Telefon w operze mile widziany

Brak wyłączenia dzwonka komórki w teatrze czy w kinie jest uważany za szczyt chamstwa i buractwa. A co dopiero w operze! Nie wszystkie jednak opery okazują się być tak restrykcyjne względem poczciwych komórek.

mozart
mozart
Sabina

Na przedstawienie „Così fan tutte ossia la scuola degli amanti" (Tak czynią wszystkie, czyli szkoła kochanków) odbywające się w Symphony Space na Manhattanie zapraszani są widzowie wraz z ich telefonami.

Grupa Underworld Production odpowiedzialna za kreację przedstawienia zdecydowała się na połączenie XVIII wiecznej opery z technologią XX wieku. Mozart pewnie przewraca się w grobie, ale w dobie dominacji komórek, niewiele ma do powiedzenia.

Brak wyłączenia dzwonka komórki w teatrze czy w kinie jest uważany za szczyt chamstwa i buractwa. A co dopiero w operze! Nie wszystkie jednak opery okazują się być tak restrykcyjne względem poczciwych komórek.

Na przedstawienie „Così fan tutte ossia la scuola degli amanti" (Tak czynią wszystkie, czyli szkoła kochanków) odbywające się w Symphony Space na Manhattanie zapraszani są widzowie wraz z ich telefonami.

Grupa Underworld Production odpowiedzialna za kreację przedstawienia zdecydowała się na połączenie XVIII wiecznej opery z technologią XX wieku. Mozart pewnie przewraca się w grobie, ale w dobie dominacji komórek, niewiele ma do powiedzenia.

Otóż w ramach spektaklu, którego fabuła opiera się (upraszczając) o zdobywanie kobiet i gierki miłosne, widzowie będą mogli telefonicznie zagłosować na to który bohater z którą bohaterką powinien się związać i tym samym zadecydować o zakończeniu. W drugiej części spektaklu, po podsumowaniu głosów, artyści operowi wyśpiewają zakończenie zgodnie z sugestią widzów. A jeśli przy okazji nieco zmienią libretto? Cóż, okaże się wtedy, że da Ponte (librecista) nie przewidział zmiany gustów w XXI wieku.

Zabawnie będzie, jeśli widzowie złączą ze sobą Guglielmo i Ferrando - z opery Mozarta powstanie wtedy sztuka gejowska. Tak czy siak, głosowanie w Operze na preferowane zakończenie zalatuje mi nieco programami typu „Gwiazdy chodzą po wodzie"

Źródło: nytimes.com

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)