Czy potrzebujemy smartfonów z 12 GB RAM‑u?
Stało się - światło dzienne ujrzał pierwszy smartfon z 12 GB pamięci RAM, który już za kilka tygodni trafi na sklepowe półki. Tylko czy taka ilość pamięci operacyjnej to nie przesada?
19.12.2018 | aktual.: 19.12.2018 13:51
Wiem, wiem - taki temat pojawia się praktycznie za każdym razem, gdy dochodzi do RAM-owego przełomu. Tak było, gdy pojawiały się pierwsze smartfony z 2, 4 czy 8 GB RAM-u, czyli ilościami, które w danym momencie mogły się wydawać absurdalne.
Dotychczas zawsze byłem zdania, że RAM-u nigdy dość i lepiej mieć go za dużo niż za mało. Tej opinii nie zmieniam. O ile jednak dotychczas zawsze odczuwałem realną korzyść z przeskoku na większą ilość pamięci, o tyle mam wątpliwości, czy byłbym w stanie odczuć realną korzyść.
Ile RAM-u potrzeba do komfortowej pracy?
To oczywiście kwestia indywidualnych potrzeb, jak i optymalizacji samego urządzenia. Sam patrzę jednak na urządzenia tak:
- 4 GB - za mało;
- 6 GB - wystarczająco;
- 8 GB - nie czuję wielkiej różnicy względem 6 GB, ale w miarę możliwości chętnie bym do takiego wariantu dopłacił, żeby był zapas choćby na poczet przyszłych aktualizacji Androida i nadchodzących, bardziej wymagających gier.
Warto zerknąć na porównanie Galaxy S8 z 4 i 6 GB pamięci RAM, przeprowadzone przez PhoneBuffa. Test polegał na dwukrotnym uruchamianiu 12 aplikacji i 4 gier jedna po drugiej.
Galaxy S8+ (6GB RAM) vs. Galaxy S8 (4GB RAM) Speed Test
Wariant mocniejszy bez problemu upchnął w 6 GB wszystkie 16 aplikacji. I takie działanie w zupełności mi wystarcza. 8 GB to już w ogóle bajka, bo można doliczyć do tego spory, 2-gigabajtowy zapas pamięci.
12 GB? To już chyba fanaberia
Nie twierdzę, że takie telefony w ogóle nie mają sensu, bo można bezpiecznie założyć, że Lenovo Z5 Pro GT w najmocniejszej konfiguracji faktycznie będzie pozwalał na trzymanie w tle większej liczby apek. Jeśli ktoś naprawdę katuje telefon przełączając się między dziesięcioma potężnymi grami, może to być dla niego dobry wybór.
Pytanie jednak, czy będzie to różnica na tyle znacząca w codziennym użytkowaniu, by warto było do najmocniejszej wersji dopłacić. Dodam, że wersja 8 GB kosztuje równowartość 1850 zł, a wariant 12 GB ok. 2400 zł. Przepaść cenowa jest więc aż 30-procentowa (choć wyższa cena obejmuje też więcej pamięci na dane).
Osobiście - mając wybór - raczej nie zdecydowałbym się na dopłatę kilkuset złotych dla samego RAM-u, którego potencjalnie i tak bym specjalnie nie odczuł.
Rynek nie jest i jeszcze długo nie będzie gotowy na 12 GB RAM-u
Większa ilość RAM-u to nie tylko komfortowa praca, ale i potencjał obsługi bardziej wymagających gier i aplikacji. Tylko że nikt tego potencjału nie wykorzysta.
To trochę jak z superwydajnymi komputerami dla graczy. Ich teoretyczne możliwości imponują, ale w praktyce nigdy nie są przez twórców gier w pełni wykorzystywane. Rynek determinowany jest bowiem przez konsole i słabsze maszyny, których jest więcej niż maszyn o maksymalnie wyśrubowanej specyfikacji.
Dodać też należy, że smartfony niektórych producentów domyślnie i tak celowo ubijają wybrane apki w tle w celu zaoszczędzenia energii.
Ze skrajności w skrajność
Ciekawe czasy nastały. Mniej więcej w tym samym czasie, w którym kilka nowych i popularnych flagowców - wliczając w to Pixela 3, Xperię XZ3 czy iPhone'a XS - ma w podstawowych wersjach 4 GB RAM-u, pojawia się smartfon mający tego RAM-u 3 razy więcej lub, jak kto woli, o 8 GB więcej.
Takiego rozstrzału między najdroższymi i najpopularniejszymi flagowcami a najmocniejszymi możliwymi konfiguracjami nie było jeszcze nigdy.