Wchodzę do sklepu, a tam krzaki. Tak w Chinach sprzedaje się smartfony
Na zaproszenie OPPO udałem się do Kantonu - 15-milionowego miasta w południowo-wschodnich Chinach, gdzie znajduje się największy salon tej marki. Takiego widoku się nie spodziewałem.
21.11.2023 | aktual.: 19.01.2024 07:33
Sklep OPPO zlokalizowany jest w jednej z kantońskich galerii handlowych i na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym od zachodnich salonów premium. Ot minimalistyczny wystrój, jasne ściany, drewniane stoły z wystawioną elektroniką i dużo wolnej przestrzeni. Ale - no właśnie - to tylko pierwszy rzut oka.
Spacerując po sklepie ciężko przegapić kącik imitujący ogrodową scenerię, w którym ulokowano sporo roślin, ławkę, dwie lampy studyjne i wielkie lustro.
Co krzaki robią w eleganckim salonie z elektroniką? Przedstawicielka OPPO tłumaczy, że w tym miejscu klienci mogą usiąść z upatrzonym smartfonem i sprawdzić... jak będą wyglądać z nim w terenie. Tak, idea jest taka, by klient usiadł na ławce, przyłożył telefon do ucha, przejrzał się w lustrze i ewentualnie strzelił sobie kilka fotek, by poprosić o opinię znajomych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z naszej perspektywy brzmi to może dziwacznie, ale takie udogodnienie wpisuje się w preferencje zakupowe Chińczyków. Podczas gdy Europejczycy raczej cenią sobie minimalizm i funkcjonalność, o tyle w Państwie Środka pierwsze skrzypce zdaje się odgrywać wygląd. Im bardziej krzykliwy, tym lepiej, co staje się jasne po podejściu do strefy z pokrowcami.
Co prawda pokrowce są zdecydowanie bardziej fikuśne od samych smartfonów, ale w ich przypadku projektanci również pozwalają sobie na więcej udziwnień niż na Zachodzie. Żywe kolory, niejednolite faktury oraz miks różnych barw i materiałów - to wszystko tam jest.
A - no i figurki. Chińczycy uwielbiają figurki, więc bywają one dokładane do smartfonów. Co jest przy okazji świetnym pretekstem do nawiązania współpracy chociażby z wydawcą popularnej gry.
Zresztą OPPO - podobnie jak wielu innych chińskich producentów - ma swoją własną maskotkę. Oto Ollie.
Tamtejsi konsumenci przekładają swoje preferencje również na zachodnie smartfony czy zupełnie inne kategorie produktowe. Przechadzając się po ulicach dużych chińskich miast nietrudno trafić chociażby na tak upiększonego (?) iPhone'a:
Z kolei w sklepie z aparatami fotograficznymi zastałem taki widok:
Co jednak ciekawe, zamiłowanie Chińczyków do wodotrysków zdaje się nie mieć specjalnego przełożenia na rynek smartwatchów. Ani w salonie OPPO, ani gdziekolwiek indziej, nie widziałem w zasadzie ani jednego paska, który mógłbym uznać za dziwny.
Niezależna opinia redakcji. Organizatorem wyjazdu była firma OPPO