Teraz muszę ładować nawet okulary. Test Spectacles 2.0
22.05.2018 18:32, aktual.: 22.05.2018 20:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Spectacles, czyli okulary Snapchata z wbudowaną kamerą, doczekały się drugiej, znacznie lepszej odsłony. Bez wahania zamówiłem je w dniu premiery i nie żałuję tej decyzji.
Gwoli jasności: Snapchat nazywa nowe okulary po prostu Spectacles, nie oznaczając w żaden sposób generacji. Ja dla jasności przekazu będę używał umownej nazwy, która została spopularyzowana przez zachodnie media - Spectacles 2.0.
Spectacles 2.0 - producent wyeliminował największe wady poprzednika
Na Spectacles zęby ostrzyłem sobie od dawna (mam słabość do filmów nagrywanych z pierwszej osoby), ale przez zakupem pierwszej generacji powstrzymywało mnie kilka wad. Przede wszystkim brak możliwości robienia zdjęć, 10-sekundowy limit dla wideo czy ekstremalnie wolny i niewygodny transfer plików.
Nowy model:
- pozwala robić zdjęcia;
- pozwala kręcić filmy o długości 10, 20 lub 30 sekund;
- przesyła pliki na telefon 4-krotnie szybciej;
- ma oprawki odporne na zachlapania i krótkie zanurzenia w wodzie.
Tym samym stał się to znacznie bardziej funkcjonalny i przyjazny w użytkowaniu sprzęt.
Jedna wada niestety została: Spectacles 2.0 nie są zbyt urodziwe
Co prawda producent postawił tym razem na mniej cukierkowe kolory i delikatnie odchudził całą konstrukcję, ale ogólny kształt oprawek, skądinąd bardzo charakterystyczny, pozostał niezmieniony.
Nie będę ukrywał - mnie okrągłe szkła z wcięciem na kamerę/diodę informującą o nagrywaniu i dziwaczne oprawki się specjalnie nie podobają. Pociesza mnie jedynie myśl, że gdy je noszę, to nie ja je widzę...
Okulary dostępne są w trzech wersjach kolorystycznych: czarnej, niebieskiej oraz bordowej. Do każdej można dobrać matowe lub lustrzane szkła. Ja zdecydowałem się na szkła matowe, bo te choć w lekkim stopniu zlewają się z oprawkami i w oczy nie rzuca się ich dziwaczny kształt.
Początkowo wkurzał mnie jeszcze jeden detal: oprawki wykonane są z delikatnie połyskującego plastiku. Gdy słońce znajduje się za moimi plecami, obramowanie szkieł odbija promienie słoneczne, co może nie oślepia, ale jest dość rozpraszające. Niemniej po kilku dniach do tego przywykłem.
Przynajmniej Spectacles są lekkie i wygodne w noszeniu
Oczywiście wygoda zależeć będzie od indywidualnych cech fizjonomicznych, ale ja nie mam problemów z noszeniem Spectacles nawet przez kilkanaście godzin w ciągu dnia. W ogóle nie czuję, że mam na twarzy dość zaawansowany kawałek elektroniki, a nie zwykłe okulary przeciwsłoneczne.
Jakość wykonania jest w porządku; jakoś specjalnie się z tymi okularami nie cackam i nie sprawiają wrażenia, jakby się miały zaraz rozsypać.
Obsługa Spectacles 2.0 jest banalnie prosta
Większość operacji wykonuje się za pomocą przycisku, który znajduje się przy lewej soczewce. Za jego pomocą można zainicjować nagrywanie czy zrobienie zdjęcia:
- 10-sekundowe wideo - kliknięcie przycisku;
- 20- lub 30-sekundowe wideo - dwu- lub trzykrotne kliknięcie przycisku;
- zdjęcie - przytrzymanie przycisku.
We wcięciu szkła znajdują się wpisane w okrąg diody LED, które rozświetlają się podczas nagrywania wideo, więc o kręceniu szpiegowskich filmów nie ma mowy. No, przynajmniej do czasu zaklejenia diod taśmą...
Diody informują też o poziomie naładowania baterii; wystarczy dwukrotnie stuknąć oprawki.
Jakość okrągłych filmów i zdjęć robionych Spectacles 2.0 jest dla mnie satysfakcjonująca
Okulary kręcą filmy w rozdzielczości 1216 x 1216 w 60 kl/s oraz robią zdjęcia 1642 x 1642. Nie są to imponujące liczby, ale pamiętajmy, że okulary mają społecznościowy charakter i służą do nagrywania krótkich filmików do wysłania znajomym, a nie kinowych hitów.
Spectacles 2.0 - przykładowe wideo
Pole widzenia obiektywu aparatu to aż 105 stopni. Mimo więc, że podczas nagrywania nie mam podglądu obrazu, nie mam najmniejszych problemów z celowaniem w rejestrowane obiekty. Kamera znajduje się tuż nad prawym okiem, więc nie nagrywa się do końca "na ślepo".
