TAG Heuer Connected - czy to nie absurd, że najdroższy zegarek z Androidem Wear jest jednym z najbardziej wybrakowanych?
TAG Heuer Connected jest w mojej opinii produktem przełomowym. Żyjemy w czasach, w których tradycyjne czasomierze cieszących się wypracowaną przez dekady renomą szwajcarskich producentów walczą o miejsca na naszych nadgarstkach z gadżetami stworzonymi przez producentów elektroniki użytkowej. Wtem jeden ze szwajcarskich gigantów - TAG Heuer - wprowadza na rynek własnego smartwatcha, udzielając tym samym swoistego błogosławieństwa nowym technologiom. Szkoda tylko, że z technicznego punktu widzenia ten luksusowy smartwatch nie wypada najlepiej.
10.11.2015 | aktual.: 10.11.2015 18:22
Owszem, TAG Heuer Connected wizualnie prezentuje się wybornie i nie wątpię, że jakość jego wykonania jest nieskazitelna. W przypadku czasomierzy - czy to tradycyjnych, czy inteligentnych - istotną rolę odgrywa także marka, więc TAG Heuer ze swoim smartwatchem jest pod tym względem bezkonkurencyjny.
Jean-Claude Biver:
Różnica między zegarkiem TAG Heuera a Apple Watchem jest bardzo ważna. Tamten nazywa się Apple, a ten TAG Heuer.
Problem w tym, że Connected nasuwa mi skojarzenia z niegdysiejszymi luksusowymi smartfonami Vertu. Wiecie, obudowa pokryta kryptonitem i garbowaną przez tybetańskich mnichów skórą z penisa jednorożca, cena apartamentu w centrum Paryża i specyfikacja pierdofona sprzed 8 lat. No dobra, TAG Heuer Connected nie wypada aż tak tragicznie, ale i tak ma kilka braków. Poważnych braków, jeśli weźmiemy pod uwagę cenę.
Po pierwsze - brak pulsometru
Nie, to nie żart. Wyceniony na 1500 dolarów TAG Heuer Connected jest jednym z dwóch zegarków z Androidem Wear, który nie ma pulsometru. Drugim jest LG G Watch. Tak, ten sam, którego niedawno można było kupić za niecałe 320 zł.
Oczywiście rozumiem, że Connected niekoniecznie jest wycelowany w konsumentów, którzy zaczynają dzień z Endomondo, ale monitorowanie tętna może być przydatne chociażby w sytuacjach stresowych, o które w przypadku biznesmenów nietrudno. Można było stworzyć jakąś aplikację i ułożyć pod nią historię, a zamiast tego zaoszczędzono kilka dolców na głupim pulsometrze.
Po drugie - brak ekranu OLED
Apple Watch, Samsung Gear S2, Huawei Watch, LG Watch Urbane - większość inteligentnych zegarków z wyższej półki cenowej ma ekrany typu OLED. Powód jest prosty - diody organiczne w przypadku smartwatchów po prostu sprawdzają się znacznie lepiej niż wymagające podświetlenia panele LCD. Dlatego też ekrany ciekłokrystaliczne pakuje się głównie do produktów tanich, albo do takich, których producenci z różnych przyczyn zmuszeni są ciąć koszty produkcji. TAG Heuer Connected tani bynajmniej nie jest, a mimo tego ma wyświetlacz LCD. Tyle dobrego, że jest to ekran transfleksyjny, więc powinien być dobrze widoczny w ostrym słońcu, ale OLED-y prezentują się lepiej już choćby ze względu na walory wizualne.
Rozdzielczości ekranu i zagęszczenia pikseli się nie czepiam (360 x 360 pikseli, 240 ppi) bo choć na tle konkurencji te parametry nie imponują (LG Watch Urbane 2 - 480 x 480, 348 ppi) mogą mieć przynajmniej pozytywny wpływ na baterię.
Po trzecie - brak wbudowanego głośnika
Google ujawnił już, że nadchodząca wersja systemu Android Wear będzie wspierała głośniki odpowiedzialne za odtwarzanie dźwięku oraz umożliwiające prowadzenie rozmów głosowych. Można się było tego zresztą domyślić już wcześniej, bo zaprezentowany kilka miesięcy temu Huawei Watch ma wbudowany (choć jeszcze niewykorzystywany przez software) głośnik, a LG Watch Urbane 2 ma nawet slot na kartę SIM.
Wiadomo więc, że partnerzy Google'a wiedzieli już wcześniej, na co w przyszłości pozwalać będzie Android Wear w przyszłości, lecz TAG Heuer tej wiedzy nie wykorzystał, a jego Connected oferuje możliwości porównywalne ze smartwatchami pierwszej generacji. A nawet - jak już ustaliliśmy - mniejsze.
Albo drogi i luksusowy, albo zaawansowany - wybieraj
TAG Heuer Connected nie ma też modułu LTE, GPS-u, ładowania bezprzewodowego czy czegokolwiek, czym starają się wyróżnić inni producenci. Tak, tak, wiem, że wielu potencjalnych klientów chce mieć na nadgarstku tylko modny kawałek biżuterii, a już samo wyświetlanie powiadomień funkcjonalnie przebija tradycyjne zegarki. Luksusowe czasomierze mają jednak to do siebie, że - poza świetnym wykonaniem - cechują się także najnowszymi zdobyczami zegarmistrzowskiej techniki. TAG Heuer Connected to tylko przeciętna technologia w ładnym opakowaniu, a wydajny procesor Intela i aż 1 GB RAM-u tego nie zmienią.
Nie zmienia to jednak faktu, że - jak już wspomniałem - cieszy mnie już sam fakt, że smartwatchami zainteresowała się taka firma jak TAG Heuer. Jakby nie patrzeć, jest to jakiś przełom i znak, że inteligentne zegarki nie powinny być już postrzegane tylko jako zabawki dla geeków.