SmartBand i Lifelog to dla Sony dopiero początek

Tegoroczne targi Mobile World Congress były kolejną okazją do bliższego przyjrzenia się inteligentnej galanterii. W tej kategorii urządzeń wyróżniały się produkty Samsunga i Sony. Miron pisał już o świetnym Gear Fit, a ja wezmę pod lupę trochę inny, ale również bardzo ciekawy sprzęt Sony.

SmartBand to akcesorium zdecydowanie różne od innych inteligentnych opasek dla osób aktywnych (lub chcących być aktywnymi). Nie jest to sprzęt, który ma jedną formę, jak Samsung Gear Fit czy LG LifeBand Touch. Gadżet Sony opiera się na małym urządzeniu o nazwie Core, które można wkładać do różnych opasek.

Początkowo będzie dostępna standardowa czarna opaska, ale wkrótce Sony wprowadzi kolejne. Pojawią się zarówno wersje w jednolitych kolorach, jak i miksy, wśród których szczególnie ładnie prezentuje się zestawienie bieli z czerwienią. Tym, co wyróżnia rozwiązanie Japończyków, jest możliwość umieszczenia Core'a nie tylko w opasce. Można będzie go nosić w wisiorkach lub klipsach na pasek. Wszystko zależy od producentów akcesoriów, a Sony myśli nawet o tym, by oprawy dla Core'a stworzyli znani projektanci.

SmartBand jest pozbawiony wyświetlacza. Ma tylko złącze do ładowania, jeden przycisk i mały głośniczek. Początkowo wydawało mi się więc, że sprzęt nie będzie oferował zbyt wielu funkcji. Myliłem się jednak.

Główną funkcją SmartBand jest rejestrowanie wszystkich aktywności, takich jak bieganie, jazda na rowerze czy spacery. Monitoruje on również sen użytkownika, aby obudzić go w odpowiedniej fazie. Nie ma pulsometru, ale jest to celowe działanie Sony, gdyż firma skupia się na lifeloggingu, a nie monitorowaniu stanu zdrowa (tak przynajmniej jest to tłumaczone).

Core informuje również o połączeniach, nowych SMS-ach i mailach czy powiadomieniach z serwisów społecznościowych. Oferuje również opcję zmiany utworu (wciśnięcie przycisku i stuknięcie w róg opaski). SmartBand ma nawet informować o tym, gdy oddalimy się za daleko od smartfona (10 m). Ogólnie opcji jest dużo więcej, niż sądziłem, a wszystkie możliwości pozwoli wykorzystać aplikacja Lifelog.

Sony Lifelog nie jest kolejnym sport trackerem, tylko programem oddającym sedno lifeloggingu. Oczywiście wskazuje on na poszczególne aktywności (bieganie, chodzenie, sen), ale na osi czasu możliwe jest również dodawanie informacji o wielu innych czynnościach. W programie mogą pojawiać się dane o lokalizacji oraz zdjęcia robione w jej pobliżu, informacje o czytanej książce, grze, w którą gramy, czy aktualnie słuchanych kawałkach.

Wystarczy wcisnąć przycisk, a duet SmartBand i Lifelog zajmie się resztą. Podobać może się prostota działania i sposób prezentacji treści. To zupełnie inna koncepcja niż w większości dostępnych aplikacji (np. FitBita), które ograniczają się głównie do ćwiczeń i monitorowania stanu zdrowia.

SmartBand i Lifelog miałem okazję przetestować na modelu Xperia Z2, ale będą one dostępne zarówno dla pozostałych Xperii, jak i innych telefonów z Androidem (wymagany będzie jednak KitKat, który wnosi obsługę Bluetooth LE). Już teraz wiadomo jednak, że Sony na tym nie poprzestanie.

W Barcelonie przedstawiono wizję kolejnej wersji SmartBand. Na razie to koncept, ale Japończycy myślą o wypuszczeniu nowego Core'a z wbudowaną kamerką. Miałaby ona pozwolić na szybkie robienie zdjęć w każdych warunkach, a następnie przesyłanie ich do smartfona. Brzmi ciekawie, ale wbudowana kamerka może znacznie skrócić czas pracy urządzenia. Optymizmem nie napawa również brak możliwości podglądu fotografowanego kadru.

Jak to z konceptami bywa, trudno powiedzieć, czy właśnie taki będzie kolejny SmartBand. Zwłaszcza że sprzęt pojawi się dopiero w marcu. Już teraz widać jednak, że Japończycy stawiają na rozbudowany lifelogging i nie mają zamiaru ograniczać dostępności akcesorium do wybranych modeli. Trudno stwierdzić, czy to lepsze czy gorsze rozwiązanie niż Gear Fit czy LifeBand Touch - wszystko zależy od indywidualnych preferencji. Cieszy mnie jednak, że Sony ma inną wizję inteligentnej galanterii niż pozostali producenci. Urozmaiceń na rynku nigdy za wiele.

Tekst powstał we współpracy z