Spotify odbierze Ci resztki prywatności. Nie chcesz? Nie korzystaj

Żyjemy w czasach, w których muzyka jest dostępna za darmo. Czy aby na pewno? Walutą XXI wieku jest nasza prywatność, a nowe zasady Spotify zdają się to potwierdzać.

Polityka prywatności
Polityka prywatności
Źródło zdjęć: © Shutterstock
Łukasz Skałba

22.08.2015 | aktual.: 22.08.2015 16:22

W sieci zawrzało po tym jak Spotify ogłosiło wprowadzenie zmian w polityce prywatności serwisu. Z powstałego zamieszania tłumaczy się nawet sam CEO firmy Daniel Ek. O co poszło?

Po pierwsze, o zapis mówiący o tym, że Spotify będzie miało dostęp do informacji przechowywanych w pamięci urządzenia takich jak kontakty, zdjęcia czy pliki multimedialne. Nie dziwię się, że taki punkt wywołał powszechne oburzenie. Szwedzki serwis muzyczne oglądający nasze fotki? Dziwne.

Sprawę sprostował Daniel Ek, tłumacząc, że zdjęcia są wykorzystane tylko jako okładki do spersonalizowanych playlist. Z dostępu do kontaktów także CEO Spotify wybrnął. System przeczesuje listę znajomych i sugeruje obserwowanie ich w serwisie. Pozostają jeszcze pliki multimedialne, choć plotki głoszą, że Spotify przywróci lokalny odtwarzacz muzyki integrujący pliki z dysku twardego urządzenia z muzyką w chmurze. Na uwagę zasługuje także fakt, że o wszystkim będziemy informowani na bieżąco - serwis zapyta czy może przeskanować kontakty i czy chcemy spersonalizować grafiki playlist. Nie jest więc tak źle, jak to wyglądało na początku.

Ludzi martwił także zapis mówiący o tym, że aplikacja będzie zbierała dane o dokładnym położeniu użytkownika. To co robimy zdradzać będzie jednak nie tylko GPS, ale także Bluetooth, a także czujniki ruchu, takie jak akcelerometr i żyroskop. Wyjaśnieniem tego jest niedawno wprowadzona usługa Spotify Running, która dopasowuje utwory do tempa naszego biegu. Skądś przecież musi czerpać o nim informacje.

Spotify Running
Spotify Running© Wired

Okazuje się jednak, że to nie wszystkie kontrowersyjne nowości. Jeśli macie połączone konto Spotify z Facebookiem, to pewnie zdajecie sobie sprawę, że społecznościówka Zuckerberga czerpie garściami informacje z serwisu muzycznego, tworząc dla reklamodawców profil osobowościowy. Teraz działa to jednak w obie strony. Spotify może czerpać informacje o nas z Facebooka. Ma między innymi dostęp do tego co udostępniamy publicznie oraz do naszych lajków.

Integracja z najpopularniejszym portalem społecznościowym nie jest jednak zbyt dużym problemem, gdyż połączenie konta jest tylko opcją i nie jest wymagane. A nawet jeśli mimo wszystko je połączyliśmy, to zawsze możemy zmodyfikować ustawienia prywatności na samym Facebooku tak, aby Spotify nie dostawało zbyt dużo informacji.

Spotify ma jednak rozwiązanie dla tych, którym nowy regulamin się nie podoba. W polityce prywatności znajduje się zapis "jeśli nie odpowiadają ci warunki naszej polityki prywatności, prosimy nie korzystać z naszej usługi". Niestety, jeśli chcemy korzystać z jakiejś usługi musimy pogodzić się z warunkami jakie narzuca nam jej twórca.

W dzisiejszych czasach walutą stała się nasza prywatność i nic z tym nie zrobimy. Spójrzmy jednak na to w pozytywnym świetle. Pisałem kiedyś o Facebook Music, prezentując kilka własnych pomysłów na wykorzystanie tych wszystkich danych do stworzenia serwisu streamingującego muzykę jakiego jeszcze nie było. Dopasowana automatycznie muzyka to fajna sprawa... a reklama, która może nas zainteresować też jest lepsza niż totalnie losowa.

Źródło: Wired via Engadget

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)