Rewolucyjne telefony przyszłości - w jakim kierunku mogą ewoluować?
Jakie będą komórki przyszłości? Jednoznaczna odpowiedź na to pytanie jest niemal niemożliwa. Rozwój telefonów podąża obecnie kilkoma niezależnymi torami i to od nas, użytkowników, będzie zależało, który nurt zwycięży. Nie można również wykluczyć pojawienia się rozwiązania na miarę iPhone'a, które - tak jak komórka Apple’a - zmieni bieg historii.
13.04.2013 | aktual.: 13.04.2013 12:00
Innym producentom zrozumienie, że większość użytkowników potrzebuje doskonale działającego telefonu, a nie telefonu z procesorem mającym XY rdzeni, zajęło trochę czasu, ale zmiana ta już jest zauważalna. Najlepiej widać to na przykładzie telefonów z serii Galaxy S Samsunga, zwłaszcza Galaxy S II i S III, które nawet dziś sprzedają się lepiej niż znacznie nowsze komórki konkurencji z podobnymi, a czasem nawet lepszymi podzespołami. I choć obecnie wciąż trwa wyścig zbrojeń, w którym liczą się megaherce i liczba rdzeni, najpewniej przyszłość przyniesie zawieszenie broni na tym froncie.
[solr id="komorkomania-pl-155247" excerpt="0" image="0" words="20" _url="http://komorkomania.pl/3971,touch-bionics-to-pierwsza-proteza-sterowana-smartfonem" _mphoto="reka-iphone-155247-270x1-fed4c4e.jpg"][/solr][block src="solr" position="inside"]3745[/block]
Zaskakująca może być również przyszłość oprogramowania dla telefonów. Potężne komputery, jakimi stały się współczesne komórki, mogą dać z siebie znacznie więcej, niż wymagają od nich obecne systemy i przeznaczone dla nich oprogramowanie. Przykładowo, gry przygotowywane z myślą o dostępnych na rynku telefonach są ładne, coraz bardziej dopracowane i grywalne. Ale każdy, kto miał do czynienia z przenośną konsolą Sony PSP, potwierdzi, że ten 9-letni dziś sprzęt mógł poszczycić się przynajmniej tak samo dobrymi tytułami jak obecne komórki. Rzecz w tym, że PSP wyposażono w procesor pracujący z częstotliwością 333 MHz, któremu daleko do ośmiordzeniowego (faktycznie wykorzystywane cztery rdzenie) potwora Exynosa 5 Octa, goszczącego w niektórych Samsungach Galaxy S 4. Można więc przypuszczać, że z biegiem czasu coraz potężniejsze programy będą potrzebowały do działania coraz mniej zasobów telefonu.
Telefon skrojony na naszą miarę?
By ułatwić personalizację urządzeń, twórcy tak modyfikują swoje systemy, by każdy właściciel telefonu miał poczucie jego niepowtarzalności. Wyjątek stanowi iPhone, którego interfejs, poza możliwością zmiany tapety, niewiele się zmienił od 2007 roku i jest niemal niemodyfikowalny. Kolejny krok w kierunku idealnego zgrania telefonu z użytkownikiem został poczyniony w zeszłym tygodniu, kiedy to światło dzienne ujrzała nakładka Facebook Home, zmieniająca wybrane telefony z Androidem w FacebookPhone'y. Od chwili jej zainstalowania żadna komórka nie będzie już taka sama.
Czy poczucie indywidualności, które zapewniają opisane wyżej rozwiązania, nie ma zbyt wielkiej ceny? Google Now, niczym najsprawniejszy szpieg, ma dane niemal o wszystkim, co robimy, gdzie jesteśmy i czym się interesujemy, Facebook Home z kolei oddaje nasz telefon we władanie korporacji Zuckerberga. Jaka więc będzie przyszłość? Czy łase na pieniądze korporacje będą coraz bardziej wkradać się w nasze prywatne życie w imię wątpliwej wygody, czy może w komórkach przyszłości pojawi się wielki czerwony guzik "żadnej inwigilacji", pozwalający cieszyć się telefonem jak za starych dobrych lat?
Staniemy się komórkami?
Telefony wszczepiane w ciało użytkownika są stałym motywem filmów SF, jednak jest mało prawdopodobne, by wizja ta urzeczywistniła się w najbliższej przyszłości. Producenci dopiero przymierzają się do zintegrowania człowieka z telefonem. Na przykład Nokia opatentowała wibrujący tatuaż, pojawiły się doniesienia o ekranach oddziałujących na opuszki palców ładunkami elektrycznymi sprawiającymi wrażenie, że ekran ma fakturę.