Biorąc pod uwagę niewielki rozmiar użytych komponentów, okulary rejestrują zaskakująco ładny obraz z żywymi kolorami i wysoką rozpiętością tonalną. Obawiałem się gwałtownych skoków ekspozycji np. po gwałtownym skierowaniu obiektywu na jaśniejsze obiekty, ale nic takiego nie występuje.
Oczywiście w trudniejszych warunkach oświetleniowych jest dużo gorzej, ale - umówmy się - w trudniejszych warunkach oświetleniowych nie nosi się okularów przeciwsłonecznych.
Najlepiej wszystkie materiały wyglądają na Spachacie
Jak wspomniałem wcześniej, okulary kręcą filmy w nietypowym, okrągłym formacie. Widać to jednak dopiero po opuszczeniu Snapchata, gdyż popularna społecznościówka sama kadruje filmy i fotki, aby wypełnić cały ekran zarówno w orientacji poziomej, jak i pionowej. Genialne rozwiązanie.
Oczywiście materiały można wyeksportować i udostępnić je gdziekolwiek indziej, ale wówczas są okrągłe. Sam zakupiłem te okulary głównie z myślą o Instagram Stories, gdzie opcjonalnie można film delikatnie przyciąć, ale i tak widoczne są łuki w rogach filmu.
Ze zdjęciami jest oczywiście dużo łatwiej, bo korzystając z jakiegokolwiek edytora można łatwo wykadrować fragment o dowolnym kształcie.
Przesyłanie plików na telefon jest prostsze i szybsze niż myślałem
Proces przesyłania plików należy zainicjować ręcznie. Oczywiście byłoby idealnie, gdyby lądowały w pamięci telefonu same, ale i tak tragedii nie ma.
Aby zgrać materiały, należy odpalić apkę Snapchata i przejść do sekcji Memories. Aplikacja sama wykryje pliki gotowe do importowania i zasugeruje nawiązanie połączenia przez Wi-Fi (okulary tworzą hotspot).
Połączenie okularów z telefonem trwa zazwyczaj ok. 10-15 sekund, ale gdy dookoła znajduje się dużo urządzeń mogących wpływać negatywnie na jakość sygnału, czasem trwa to nawet ponad pół minuty. Samo przesłanie 10-sekundowego filmu trwa kilkanaście sekund. Nie jest więc źle.
W pamięci okularów (4 GB) można pomieścić do 150 filmów/3000 zdjęć, co wystarcza mi w zupełności. Zwłaszcza że po przesłaniu plików na telefon pamięć jest automatycznie zwalniania.
Bateria Spectacles 2.0 jest zaskakująco wydajna
Producent deklaruje, że na jednym ładowaniu można nagrać do 70 filmów. Przy częstej synchronizacji z telefonem i zgrywaniu plików na bieżąco jest to raczej mniej niż 60 filmów, ale to w dalszym ciągu satysfakcjonujący wynik jak na kamerę ukrytą w okularach. Oczywiście przy zachowaniu umiaru i nie nagrywaniu dosłownie wszystkiego dookoła.
Dołączone do zestawu etui ma wbudowany akumulator i pozwala naładować okulary 4-krotnie, więc spokojnie można obyć się przez kilka dni bez ładowarki.
Niestety sam przewód do ładowania jest nietypowy
Zamiast standardowego microUSB czy USB-C, producent zastosował autorskie złącze magnetyczne. Przewód ten można podłączyć zarówno do etui, jak i bezpośrednio do samych okularów, ale w zasadzie na tym jego zalety się kończą.
Nie jest to coś, co można kupić w każdym sklepie z kablami. Gdy się zgubi lub uszkodzi, trzeba będzie zamówić nowy ze strony producenta, co wiąże się z wydatkiem rzędu 70 zł i kilkoma dniami oczekiwania.
Najważniejsze pytanie: po co?
W dzisiejszych czasach w zasadzie każdy ma przy sobie telefon z aparatem, więc dodatkowe urządzenie nagrywające może wydawać się zbędne. I dla większości osób zapewne będzie, bo - umówmy się - Spectacles to bardzo niszowe urządzenie.
Sam zdecydowałem się na zakup, bo:
- podobają mi się filmy z widokiem z pierwszej osoby;
- kliknięcie przycisku na okularach jest szybsze, niż wyciągnięcie telefonu z kieszeni, więc trudniej przegapić jakiś fajny moment;
- okulary będę mógł zabrać w miejsca, w które nie zabieram ze sobą telefonu (np. na plażę);
- filmy można nagrywać nawet mając obie ręce zajęte
- i tak noszę okulary przeciwsłoneczne, więc fajnie, że te nie są tylko okularami przeciwsłonecznymi.
Sporym atutem Spectacles 2.0 jest wodoszczelność, więc liczę na to, że dzięki nim przywiozę kilka fajnych podwodnych filmów z wakacji.
To fajny gadżet, choć - niestety - dość drogi. Za 730 zł spokojnie można kupić przyzwoitą kamerkę sportową. Mimo licznych zalet, nie jest to więc urządzenie, które mogę polecić każdemu.