stóp, tułowia oraz głowy. Rayman zawsze był pełen energii, więc do dziś gry o nim są grami akcji. Rayman Adventures jest jedną z nich.

Obraz

W poprzednich częściach twórcy ograniczyli głównemu bohaterowi ruchy. Jungle Run i Fiesta Run to runnery, jak sama nazwa wskazuje, więc możliwy był tam tylko skok i atak. W tej części – teoretycznie jest lepiej. Gra daje bowiem możliwość pełnego poruszania się po dwuwymiarowej planszy, zarówno w lewo jak i w prawo. Skok odbywa się przez tapnięcie ekranu, przesunięciami wykonujemy atak.

Gracz ma co prawda możliwość zmiany kierunku, ale Rayman przyspiesza automatycznie. To sprawia, że rozgrywka jest jeszcze bardziej dynamiczna. Niestety dobre wrażenie psuje sterowanie, które nie do końca spełnia swoją funkcję. Często zdarzało mi się mylić m.in. skok z atakiem. Przesunięcia te są mało intuicyjne, a wsparcia dla zewnętrznego kontrolera ze świecą tu szukać.

Obraz

Gra składa się z poziomów, które dzielą się na 3 kategorie. W pierwszej zbieramy lumy – małe świecące stworzonka zwisające gdzieś w powietrzu. W drugiej – zwalczamy możliwie jak najwięcej przeciwników. W trzeciej – rozwiązujemy planszowe zagadki, przesuwamy dźwignie, poruszamy zębatkami itp. Przed każdym poziomem pojawiają nagrody, które możemy w nim zgarnąć.

Pomocnikami, którzy zwiększą naszą odporność czy przyciągną do nas lumy są potworki. To małe kulkowate stworzenia, które kolekcjonujemy na swoim wirtualnym drzewku i możemy je wykorzystać w poziomach. Oczywiście po każdym wykorzystaniu trzeba je nakarmić i tak do gry wchodzą mikropłatności. Całe szczęście nie narzucają się tak bardzo i w grę można spokojnie grać bez wydania choćby złotówki.

Obraz

Zdobyte w poziomach punkty wymieniane są na kryształy. Te z kolei pozwolą nam na zakup różnorakich eliksirów, kostiumów czy też bilecików szczęścia. Po przejściu jednego rozdziału dostajemy jajko, które pozostawiamy do wyklucia, a w którym znajdziemy nowego stworka. Przejście do kolejnego rozdziału gry jest możliwe, ale powrót do wcześniejszych poziomów już nie.

Obraz

Ciekawą opcją jest loopowanie muzyki wytwarzanej przez stworki, które zdobędziemy. Ta muzyka jest jakby naszą wizytówką i jeśli któryś z naszych znajomych w grze kliknie w nasze drzewko, ułożona przez nas melodia powinna wybrzmieć na jego urządzeniu. Drobna rzecz, ale trzeba przyznać, że bardzo urokliwa.

Poziomy to pod kątem graficznym są wspaniale stworzone. Może to jeszcze nie poziom Leo’s Fortune, ale z pewnością jest ponadprzeciętnie. Płynności również nie brakuje, bo gra zarówno na Androidzie jak i na iOS działa w 60 kl./s. Wrażenia potęguje dodatkowo audio, któremu przeciętności też nie można zarzucić.

Obraz

Gra wymaga stałego dostępu do Internetu. Kiedy tylko utracimy połączenie, choć na momencik, następuje przerwa i czekamy aż znowu uzyskamy dostęp do sieci. Rozumiem reklamy, mikropłatności, ale w grze jedyną czasowo następującą czynnością jest wykluwanie się jajka. To właśnie cena, jaką płacimy za darmową grę.

Przy instalacji warto włączyć autoaktualizacje, bo po włączeniu gry może się okazać, że w pewnym momencie nie można przejść dalej. Powód? „Korzystasz ze starej wersji” Wszystko okej, ale aktualizację pobierałem przedwczoraj. To nic, dziś rano wyszła nowa, i to ją musisz mieć. Czasami gra ignoruje brak najnowszych aktualizacji, ale denerwujący komunikat pojawia się nieprzerwanie.

Obraz

Mimo tych kilku niedogodności Rayman Adventures radzi sobie całkiem nieźle. Gra się przyjemnie i o ile nie chcemy przechodzić wszystkich poziomów do perfekcji, granie jest w pełni darmowe. Cena, jaką płacimy za kontynuację bez premium to stały dostęp do sieci. Cieszy jednak brak odnawialnej energii, co pozwala bez przerwy cieszyć się rozgrywką. W swojej klasie Rayman jest tytułem, który sięga szczytu, jednak troszkę mu zabrakło, by w pełni go dosięgnąć.

Rayman Adventures -- Promo Trailer

A co wy sądzicie o Rayman Adventures? Piszcie. Gra jest darmowa i pobierzecie ją na urządzenia z Androidem i iOS

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)