Urządzenia mobilne a prywatność z innego punktu widzenia
18.07.2011 22:56, aktual.: 19.07.2011 00:56
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jaka jest prywatność użytkowników urządzeń mobilnych? Jak o nią dbamy? Czy zawsze? Era smartfonów i powoli wkraczających na rynek tabletów wywróciła pojęcie prywatności do góry nogami. W dzisiejszych czasach bierzemy do ręki smartfona i wiemy o jego właścicielu niemal wszystko.
Przede wszystkim należy pamiętać, że od nas samych zależy, co zobaczy osoba, która dobierze się do naszego telefonu. Smartfon tym właśnie różni się od urządzeń starszej generacji, że pozwala przechowywać niezliczone ilości informacji, nie tylko o nas samych. Producenci przekonują nas, jakie to praktyczne i wygodne łączyć się za pomocą telefonu z Internetem, portalami społecznościowymi, synchronizować wszystkie nasze dane, pocztę, kontakty, zdjęcia. Często zupełnie nieświadomi jesteśmy zagrożeń, jakie łatwo mogą nas spotkać.
Nie mam zamiaru sugerować oczywistych rozwiązań na problem naszej głupoty czy zwykłych przyzwyczajeń. Podejście do informacji, jakie przetrzymujemy na smartfonach czy tabletach to indywidualna sprawa każdego z nas. Sam z pewnych rozwiązań nie zrezygnuję, wiedząc, że popełniłbym w pewnym stopniu błąd. Ale skoro jest to nasza bardzo prywatna strefa, to dlaczego by się nie zainteresować jej ochroną?
Doskonałym źródłem informacji o nas samych są dla przykładu pulpity w systemie Android. Jeśli tylko lubimy z nich praktycznie korzystać, jednocześnie nie mając utworzonego wzoru odblokowania ekranu – w kilka sekund osoba trzecia dowiaduje się przynajmniej kilku rzeczy o właścicielu smartfona. W skrajnych sytuacjach nawet takich najbardziej intymnych.
Na głównym ekranie zwykle umieszczamy skróty do najczęściej wybieranych aplikacji. Trzy sekundy i możemy dotrzeć do prywatnych kontaktów, ostatnio wybranych numerów, całej skrzynki pocztowej, zbioru wiadomości w przystępnej formie konwersacji, map czy ostatnio odwiedzonych stron internetowych.
Przewijamy pulpity dalej i napotykamy widżety z agendą, galerią zdjęć, ostatnimi wiadomościami – z łatwością docieramy do portali społecznościowych i naszych wpisów, wiadomości prywatnych. To są wszystko informacje i materiały o nas i naszych najbliższych, do których osoba niepowołana dociera w mniej niż minutę.
Posiadacze bardzo praktycznej nakładki HTC Sense UI 3.0 mogą nawet na ekranie blokady wyświetlać galerię zdjęć. Wystarczy wiec jeden przycisk i w osobę odblokowującą ekran nacierają w formie animacji nasze prywatne zdjęcia.
Do jakich danych może dobrać się złodziej telefonu, który ma dostęp do naszego smartfona nieco dłużej, niż przez minutę? Wszystkie aplikacje, z których korzystamy, wtyczki od portali i różnych narzędzi, hasła, dokumenty, dane, które przechowujemy w chmurze – jeśli odpowiednio się nie zabezpieczymy zawczasu, to możemy stracić je wszystkie. A przynajmniej przestaną być naszymi prywatnymi danymi.
Oczywiście istnieje mnóstwo najróżniejszych rozwiązań, funkcji i narzędzi, które nie dość, że zdalnie zablokują złodziejowi dostęp do naszych danych, to jeszcze pozwolą go namierzyć. Jednak mało kto wcześniej ubezpiecza się przed takimi wypadkami. Nie bez powodu mówi się mądry Polak po szkodzie.
Skupmy się jednak na tym, co sami udostępniamy. Często wręcz prosimy się o to, by ktoś zajrzał do naszego ekranu i zobaczył co się akurat w danej chwili na nim dzieje. Gdy jadę metrem lub autobusem, osoby siedzące obok mnie zaglądają mi w ekran smartfona czy tabletu. Jestem pewien, że co najmniej dwie kobiety poznały moje imię i nazwisko w momencie, gdy przeglądałem Facebooka. O ile ekran tabletu przyciąga dużą uwagę i liczyłem się z tym, że nawet przypadkiem ktoś może coś zobaczyć, o tyle spoglądanie nawet w 4,3-calowy ekran telefonu to już bezczelność. Nagle okazuje się, że dobra widoczność wyświetlacza nawet w pod ostrymi kątami, staje się naszym przekleństwem. Oczywiście i na to znajdzie się rada, w postaci specjalnych nakładek na ekran.
Smartfony i tablety to skarbnice wiedzy o nas samych. Wchodząc do aplikacji Endomondo, ktoś może poznać nawet naszą dokładną wagę, buszując po naszych kontaktach, zdobyć ważny numer telefonu, wchodząc do map ktoś zobaczy, jakie są nasze ulubione miejsca. Zapewne czytając ten tekst wielokrotnie myśleliście sobie „ja tak nie robię”, „ja nie korzystam z takich aplikacji”, „nie gromadzę tylu danych”, „nie używam portali społecznościowych”. I bardzo dobrze, jednak jeśli już ktoś chce korzystać z wielu praktycznych i ułatwiających życie funkcji smartfonów czy tabletów – musi się liczyć z faktem, że niezabezpieczone urządzenia mogą narazić nas i bliskich na kłopoty.
Dziś w świecie urządzeń mobilnych gdzieś zatarła się granica prywatności, czasem nawet nie wiemy, kiedy zostaje ona przekraczana. Sami zapewne choć raz staliście po drugiej stronie barykady i nawet niechcący uzyskaliście wgląd do czyichś cyfrowych danych. Czy ta cienka linia, oddzielająca nasze osobiste sprawy od tych, które decydujemy się ujawnić innym, jest powodem, aby nie korzystać z określonych funkcji, synchronizacji danych, a nawet z samych smartfonów czy tabletów? Myślę, że nie – trzeba jednak więcej myśleć, nie musimy od razu ze wszystkiego rezygnować.