Smartfon zamiast portfela? Ta idea wreszcie zaczyna u mnie działać
W ubiegłym tygodniu spędziłem pięć dni poza domem. Pierwszy raz w życiu (nie licząc dzieciństwa) nie zabrałem na taki wyjazd portfela. I najlepsze jest to, że wcale go nie potrzebowałem.
07.08.2019 | aktual.: 07.08.2019 14:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
O smartfonach jako zabójcach portfeli mówi się od wielu lat, gdy tylko pierwsze banki zaczęły wdrażać płatności mobilne. Tylko że dla mnie płatności mobilne to za mało, by całkowicie zapomnieć o portfelu.
Dość często posługuję się dowodem osobistym (np. na poczcie czy w pociągach), więc noszę go ze sobą praktycznie wszędzie. Nie wrzucę go luzem do kieszeni, więc trzymam go w niewielkim portfelu. A skoro już mam ten portfel, noszę w nim także karty płatnicze.
mDokumenty zmieniają wszystko
Polski rząd zaczął wdrażać dokumenty w telefonach już w 2017 roku, ale usługa ta długo znajdowała się na etapie raczkowania. Początkowo niewiele było scenariuszy użycia, w których smartfon mógł zastąpić dowód osobisty czy inny dokument. Ale Ministerstwo Cyfryzacji nieustannie znajduje nowych partnerów, dzięki czemu mDokumenty ewoluują i stają się coraz bardziej użyteczne.
Jedną z najważniejszych informacji tego roku jest dla mnie to, że PKP Intercity zaczęło honorować wirtualne dowody osobiste i legitymacje. To właśnie w pociągach jestem proszony o dowód najczęściej. Dlatego wybierając się na początku sierpnia na Pol'and'Rock Festival 2019 mogłem sobie pozwolić na nie zabieranie ze sobą fizycznych kart i dokumentów.
W ciągu 5 dni poza domem ani razu nie potrzebowałem portfela
Smartfon wystarczył mi do:
- kupna biletów na pociąg i okazania wirtualnego dokumentu;
- kupna biletów autobusowych;
- \wylegitymowania\ się przed policją (byłem świadkiem niegroźnego incydentu, więc policjant tylko rzucił okiem na telefon);
- zarezerwowania pokoju w hotelu i okazania wirtualnego dowodu, gdy zostałem poproszony o dokument ze zdjęciem;
- wypłacenia pieniędzy z bankomatu (BLIK);
- okazania wirtualnych kart lojalnościowych w różnych sklepach.
Gdyby nie mTożsamość, w trzech z sześciu wymienionych sytuacjach potrzebowałbym fizycznego dowodu osobistego. A - jak już ustaliliśmy - skoro potrzebowałbym fizycznego dokumentu, potrzebowałbym także portfela. Ale nie potrzebowałem.
Nawet gdybym (odpukać) zgubił telefon (co równie dobrze mogłoby się stać także z portfelem) dałbym radę odzyskać dostęp do kart płatniczych czy mDokumentów po zalogowaniu się na smartfonie znajomego.
Minie jeszcze sporo czasu zanim smartfon zastąpi mi portfel w 100 proc., ale na razie zadowala mnie 90 proc.
Ministerstwo Cyfryzacji na każdym rogu podkreśla, że mDokumenty nie są pełnoprawnym zamiennikiem fizycznych dokumentów, a jedynie dodatkową usługą, która sprawdza się w określonych sytuacjach. Niedawno apkę mObywatel można było np. wykorzystać podczas głosowania w wyborach do Europarlamentu.
W kontekście samych pociągów na razie mowa jedynie o PKP Intercity, czyli jednym z kilkunastu przewoźników. Trzymam kciuki za to, by wkrótce dołączyli kolejni.
Tak czy inaczej, idea smartfonu zamiast portfela wreszcie zaczyna u mnie działać. Na pewno fizyczne karty i dokumenty będą lądować w mojej kieszeni coraz rzadziej.