Temple Run: Brave [recenzja]

Temple Run: Brave [recenzja]

Temple Run: Brave [recenzja]
Zbyszek Kowal
17.06.2012 11:13, aktualizacja: 17.06.2012 13:13

Postanowiłem zerknąć na owoc współpracy Imangi Studios oraz studia filmowego Pixar. Czy okupująca wysokie miejsce w rankingach gra jest czymś więcej niż nową skórką nałożoną na wielki hit, jakim jest Temple Run? Czy rudowłosa Merida warta jest jednego dolara? Odpowiedzi na te oraz inne pytania znajdziecie w naszej recenzji.

Zanim przejdę do właściwej recenzji, warto przytoczyć kilka faktów, które spowodowały powstanie takiego produktu jak Temnple Run: Brave. Z jednej strony mamy wielki hit – Temple Run – który znalazł się już na ponad 50 milionach urządzeń mobilnych. Z drugiej zaś jest nowa superprodukcja studia Pixar – Brave – którą obejrzy kilkaset milionów ludzi na całym świecie.

Połączenie filmu animowanego z grą mobilną

Jak zatem nietrudno się domyślić, postanowiono połączyć popularną grę mobilną z tematyką nowego filmu. Korzyści powinny być obustronne. Twórcy gry zarobią na sprzedaży, a producenci filmu otrzymują darmową reklamę nadchodzącego filmu. Niestety, nie jest do końca tak różowo, jak by się mogło wydawać.

Obraz

Mechanika nowej gry niewiele zmieniła się w stosunku do oryginału. Nasza główna postać (w tym przypadku bohaterka filmu) musi uciekać przed wściekłym niedźwiedziem. Merida podskakuje nad konarami drzew, ślizga się pod przeszkodami oraz gwałtownie skręca przy rozwidleniach dróg.

Sterowanie również nie uległo zmianie. Nadal są to rysowane na ekranie telefonu gesty wskazujące kierunek skrętu lub sposób uniknięcia przeszkody. Pewnym urozmaiceniem może być strzelanie, które tak naprawdę jest jedyną zmianą, jaką wprowadzono w nowej grze.

Obraz

W nowym filmie animowanym studia Pixar Merida będzie mogła pochwalić się nieprzeciętnymi umiejętnościami strzeleckimi. Okaże się, że panienka z królewskiego rodu lepiej radzi sobie z łukiem i strzałami niż najlepsi mężowie w królestwie. Nie inaczej jest również w Temple Run: Brave.

Musisz strzelać tak samo celnie jak Merida

Do rozgrywki wprowadzono malutki przerywnik w postaci strzelania z łuku do porozstawianych na skraju ścieżki tarcz. Przy czym liczba tarcz oraz ich rozmieszczenie są zupełnie losowe. Po trafieniu wszystkich tarcz z układu nie tylko otrzymujemy dodatkowe punkty, ale również monety, których wysokość zależy od wykupionych umiejętności w sklepiku gry.

Obraz

Sam sklepik, w którym można dokupować jednorazowe lub permanentne ulepszenia, został nieco zmodyfikowany. Pojawiło się kilka dodatkowych opcji związanych ze strzelaniem. Nie brakuje również nowych strojów oraz tapet do odblokowania. Słowem, niewiele zmian w stosunku do wersji oryginalnej.

Od strony graficznej czuć leciutką różnicę. Wydawać by się mogło, że fachowcy z Pixara mogliby pomóc kolegom z Imangi Studios, poprawiając to i owo. Niestety, trójwymiarowa grafika nie uległa zmianie. Nie pokuszono się nawet o animowane przerywniki czy wstawki z nadchodzącego filmu. Naturalnie cały czas jest to jedna z ładniej wyglądających gier na Androida.

Obraz

Muszę jednak przyznać, że moja Xperia Play znacznie lepiej radziła sobie z Temple Run niż z wersją Brave. Bardzo często w newralgicznych momentach (przeskok nad przeszkodą) gra klatkuje, co często kończy się śmiercią naszej postaci. Optymalizacja jest znacznie gorsza od tej, jaką zastosowano w pierwotnej wersji.

Słaba optymalizacja na Androidzie

Co ciekawe, znacznie lepiej prezentuje się strona muzyczna projektu. Merida potrafi w bardzo dowcipny sposób skomentować swoje poczynania w lesie. Czasami ponarzeka na zbyt częste skakanie lub wygłosi stosowną uwagę, gdy nie trafimy w którąś z tarcz. Tutaj należy się duży plus dla producentów. Na równie wysokim poziomie stoi podkład muzyczny oraz pozostałe dźwięki w grze.

Obraz

Pewnym zaskoczeniem dla mnie jest likwidacja Twittera. W Temple Run można było wysłać uzyskany wynik na swoje konto Twittera. W odsłonie Brave takiej możliwości nie ma. Nie jest to rzecz, którą wpływałaby na ocenę gry, ale biorąc pod uwagę fakt, że chodzi o reklamowanie filmu, jestem zdziwiony, że zrezygnowano z milionów tweetów w Sieci.

Ciekawostką jest również to, że po zainstalowaniu aplikacji gra uruchamia się w języku francuskim! Dzieje się tak zawsze, gdy w telefonie język systemu jest ustawiony na inny niż angielski. Zatem aby pograć w języku angielskim, należy zmienić ustawienia językowe telefonu. Strasznie irytująca sprawa.

Czas zatem na podsumowanie. Temple Run: Brave to nic innego jak zwykły Temple Run w nowej oprawie graficznej. Nie widzę żadnego uzasadnienia, które tłumaczyłoby fakt, że gra kosztuje jednego dolara. Oryginalna wersja jest darmowa, a prezentuje się niemal identycznie.

Nie dość, że płacimy za leciutko podrasowany produkt, to jeszcze należy przygotować się na system mikrotransakcji wewnątrz gry. Z czystym sumieniem wystawiam grze mocną 8, ale pełnej rekomendacji dać nie mogę. Wydaje mi się, że jest wiele innych, ciekawszych tytułów, na które można wydać kilka złotych. Ostateczna decyzja jak zwykle jednak należy do Was.

[plus] Tryb ze strzelaniem fajnie urozmaica rozgrywkę

[plus] Bardzo dobra oprawa muzyczna

[plus] Wciąga tak samo jak oryginał

[minus] Problemy z ustawieniem języka

[minus] Kiepska optymalizacja

[minus] Niewiele zmian w porównaniu z Temple Run

[minus] Płatna produkcja [plus] in app purchase

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Cellna recenzja: UNO
Cellna recenzja: UNO
Karolina Adamus
FIFA 12 - recenzja
FIFA 12 - recenzja
Zbyszek Kowal
Komentarze (0)