Renaissance Blood THD - totalna klapa
Renaissance Blood THD to jedna z najgłośniejszych premier tego roku podobnie jak N.O.V.A 3. Miał to być pokaz możliwości graficznych urządzeń mobilnych. Niestety nie jest on ani ciekawy, ani wyjątkowo ładny.
02.06.2012 | aktual.: 02.06.2012 13:46
Renaissance Blood THD to jedna z najgłośniejszych premier tego roku podobnie jak N.O.V.A 3. Miał to być pokaz możliwości graficznych urządzeń mobilnych. Niestety nie jest on ani ciekawy, ani wyjątkowo ładny.
Gracz wciela się w jednego z bohaterów renesansu, którzy po śmierci Leonarda Da Vinci poszukują stworzonej przez niego maszyny latającej. Tak naprawdę fabuła ma marginalne znaczenie, a cała gra podzielona została na poziomy przypominające areny, na których liczą się głównie zdobyte punkty. Otrzymuje się je za zabijanie przeciwników i strzelanie do ukrytych bonusów.
Zabawa polega na eksterminacji wszystkiego co się rusza. Tytuł jest szynowym shooterem (jak chociażby Rage), który to gatunek czasy świetności ma już daleko za sobą i niestety jest to widoczne. Postać gracza porusza się w nich automatycznie, a grający jedynie celuje i strzela. Formuła ta dobrze się sprawdza w mobilnych zabijaczach czasu, ale nie nadaje się do pełnoprawnych tytułów, które stają się przez to całkowicie liniowe i nieciekawe. Gracz zabija wrogów za pomocą dwóch rodzajów broni oraz buławy. Pierwszym typem oręża jest kusza, która zadaje duże obrażenia i ma nieskończoną liczbę pocisków, ale wolno strzela. Drugim jest coś na wzór renesansowego karabinu, który cechuje się szybkostrzelnością, ale jest mniej zabójczy od kuszy i ma ograniczony zapas amunicji.
Rozgrywka jest całkowicie oskryptowana. W tych samych momentach pojawiają się Ci sami przeciwnicy i robią dokładnie to samo za każdym razem. Doprowadza to do sytuacji, że gracz zapamiętuje, co stanie się za chwilę, niczym w FPS-ach sprzed 15 lat. Wrogowie najczęściej starają się skrzywdzić gracza wręcz, ale niektórzy rzucają oszczepami. Tego samego rodzaju przeciwnicy nie różnią się od siebie niczym. Pod koniec każdego poziomu walczy się z bossem, którego słaby punkt należy wcześniej odkryć. Brakuje też opcji zapisu gry. Z drugiej strony, gdyby była taka możliwość, to przejście gry zajmowałoby dosłownie chwilę. Plansze są cztery, ale obecnie dostępne są tylko dwie.
Renaissance Blood THD - gameplay
Grafika miała pokazać potencjał Tegry 3 i tak też będę ją oceniał. Od razu napiszę - jest źle. Jeśli to jest wszystko, na co stać ten układ, to polecam przejście na iOS lub zakup PS Vity. Gra testowana była na Transformerze Prime i na 10,1 cala prezentuje się słabo, ale na mniejszych ekranach może być trochę lepiej. Bardzo widoczne są piksele na teksturach i brak wygładzania krawędzi. Cieniowanie i oświetlenie często płatają figle, np. postacie odbijają światło, mimo że są w cieniu. Poza tym wszystkie efekty mogłby być oskryptowane, bo za każdym razem rozgrywka wygląda identycznie. Broni się jedynie oprawa dźwiękowa i klimatyczne wykonanie poziomów. Niestety, ta gra to doskonały przykład na to, jak zmarnować potencjał silnika graficznego Unreal Engine 3 wykorzystanego m.in. w Infinite Blade.
Renaissance Blood THD zawiódł mnie całkowicie. Liczyłem na ciekawego shootera osadzonego w czasach renesansu, a otrzymałem liniową do bólu, bezmyślną sieczkę, która jest do tego wyjątkowo krótka i droga (14,16 zł). Gdyby była to tańsza gra, dostępna na wszystkie urządzenia i pozbawiona tylu szumnych zapowiedzi, to może nie zrobiłaby na mnie aż tak złego wrażenia. Jednak w tej sytuacji polecam poczekać na jakąś przecenę i dopiero przekonać się, jak słaba jest to gra.
[plus]dobra na chwilę
[plus]osadzenie w czasach renesansu
[minus]liniowa
[minus]zmarnowany potencjał silnika graficznego
[minus]cena
[minus]przesadzone zapowiedzi
[minus]marginalne znaczenie fabuły
[minus]wtórność i skrypty
[minus]krótka
[minus]mała rozmaitość wrogów