Stamp Art Fever – recenzja

Stamp Art Fever – recenzja

Stamp Art Fever
Stamp Art Fever
Zbyszek Kowal
21.02.2011 06:00, aktualizacja: 21.02.2011 07:00

Wydawać by się mogło, że są takie tematy, które na gry się nie nadają, np. znaczki pocztowe. Czy można zrobić grę o prostych znaczkach naklejanych na koperty? Dwóch włoskich developerów udowadnia, że nie ma ograniczeń w projektowaniu gier. Ich Stamp Art Fever to zaskakująco dobry produkt!

Zbieranie znaczków może być fajne![/h3]Zbieraliście w dzieciństwie znaczki? Ja miałem kilka klaserów, w których znajdowało się kilkanaście pożądanych przez filatelistów znaczków. Zbieranie zapoczątkował dziadek, potem przez kilkanaście lat kontynuował jego dzieło mój ojciec. Ja, cóż, nie okazałem się wielkim miłośnikiem tego hobby. Gdy nadarzyła się okazja, po prostu odsprzedałem klasery jakiemuś maniakowi. Zarobek był godziwy, ale do dzisiaj jest mi z tym głupio.

Obraz

Te wspomnienia wywołała we mnie aplikacja Stamp Art Fever autorstwa Francesco Chessariego oraz Nicoli Paciniego. Dwóch mieszkańców Pizy (znana z Krzywej Wieży) wpadło na ciekawy pomysł stworzenia gry dla osób, które interesują się znaczkami. Skoro można kolekcjonować żaby (Pocket Frog), to dlaczego nie znaczki?

Gracz wkracza do pięknego świata filatelistów. Do dyspozycji oddano kilka kolekcji (kosmos, zwierzęta, sport, miasta itd.), w których można gromadzić zarówno zwykłe znaczki, jak i unikaty. Za uzbierane kolekcje otrzymuje się punkty doświadczenia oraz osiągnięcia w systemach OpenFeint oraz Game Center.

Obraz

Podstawą ekonomii są pieniądze, które wydaje się na kupowanie znaczków. Gracz sam decyduje, czy kupi serie znaczków w sklepie, czy skorzysta z usług czarnego rynku. Zdublowane znaczki można też odsprzedać oficjalnymi kanałami lub zaproponować komuś innemu w szarej strefie.

W kolekcji mogą znaleźć się prawdziwe perełki

Skąd wziąć pieniądze na kolejne zakupy? Źródła są dwa. Podobnie jak w polskiej grze iQuarium, tutaj również nagradzany jest czas, jaki poświęca się grze. Uruchamiając aplikację codziennie, otrzymuje się pieniądze. Jeżeli gracz robi to regularnie, ma szansę na skompletowanie wszystkich kolekcji. Jeżeli nie chce mu się czekać, a wymiana z innymi go nie interesuje, to za prawdziwe już pieniądze można skorzystać z mikrotransakcji.

Obraz

Funkcja „In app purchase” działa bardzo dobrze. Zakupy można zrobić za symbolicznego dolara (20 tysięcy sztuk złota w grze) lub 12 euro (450 tysięcy sztuk złota). Skalą porównawczą niechaj będzie informacja, że za serie 5 znaczków trzeba zapłacić 10 tysięcy sztuk złota, a jeden znaczek na czarnym rynku potrafi kosztować około tysiąca.

Zdobywanie nowych znaczków ma wpływ na poziom doświadczenia. Im wyższy poziom, tym więcej pieniędzy dostaje się każdego dnia i tym większa szansa, że w sklepie uda się kupić znaczek unikatowy.

Oprawa graficzna tej gry to przede wszystkim znaczki. Obecnie jest ich ponad 120. Te, które udało mi się już kupić, wyglądają naprawdę prześlicznie. Nie są to zwykłe bohomazy. Naprawdę malutkie arcydzieła, które można podziwiać godzinami. Dla osób z zacięciem do filatelistyki z pewnością będzie to bardzo ciekawe doznanie.

Niecodzienny pomysł, który wciąga

Strona muzyczna Stamp Art Fever to zasadzie tylko jeden podkład muzyczny, który odgrywany jest w kółko. Wprawdzie przy tego typu grze niepotrzebne są muzyczne urozmaicenia, ale szkoda, że nie pomyślano o możliwości słuchania własnych utworów. Oczywiście zawsze można skorzystać z multitaskingu, aby obejść ten problem.

Mimo początkowej niechęci gra mnie wciągnęła. Jest w niej jakiś urok, który przyciąga każdego dnia. Samo odkrywanie nowych znaczków jest dość interesującym zajęciem. Oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to aplikacja dla każdego, ale polecam wciągnąć się w zabawę. Tym bardziej że Stamp Art Fever możecie pobrać z App Store za darmo!

Obraz
Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)