Wibracje mają większy potencjał niż myślisz. Oto technologie, które mogą zmienić sposób, w jaki korzystamy ze smartfonów
Może się wydawać, że dzisiejsze smartfony są już tak zaawansowane, że poza wydajnością i aparatem nie bardzo jest już co poprawiać. Nic bardziej mylnego. Jeden z zaniedbanych aspektów to wibracje.
21.11.2017 | aktual.: 21.11.2017 15:55
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Smartfonowy regres
Steve Jobs podczas prezentacji pierwszego iPhone'a skrytykował dostępne wówczas na rynku telefony za przyciski fizyczne. "Przyciski się nie zmieniają" - mówił, chwaląc tym samym interfejsy oparte w całości na ekranach dotykowych, które wyświetlają jedynie te klawisze, które są w danym momencie potrzebne.
Jednej rzeczy Steve Jobs jednak nie powiedział - pod pewnym względem zafundował nam regres.
Dawniej obsługa telefonów była, nazwijmy to, dwuzmysłowa. Robiąc literówkę podczas pisania SMS-a nie tylko widziało się błędnie zapisane słowo, ale i czuło pod palcami, że kliknęło się nie ten przycisk lub nacisnęło się go za dużo razy. W obsługę telefonu zaangażowany był nie tylko zmysł wzroku, ale i zmysł dotyku.
Ba, swego czasu potrafiłem wyciągnąć z kieszeni telefon, odblokować go, otworzyć aplikację SMS, wybrać ostatni kontakt oraz napisać i wysłać SMS-a - wszystko to całkowicie bezwzrokowo.
Urządzenia bazujące w całości na ekranach dotykowych (w kontekście tego, do czego zmierzam, to dość ironiczne określenie) takiego komfortu nie dają. Są jednozmysłowe. Klawiatura ekranowa, owszem, reaguje na dotyk, ale pod względem dotykowej interakcji nie jest tak intuicyjna jak fizycznie wciskane przyciski. Śmiem twierdzić, że dziś łatwiej o literówkę niż 15 lat temu.
Prawdopodobnie z tych powodów przyciski fizyczne potrzebowały lat, by odejść do lamusa. Pamiętacie pierwsze telefony z Androidem? Mimo ekranów dotykowych, były najeżone fizycznymi guzikami i nierzadko miały pełne klawiatury QWERTY. Ludzie potrzebowali czasu, by przyzwyczaić się tylko do dotyku.
Nie zrozumcie mnie źle - nie marzy mi się powrót do epoki przycisku łupanego. Istnieją jednak sposoby, by podnieść intuicyjność obsługi smartfonów z ekranami dotykowymi w nowoczesny sposób.
Oszukać zmysły
Nie potrzeba fizycznego przycisku, by ludzki umysł myślał, że ma do czynienia z fizycznym przyciskiem. Zmysł dotyku jest wyjątkowo podatny na oszustwa. Każdy, kto miał okazję być w jakimś muzeum iluzji wie, że wystarczą sugestywne dźwięki i zwisające we wnętrzu pudełka sznurki, by człowiek instynktownie cofnął rękę w obawie przed ukąszeniem pająka.
W 2014 roku Toshiba pokazała prototyp wyświetlacza, który potrafi skutecznie imitować fakturę różnych obiektów. Wszystko dzięki wibracjom.
Szorstkie czy gładkie? Na tym ekranie poczujesz fakturę wyświetlanego obrazu
W chwili, gdy palec przesuwa się z pustego obszaru na wirtualną strunę, zwiększa się częstotliwość przepływających przez taflę szkła wibracji, w efekcie czego ekran zaczyna stawiać opór. Analogicznie działa to w przypadku wirtualnych pokręteł czy wyświetlanej na zdjęciu skóry krokodyla.
Ta tym etapie technologia była jeszcze daleka od ideału; główny problem to hałas wydzielany przez silniczek wibracyjny. Po wyeliminowaniu chorób wieku dziecięcego rozwiązanie to mogłoby wnieść doświadczenia płynące z obsługi telefonu na nowy poziom.
Potencjał wibracji wykorzystuje konsola Nintendo Switch
Kontrolery do nowej konsoli Nintendo wykorzystują technologię TouchSense firmy Immersion, która dzięki wibracjom dostarcza niespotykanych dotąd w branży wrażeń dotykowych.
Mój ulubiony przykład pomysłowego wykorzystania wibracji to gra "Count Balls". Polega ona na obracaniu kontrolera w dłoni i odgadywaniu, ile kulek "znajduje się" w jego wnętrzu.
Wibracja o zmiennej częstotliwości zwieńczona czterema silniejszymi kopnięciami wystarczy, by człowiek miał wrażenie, że faktycznie trzyma w ręku pudełko z przesuwającymi w jego wnętrzu kulkami, które uderzają o boczne ścianki. Realizm tego doświadczenia do dziś wywołuje u mnie opad szczęki.
Producenci smartfonów też coraz śmielej wykorzystują wibracje
W 2015 roku Apple wprowadził do sprzedaży MacBooka, którego gładzik reaguje na siłę nacisku. Jako że ze względu na użytą technologię gładzik nie ugina się pod naciskiem, Apple zastosował specjalny silniczek wibracyjny, który imituje kliknięcie. Robi to zaskakująco skutecznie.
Podobne rozwiązanie zawitało później do iPhone'ów. W "siódemce" Taptic Engine imituje chociażby kliknięcie niewciskanego przycisku pod ekranem.
Ostatnio wibracjami zainteresowało się także LG. W modelu V30 zastosowano technologię TouchSense, o której wspomniałem wcześniej. Silniczek wibracyjny za pomocą przyjemnych stuknięć informuje o tym, że aparat złapał ostrość, imituje pracę fizycznych trybików pod ekranem podczas obracania wirtualnych pokręteł czy udaje, że przyciski wirtualnej klawiatury delikatnie uginają się pod palcami.
Marzy mi się smartfonów, który wykorzysta pełny potencjał wibracji
Dawniej nie doceniałem potęgi haptyki, ale w porównaniu ze Switchem, iPhone'em 7 czy LG V30, dotykowa obsługa innych urządzeń wydaje się prymitywna. Przyjemne i imitujące różne efekty stuknięcia zamiast tandetnych, bzyczących wibracji uzależniają.
Ale to wciąż nie wszystko, co dzięki wibracjom da się osiągnąć. Wyobraźcie sobie:
- aplikację, która po zminimalizowaniu zdaje się zapadać pod ekran, a po całkowitym zamknięciu fizycznie opuszczać telefon;
- wirtualną klawiaturę, na której czuć odstępy między klawiszami;
- ekranowe pokrętła i suwaki, które stawiają opór;
- grę, w której wyraźnie da się odczuć dobiegające zza pleców bohatera wystrzały lub pogłaskać skórę wyświetlanego akurat węża.
Intuicyjność obsługi dotykowych ekranów wskoczyłaby na niespotykany dotąd poziom. Wszystko to, miejmy nadzieję, przed nami. Wibracje potrafią znacznie więcej niż tylko informować o połączeniach przychodzących, a niezbędne technologie już istnieją.