Sonic Jump Fever wystarcza na kilka minut zabawy
Wydawać by się mogło, że mając w zanadrzu taką postać jak Sonic, można przygotować wyśmienitą grę mobilną. SEGA zdaje się jednak udowadniać, że przerost formy nad treścią potrafi zabić radość płynącą z gry. Sonic Jump Fever wdrapał się wysoko w rankingach, ale równie szybko może znaleźć się na dole. Dlaczego?
13.07.2014 | aktual.: 13.07.2014 20:00
Zacznijmy od tego, że Sonic Jump Fever to tak naprawdę ulepszona wersją Sonic Jump, gry która na rynku gier mobilnych ukazała się w 2012 roku. Co ciekawe, ówczesna premiera również nie była świeżym pomysłem w branży. W grę o takim samym tytule można było bowiem zagrać już w 2005 roku na telefonach z Javą.
Odnowiona i wydana w modelu premium gra nie zarobiła dla SEGI góry złota. Teraz zdecydowano się zatem na wersję freemium. W zamian za kilka ulepszeń graficznych oraz zmiany w rozgrywce, gracze muszą zdzierżyć mikrotransakcje, reklamy (własne oraz firm trzecich) oraz kilkunastominutowe oczekiwania na możliwość kolejnej gry.
Od strony technicznej Sonic Jump Fever przypomina legendarne już Doodle Jump. Zabawa polega na skakaniu po platformach w górę ekranu. Kontrolę nad niebieskim jeżem sprawujemy za pomocą lekkich wychyleń telefonu w lewo lub prawo. Od czasu do czasu aktywujemy specjalne umiejętności stukając palcem w ekran. Jest więc przyjemne oraz intuicyjne.
Trzeba przyznać, że gra została dopakowana ogromną ilością przepięknie prezentujących się dopalaczy. Zbieramy tokeny, złote pierścienie oraz punkty niezbędne do zaistnienia na tablicy wyników. Jedyną bowiem satysfakcję z gry czerpie się z pokonania znajomych z Facebooka, Game Center lub Google Game Services. Jeżeli żaden z przyjaciół nie podejmie z nami rywalizacji, gra nudzi się po kilku minutach zabawy.
Oprawa audiowizualna stoi na bardzo dobry poziomie. Jak przystało na grę z Sonikiem w roli głównej, jest bardzo kolorowo. Różnego rodzaju platformy oraz przeciwnicy prezentują się znakomicie. Do poziomy wykonania nie można mieć absolutnie żadnych zastrzeżeń. To co jednak zabija ten tytuł to wszędobylskie mikrotranskacje oraz reklamy. Naturalnie nie musicie wierzyć mi na słowo, grę „za darmo” możecie przetestować sami pobierając aplikację z Google Play lub App Store.