Ta ładowarka ma wielkość power banku, a naładuje smartfona w 2 godziny... energią pochodzącą ze słońca
Ładowarki wykorzystujące promieniowanie UV mają jedną wadę - są duże... A jeśli są małe, to ich skuteczność kuleje. Power banki z kolei nie mają problemów z rozmiarami, ale są uzależnione od gniazdka elektrycznego. A gdyby dało się połączyć zalety tych rozwiązań?
01.12.2015 | aktual.: 01.12.2015 17:05
Problem ten próbuje rozwiązać duński start-up. Celem projektu infinityPV HeLi-on jest stworzenie mobilnej ładowarki słonecznej o dużej wydajności, mieszczącej się przy tym w każdej kieszeni.
Całość bazuje na technologii super cienkiego, elastycznego panelu słonecznego, który można swobodnie rozwijać i zwijać. Rozwiązanie to opiera się na polimerowych komórkach słonecznych. Dzięki temu materiałowi możliwe stało się stworzenie panelu o grubości mniejszej niż jeden milimetr! Sama warstwa aktywna ma natomiast tylko 2 mikrometry - reszta to folie zapewniające odpowiednie właściwości mechaniczne. Dzięki temu panel jest częściowo przezroczysty, bardzo lekki i cienki, a nawet odporny na zarysowania i przypadkowe zachlapanie.
Jak to rozwiązanie sprawdza się w codziennym użytkowaniu? Według twórców, do naładowania iPhone'a 6 (1810 mAh) wystarczą w zależności od pogody 2-3 godziny na słońcu. Hmm, jeśli to prawda, to oznacza to wydajność ładowania zbliżoną do fabrycznej applowskiej ładowarki...
Co jednak zrobić, jeśli aura nie sprzyja wykorzystaniu tak nowoczesnej technologii? Wtedy wykorzystana zostanie energia zgromadzona w wewnętrznym ogniwie. Ma ono pojemność 2600 mAh i również potrafi naładować szóstkę w 2-3 godziny. Skąd wzięła się tam energia? Albo z gniazdka elektrycznego, albo ze słońca - proste i uniwersalne.
Pomysł wydaje się ciekawy, a przede wszystkim bardzo praktyczny. Sam mam ładowarkę solarną, ale ma ona bardzo małą powierzchnię roboczą w rezultacie czego proces ładowania baterii wydłuża się w nieskończoność. HeLi-on wydaje się idealną propozycją dla podróżników i osób, które zamiast 5-gwiazdkowego hotelu preferują namiot w dziczy. Urządzenie pozwoli im naładować smartfona równie szybko, co zwykłe power-banki, zachowując przy tym kompaktowe rozmiary, równie istotne przy takich podróżach.
Producent wycenił swój produkt na 360 zł, co, biorąc pod uwagę oferowane możliwości, wydaje się kwotą uzasadnioną. Kampanię można wesprzeć na wiele różnych sposobów. Jeśli nie chcemy inwestować od razu w pełne urządzenie, możemy wpłacić tylko 60 zł. Dostaniemy wtedy fragment giętkiego panelu, będący niejako próbką możliwości technologii. Projekt wsparło finansowo już prawie tysiąc osób wpłacając około 385 tysięcy złotych (celem było 285 tysięcy). Do końca kampanii pozostał jeszcze ponad miesiąc, a pierwsze egzemplarze trafią do klientów w lipcu 2016 roku.
*Źródło: Kickstarter