Rozwój bada OS oczami użytkownika Samsunga Wave

Minął już ponad rok od premiery autorskiego systemu Samsunga - bada OS. Wczoraj oficjalnie zaprezentowano jego nową generację o oznaczeniu 2.0. Jako użytkownik pierwszej postanowiłem spróbować rozliczyć postępy w pracach nad tą platformą.

Wave III (fot. memegenerator.net)
Wave III (fot. memegenerator.net)
Paweł Żołyniak

Bada oznacza po koreańsku "morze", "ocean". Była zapowiadana nie jako kolejny system operacyjny, lecz jako platforma "otwartych jak ocean możliwości", gwarantująca szeroki asortyment tanich i wydajnych modeli. Brzmi cudownie i dość idyllicznie. bada nigdy nie miała walczyć z Andoidem czy iOS-em - jej celem było otwarcie nowego rynku tanich smartfonów, które zastąpią zwykłe komórki (niejako poziom niżej niż low-endowe Androidy). Czy zabrakło ambicji deweloperom Samsunga, czy była to decyzja podyktowana rozsądkiem i potrzebą rynku? Czasem się zastanawiam, czy nie powinienem interpretować nazwy bada jako „może”. „Może” się uda wcisnąć własny system na ciasny rynek mobilnych OS-ów.

Samsung Wave S8500
Samsung Wave S8500

Samsung rozpoczął od trzęsienia ziemi premierą modelu Wave S8500, ale później nie potrafił podtrzymać napięcia. Pierwszy Wave do dziś jest świetnym telefonem, którego potencjału w pełni nie wykorzystuje nawet bada 2.0. Właśnie ten telefon i jego młodszy brat bliźniak S8530 w największym stopniu przyczynili się do prawie 2% udziału koreańskiego systemu w światowym rynku. Nie może to jednak dziwić. Aż do premiery dwurdzeniowych komórek Wave'y te plasowały się w ścisłej czołówce najmocniejszych telefonów. Swoją rolę odegrały również świetne wykonanie i naprawdę przystępna cena. Podczas gdy flagowe Wave'y promowały system, telefony niższej klasy gdzieś się zagubiły.

Mam wrażenie, że low-endy z badą zostały wydane jedynie w celu wypełnienia luki na rynku. Wątpię, by ktoś na poważnie brał pod uwagę słuchawki działające na wersji 1.1. Jedynie Wave 723 jest wart wzmianki. Charakterystyczny design ze "skórzaną" klapką mógł się podobać. Gorzej z systemem. Odmiana oparta na jądrze RTOS miała zapewnić dużą wydajność nawet na słabym sprzęcie. Udało się – wszystko działało szybko i stabilnie, jednak komórka nie oferowała praktycznie nic więcej od modeli ze wbudowanym systemem. Dla osób pragnących jedynie dzwonić czy esemesować w pełni wystarczała, ale przecież tanie smartfony mają za zadanie wprowadzić nowych użytkowników w świat pełnoprawnych systemów operacyjnych. Jeśli miałbym polecić komuś Wave'a 723 lub HTC Wildfire, zaproponowałbym pikselozę z Androidem. Nie dlatego, że Wave 723 był gorszym telefonem (bo nie był), ale ponieważ aplikacje Java to trochę za mało jak na smartfona.

Trudno nie odnieść wrażenia, że Samsung nie miał pomysłu na młodszych braci swojego hitowego modelu. Telefony te zostały wydane, ponieważ musiały uzupełnić asortyment platformy. Samsung wypuścił pierwszą falę i długo kazał czekać na następną.

schemat rozwoju bada OS
schemat rozwoju bada OS

Kupując telefon z badą, należało postrzegać to jako inwestycję w przyszłość. Zapowiedź aktualizacji systemu dla Wave'a I i Wave'a II nie była wielką niespodzianką, jednak użytkownicy słabszych modeli zostali pominięci. Po co aktualizować i martwić się o kompatybilność z czymś, co miało tylko zapełnić dziurę rynkową? Jednak na tym nie wyczerpał się przekręt. Samsung w mistrzowski sposób (wśród użytkowników Wave'ów) nakręcił atmosferę oczekiwania na badę 2.0. Zainteresowanie było bardzo duże po świetnie przyjętej jedynce. Jednak oczekiwanie na premierę drugiej generacji bady oraz trzeciego Wave'a było największym rozczarowaniem, jakie spotkało mnie od dawna.

