Tydzień w wygiętym zwierciadle
Dawniej Steve Jobs rządził Apple'em twardą ręką. Za jego czasów nie było miejsca na żadne konsumenckie widzimisię w kwestii wielkości ekranu czy personalizacji oprogramowania, w którym implementowano zresztą wyłącznie najniezbędniejsze funkcje. Te dni się już jednak skończyły.
Teraz za sterami stoi Tim Cook, który dokłada wszelkich starań, by smartfony Apple'a były znacznie bardziej przyjazne użytkownikom. Dostaliśmy większe ekrany, iPhone dostępny jest w trzech rozmiarach, a system pozwala na coraz głębiej idącą personalizację obejmującą nawet wymienne klawiatury. Generalnie iPhone'y stały się teraz znacznie bardziej elastyczne.
Na tym zmiany najlepsze się nie kończą. Dawniej Apple kojarzony był z wygórowanymi cenami, lecz dziś firma troszczy się o zawartość portfeli swoich klientów, a najlepszym tego dowodem jest ostatnia aktualizacja systemu. Ta blokuje możliwość wykonywania połączeń głosowych, które - jak wiadomo - niepotrzebnie obciążają tylko rachunek użytkownika iPhone'a.
A teraz na poważnie: dla Apple'a ostatnie wpadki to nic fajnego, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzień po tym jak użytkownicy zaczęli formować z iPhone'a śmieszne kształty kompromitując tym samym producenta, firma BlackBerry wyciągnęła lekcję z błędów rywala i profilaktycznie zaprezentowała telefon, który już po wyjęciu z pudełka wygląda śmiesznie.
Sieć Play postanowiła natomiast zsolidaryzować się z Apple'em i wprowadzić do swojej abonamentowej oferty Xboxa One, czyli urządzenie, które przynajmniej w teorii cechuje się funkcjonalnością porównywalną z iPhone'em 6 z iOS-em 8.0.1 na pokładzie. W teorii, bo Xbox jest zintegrowany ze Skype'em, więc można z niego dzwonić...