Samsung Gear S2 - pierwsze wrażenia
Nie da się nie zauważyć, że przez ostatnie dwa lata Samsung przygotowywał swoje smartwatche metodą prób i błędów. Czy zdobyte przez ten czas doświadczenie wystarczyło, by stworzyć produkt, który zostawi konkurencję daleko w tyle?
04.09.2015 | aktual.: 04.09.2015 02:57
Zaczęło się od nafaszerowanego elektroniką, ale topornego Galaxy Geara z Androidem. Potem był zgrabniejszy Gear 2, który dla odmiany kontrolowany był przez Tizena. Kilka miesięcy później Samsung wyszedł z założenia, że najlepszym smartwatchem będzie nawinięty na nadgarstek smartfon, w efekcie czego powstał Gear S ze slotem na kartę SIM, olbrzymim ekranem i przyciskiem Home pod ekranem. Jaki jest Gear S2?
Nazwa tego urządzenia jest moim zdaniem nieadekwatna do tego, czym ono tak naprawdę jest. A jest zaprojektowanym od podstaw produktem, który ze swoim poprzednikiem ma niewiele wspólnego. Wystarczy spojrzeć na design; Gear S2 - w przeciwieństwie do pierwszej generacji - wygląda jak element biżuterii, a nie rekwizyt ze Star Treka. Po raz pierwszy Samsung zrozumiał zresztą, że każdy z nas ma inny gust, dlatego zróżnicowanie oferty powinno wybiegać dalej niż wprowadzenie kilku wariantów kolorystycznych. Nowy zegarek dostępny jest w wersji sportowej oraz klasycznej, z których ta druga jest moim zdecydowanym faworytem. Obie wersje są bardzo dobrze wykonane, ale klasyczna wygląda prześlicznie.
Miałem okazję pobawić się kilkanaście minut nowym smartwatchem Samsunga i największym zaskoczeniem był dla mnie jego rozmiar. Mając w pamięci linię Galaxy Note, 12-calowy tablet Galaxy Pro 12.2 i wspomnianego Geara S, spodziewałem się czegoś dużego. Gear 2 jest jednak filigranową pastylką, której niemalże nie czuć na nadgarstku.
Początkowo miałem obawy, czy tak malutki ekranik umożliwi wygodną nawigację po interfejsie, ale ten został zaprojektowany w taki sposób, że fizyczny kontakt z wyświetlaczem ograniczony jest do minimum. Pierwsze skrzypce gra tu bowiem obracany pierścień, który wykorzystywany jest do przewijania list oraz przybliżania i oddalania treści.
Twórcy inteligentnej galanterii do niedawna mieli poważny dylemat: albo na wyświetlaczu upchnąć jak najwięcej ikon i ograniczyć precyzję, albo zastosować zasadę "jeden ekran, jedna ikona" skazując użytkownika na mozolne przebijanie się przez kolejne ekrany w celu uruchomienia wybranej apki. Obracany pierścień rozwiązuje ten problem; ikon na pulpicie jest dużo, ale trzeba się wysilić, by wybrać niewłaściwą. Co więcej, Samsung przekonuje, że z czasem ulubione aplikacje można odpalać bezwzrokowa. Pamięć mięśniowa ma sprawiać, że odpowiedni obrót pierścienia będzie się wykonywać z zamkniętymi oczami. Oczywiście spędziłem z Gerem S za mało czasu, by wyrobić sobie odpowiednie odruchy, ale wierzę, że tak to może działać.
Często narzekam na Androida Wear, że ten w żaden specjalny sposób nie wspiera okrągłych ekranów; na potrzeby okrągłego wyświetlacza potrafi jedynie wyciąć okrąg z kwadratowego interfejsu nie zważając na to, że zdarza mu się przyciąć jakieś treści. Oprogramowanie Geara S2 wyraźnie skrojono natomiast pod okrągły wyświetlacz.
Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że Gear S2 współpracuje nie tylko z samsungami, ale i całym arsenałem smartfonów innych producentów (lista tutaj na dole strony). Dzięki temu zegarek przestaje być smyczą przywiązującą użytkownika do koreańskiego smartfona.
Wady? Nieco więcej na ten temat będę mógł napisać po pełnych testach, ale smartwatcha często wykorzystuję do dyktowania wiadomości, a zintegrowany z Gearem S2 asystent S Voice nie wspiera języka polskiego. Konkurencyjny Androd Wear sobie z tym radzi, ale z drugiej strony Google nie pozwala producentom na robienie głęboko ingerujących w system modyfikacji, które pozwoliłby chociażby na zaimplementowanie obracanego pierścienia, a ten jest świetny.
W każdym razie zapowiada się ładny, nieźle wykonany i pozbawiony wad poprzedników sprzęt z garścią innowacyjnych rozwiązań. Nie zmasaktuje smartwatchy z Androidem Wear na każdym polu (patrz Google Now po polsku), ale kilka asów w rękawie ma.