Już pierwsza prezentacja systemu na MWC 2011 przyniosła zawód. Prezentacja slajdów z hasłami to odrobinę za mało dla wygłodniałych fanów, lecz nikogo to specjalnie nie zraziło. Plotki i przecieki pojawiające się w następnych miesiącach przykuwały uwagę. Pierwsze screeny z bada 2.0 ukazały się pod koniec kwietnia wraz z wersją alfa bada SKD 2.0. To, co zobaczyłem, naprawdę mogło się podobać, a z każdym kolejnym miesiącem było tylko lepiej. Plotką, która rozbudziła wyobraźnię użytkowników bady (i ich ego), był Samsung Wave GT-S9500. Dwurdzeniowy układ Exynos 1,2 GHz, Super AMOLED Plus, 1 GB RAM, aparat 8 Mpix. Z chęcią zobaczyłbym miny przedstawicieli Samsunga, gdy przekonali się, czym fanowskie serwisy karmią swoich czytelników, ale było już za późno na dementowanie plotek. Uderzenie nowej fali miało być jak tsunami... Skończyło się na lekkiej bryzie. W Berlinie zaprezentowano długo wyczekiwanego Wave'a III GT-S8600, który nie tylko nie rzuca na kolana specyfikacją, ale też został wyposażony w chipset Qualcomma. Dlaczego nie Hummingbird? Czy Koreańczycy nie chcieli przypadkiem upiec dwóch pieczeni na jednej linii produkcyjnej, wydając ten sam procesor dla Wave'a 3 i nowej Omnii z WP7?

Musiało się pojawić pytanie, czy Samsung spełnił pokładane w nim nadzieje. Pierwsze wrażenia (aka głęboki szok) nasuwały tylko jedną odpowiedź, ale wstrzymam się z nią przez chwilę.

Gdy zainstalowałem wersję beta 2.0 na moim Wavie, byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. System prezentował się bardzo ładnie i wydawał się bardziej funkcjonalny, oczywiście pomijając fakt sporadycznego wieszania się. Poprawiono GUI - mankament, na który najbardziej narzekałem. Większe możliwości personalizacji czy nowy porządek w ustawieniach tylko utwierdzały mnie w przekonaniu, że jest na co czekać. Nawet TouchWiz 4 wydawał się jakby ładniejszy od tego z Galaxy S II. Wszystko to napawało optymizmem. Optymizmem, który przysłonił zdrowy rozsądek. Samsung nie spełnił nadziei swoich klientów, ponieważ nie mógł. Prawda wygląda tak, że oczekiwaliśmy zbyt dużo. A to, co otrzymaliśmy, jest solidnym produktem, który wywiązuje się z misji bada OS. Zamiast rywalizować z innymi systemami, „koreańczyk” zapewnił dobre smartfony w przystępnych cenach.

Już na początku sierpnia było wiadomo, że bada 2.0 nie obsługuje procesorów wielordzeniowych, bo i po co – pierwsza generacja Wave'a daje jeszcze szerokie pole do popisu. Platforma Samsunga nie potrzebuje flagowego telefonu najnowszej generacji, ale uczciwych i dobrych telefonów ze średniej i niskiej półki. To one są najważniejszą częścią prezentacji w Berlinie. Samsung nie może sobie pozwolić na kolejny podział platformy na świetne Wave'y I, II i III oraz całą resztę. To właśnie tańsze modele powinny stanowić siłę napędową platformy przeznaczonej dla każdego. Wave M i Wave Y prezentują się bardzo dobrze i mają realną szansę zaistnieć na rynku.

Samsung Wave M | Fot. Samsung
Samsung Wave M | Fot. Samsung

Jednak problem bada OS w dalszym ciągu istnieje. Samsung pozwolił sobie na nadszarpnięcie reputacji. Niejednokrotnie udowodnił, że hardware jest jego najmocniejszą stroną, wprowadzając masowo nowe technologie, takie jak NFC, AMOLED-y, Bluetooth 3.0 czy własne, bardzo wydajne układy SoC. Pokazał również, że nie do końca radzi sobie z software'em. Mam na myśli nie tylko sam system, bo nad nim prace powoli przyśpieszają. Kolejny tysiąc nowo zatrudnionych osób nad rozwojem platformy to krok w dobrą stronę. Nieco gorzej dzieje się w Samsung Apps. Azjatycki gigant stara się zachęcić coraz większą grupę twórców aplikacji, ale mam wrażenie, że robi to zbyt nieśmiało. Wspieranie konkursów czy zachęcanie deweloperów odchodzących z Symbiana nie wystarczy. bada potrzebuje aplikacji najważniejszych deweloperów mobilnych. Nowe usługi, jak ChatOn, nieważne jak dobre czy perspektywiczne, nie zastąpią oficjalnych aplikacji popularnych usług typu Skype. Siłę systemu operacyjnego stanowi ekosystem aplikacji stojący za nim. W innych dziedzinach bada 2.0 nie ustępuje znacznie popularniejszym systemom, ale to zaplecze oprogramowania dodatkowego jest najważniejsze.

Przed badą jeszcze daleka droga do zapowiadanego dziesięcioprocentowego udziału w rynku, jednak wszystko idzie w dobrym kierunku, a Samsung dał wyraźne znaki, że łatwo nie zrezygnuje ze swojego autorskiego systemu. Jedyne, o co można mieć obawy, to tempo rozwoju.

A ja w dalszym ciągu czekam na mojego S9500 z bada OS 3.0...

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)