Samsung oskarżony o ukrywanie prawdy na temat wybuchających smartfonów
Historia Galaxy Note'a 7 jest niewiarygodna. Cały świat się o niej dowiedział, a media bardzo ją nagłośniły. Z sytuacji zażartował sobie nawet prezydent Obama. Tymczasem, skala zagrożenia może być znacznie większa niż nam się dotychczas wydawało.
Do redakcji serwisu Phone Arena zgłosił się pracownik jednego z amerykańskich operatorów telekomunikacyjnych. Przedstawił on im historię jednego ze swoich klientów, który przyszedł do salonu z doszczętnie zniszczonym Samsungiem Galaxy S7 edge.
Sytuacja jest o tyle groteskowa, że jego właściciel był pierwotnie użytkownikiem Note’a. Starą partię produkcyjną Samsung wymienił mu na nową. Gdy okazało się, że nowa partia również musi zostać usunięta z rynku, klient zdecydował się na najpopularniejszą opcję - wymianę Note’a 7 na Galaxy S7 edge. No i właśnie ten egzemplarz eksplodował po niespełna 2 tygodniach użytkowania. Sytuacja miała miejsce podczas ładowania telefonu oryginalną ładowarką. Peszek.
Samsung oskarżony o ukrywanie skali zagrożenia
Okazuje się, że problem może być poważniejszy, niż nam się wydaje. Tak przynajmniej twierdzi Frank Pitre, który jest adwokatem państwa Covert. Jak czytamy w złożonym przez prawnika pozwie, Galaxy S6 active jego klientów wybuchł, gdy ci spali. Obudził ich głośny strzał, a po chwili pokój wypełnił się gęstym dymem. Właściciel telefonu próbował ugasić go za pomocą koszulki, ale to nie podziałało. Parząc sobie ręce, wrzucił więc urządzenie do umywalki.
Co najważniejsze, w modelu S6 Active, koreański gigant prawdopodobnie zastosował to samo ogniwo, co w Galaxy Note7. Istnieje podejrzenie, że zarząd Samsunga wiedział o samozapłonach i eksplodowaniu niektórych egzemplarzy jeszcze przed wprowadzeniem Note'a 7 na rynek.
W pozwie można przeczytać, że Samsung od dawna wiedział, że baterie stosowane w większości ich smartfonów nie są do końca bezpieczne. Do tej pory możliwe jednak było ukrywanie tego stanu rzeczy. Dopiero przy aferze z Note’em 7 przestało być to możliwe.
Dowodem takiego stanu rzeczy ma być lista przypadków samozapłonów telefonów Samsunga z ostatnich kilku lat. Zawiera ona 37 raportów dotyczących eksplozji m. in. Galaxy S II, Galaxy S III, Galaxy S4, Galaxy Tab 2, Galaxy Tab 3, Galaxy Tab 3 Lite, Galaxy S5, Galaxy S6 i Galaxy S6 edge. Poszkodowani liczą na odszkodowanie.
Pełny pozew możecie przeczytać pod tym adresem.
Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że Samsung nie jest jedyny. Inni producenci również borykają się z problemem sporadycznie wybuchających urządzeń i również się tym nie chwalą. Dobrze przynajmniej, że odsetek płonących smartfonów jest jak na razie bardzo mały.
Coś mi się wydaje, że najwyższy czas na zamianę wysłużonej już technologii litowo-jonowej...