Moment - smartwatch bez ekranu, który sprawi, że poczujesz upływ czasu. Przyszłość wearables czy powrót do przeszłości?

Moment to smartwatch pozbawiony ekranu. Nie, nie ma również tradycyjnego cyferblatu. Tak w sumie to nie ma on praktycznie nic. Są za to wibracje, które mają zmienić sposób, w jaki postrzegamy czas.

Moment - smartwatch bez ekranu, który sprawi, że poczujesz upływ czasu. Przyszłość wearables czy powrót do przeszłości?
Łukasz Skałba

09.12.2016 | aktual.: 09.12.2016 16:17

Czas w dawnych czasach

Dawno dawno temu, ludzie żyli w zgodzie z naturą. Rytm dobowy wskazywało słońce, a tryb życia pola uprawne. Rewolucja zaczęła się w VI wieku, kiedy to chrześcijańscy mnisi zaczęli odprawiać msze święte o ściśle sprecyzowanych porach. Ludzie, którzy stopniowo migrowali ze wsi do miast, mieli więc nowy punkt odniesienia - rzecz, która wyznaczała pory znacznie precyzyjniej - dzwony kościelne.

Biły one siedem razy dziennie, a ich wpływ na zmiany społeczne i mentalność ludzi był przeogromny. Ludność zaczęła traktować swoje życie jako szereg dających się dzielić i mierzyć jednostek o jednakowej długości.

Pozornie prosty wynalazek, jakim są wszelakie zegary i zegarki, zmieniły w ogromnym stopniu nie tylko styl życia nowego społeczeństwa, ale również - jak wskazują liczne badania - “okablowanie” mózgu. Mówiąc wprost, nasz najważniejszy organ po upowszechnieniu się czasomierzy, musiał zmodyfikować swoją wewnętrzną strukturę neuronalnych szlaków.

Dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia nawet bez telefonu, nie mówiąc już o przedmiocie wskazującym obecną godzinę. Powstał jednak start-up, który chce wrócić niejako do źródeł.

Czas na zmianę

Smartwatch o jakże intrygującej nazwie “Moment” nie ma ani ekranu, ani cyferblatu. Nie da się z niego odczytać godziny. Da się za to poczuć upływ czasu na nadgarstku. Wszystko to dzięki systemowi haptycznemu złożonemu z kilku silniczków wibracyjnych.

Obraz

Poprzez wibrowanie w odpowiednim tempie i kolejności mają one sprawiać, że użytkownik zwiększy swoją produktywność i koncentrację na zadaniu. Poprzez zmysł dotyku zegarek będzie dawał znać o upływie czasu.

Obraz

Mimo że zegarek nie ma ekranu można go używać jako nawigacji

Poprzez precyzyjne impulsy wibracyjne, będziemy wiedzieli, że na przykład mamy skręcić na najbliższym skrzyżowaniu w prawo. Urządzenie niejako “rysuje” trasę na nadgarstku użytkownika.

Jest również funkcja personalizowanego metronomu, którą można wykorzystać podczas gry na jakimś instrumencie lub podczas tańca. Nie zabrakło również powiadamiania użytkownika o przychodzących połączeniach i wiadomościach. Oczywiście również za pomocą systemu haptycznego. Dla każdego kontaktu można ustawić unikalny wzór wibracji.

Obraz

Twórcy zegarka sugerują, że po pewnym czasie mózg przyzwyczai się do nowego rozwiązania do tego stopnia, że stanie się ono niezauważalne. Intuicyjnie użytkownik będzie świadomy tego, jak szybko płynie czas - bez żadnego wysiłku, ani spoglądania na wskazówki jak w tradycyjnych zegarkach.

Dziwny pomysł

Zegarek trafi do pierwszych klientów w marcu. Już teraz można go jednak zamówić w cenie 179 dolarów (ok. 750 zł). Wątpię, żeby znalazło się dużo chętnych.

Producent chce tutaj wrócić do czasów, gdy upływ czasu wyznaczały kościelne dzwony. Nikt nie znał dokładnej godziny i ciężko było umówić się z kimś o konkretnej porze. W dzisiejszym społeczeństwie, które pędzi z zawrotną prędkością, nie dałoby się oczywiście tak żyć. Gadżet ten należy więc traktować jako dodatek do tradycyjnych czasomierzy. W sumie chętnie sprawdziłbym, czy rzeczywiście zwiększyłby moją produktywność...

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)