Już dziś osoby mające nowoczesne aparaty słuchowe mogą odebrać połączenie, wydając komendę do sprzężonego z aparatem mikrofonu, i prowadzić rozmowę tak, jakby telefon był częścią ich ciała. Ale to w zasadzie tyle. Trudno przewidzieć, jak bardzo przyszłość zmieni ten stan rzeczy, na razie bowiem biotechnologia jest w powijakach, a naukowcy cieszą się, jeśli osoby niewidzące, którym wszczepiono do mózgu implant z kamerą, odzyskują poczucie światła.
Nie jest jednak wykluczone, że dzięki nanotechnologii oraz drukarkom 3D operującym na atomach niebawem staniemy się świadkami biotechnologicznej rewolucji.
Smartfony przejdą do lamusa?
Kolejną drogą, jaką mogą podążyć komórki w przyszłości, jest droga marginalizacji znaczenia telefonu, jaki znamy dziś. I jest to jedna z bardziej wiarygodnych wizji.
Google Glass, ekscytujące okulary Google’a przejmujące niemal wszystkie funkcje komórki, są zapowiedzią tej wizji. Mając na nosie gadżet Google’a, w zasadzie nie musimy sięgać po telefon, by fotografować, prowadzić rozmowy, wysyłać SMS-y, nagrywać filmy czy robić milion innych rzeczy, które do tej pory wymagały trzymania telefonu w dłoniach. Co prawda komórka jest niezbędnym dodatkiem do Google Glass, dzięki niej bowiem okulary mają łączność ze światem, pozwalają na prowadzenie rozmów czy przeglądanie Internetu, ale tak nie musi być już w niedalekiej przyszłości.
Gdy projekt Google Glass się przyjmie, kolejnym etapem może być wyeliminowanie z tego układu telefonu. Jak tego dokonać? To proste: wystarczy niewielkie urządzenie ze slotem na kartę SIM, pozwalające na łączenie się okularów z szybkim Internetem, a cały system obsługujący okulary Google’a może pracować w chmurze. Zdjęcia czy filmy już dziś automatycznie lądują na dysku Google, książka telefoniczna z kontaktami czy kalendarz zostały powiązane z Gmailem i są dostępne online . Nawigacja, bazująca na mapach Google dostępna online, wiadomości online, muzyka dzięki strumieniowemu przesyłaniu wyłącznie online, podobnie filmy.
Czy jesteście zaskoczeni? Tak, na naszych oczach telefony powoli odchodzą do lamusa. To tylko kwestia czasu, kiedy zostanie opracowany alternatywny dla ograniczonego rozmiarem wyświetlacza LCD system wyświetlania treści. Wówczas smartfony mogą okazać się zbędne. Zbliżającą się rewolucję najwyraźniej dostrzegły też firmy Microsoft i Sony, które zapowiedziały własne smart-okulary.
Jest jednak niemal pewne, że nawet jeśli Google Glass czy rozwiązania konkurencji wejdą na rynek, ich popularyzacja zajmie trochę czasu. Żeby wszystko działało bez zarzutu, wymagana jest sieć komórkowa zapewniająca dobrej jakości dostęp do Internetu i choćby z tej przyczyny nie jest to rozwiązanie dla wszystkich.
Co innego sprytne zegarki: urządzenia noszone na nadgarstkach, informujące wibracjami o nadchodzącym połączeniu czy SMS-ie, pozwalające na zarządzanie podstawowymi funkcjami telefonu bez konieczności wyciągania go z kieszeni, ładne, stylowe i funkcjonalne. Jeśli wierzyć plotkom, Apple już niedługo zaprezentuje własne urządzenie tego typu, również Samsung oraz kilka innych firm zapowiedziały swoje zegarki. W przeciwieństwie do Google Glass, zegarek nie zastąpi telefonu (przeszkodą jest rozmiar wyświetlacza), jednak może być jego doskonałym uzupełnieniem. Jest tylko jedno ale: bateria.
Obecne zegarki zintegrowane z telefonami, na przykład SmartWatch firmy Sony czy MotoActv Motoroli, wymagają dość częstego ładowania. Co się stanie, jeśli bateria padnie? Zostaniemy pozbawieni nie tylko przyjemnego gadżetu, ale też zegarka.
Komórki do zadań specjalnych
Być może nie jedno, ale wszystkie przedstawione wyżej rozwiązania wejdą w życie i tylko od klienta będzie zależało, po które z nich sięgnie. Jeśli komórka ma służyć głównie jako konsola do grania, to żadne okulary ani najbardziej elegancki zegarek jej nie zastąpią. Podobnie osoby uzależnione od Facebooka sięgną po Facebook Home, nie bacząc na to, że po zainstalowaniu nakładki ucierpi ich prywatność. W przyszłości telefony na pewno stracą trochę udziałów w rynku na rzecz gadżetów smartfonopodobnych, ale te, które zostaną, będą wyspecjalizowane w konkretnej dziedzinie.