Nie jest zaskoczeniem, że każdy operator czy deweloper próbuje skłonić nas do korzystania z możliwie największej ilości własnych usług. Między innymi służą do tego programy preinstalowane w systemie przez producenta telefonu lub operatora komórkowego.
Programy te działają w niejasny sposób, nie mamy informacji czy łączą się z internetem oraz czy nasze dane są gdzieś wysyłane. Same programy często działają w tle i nie dają się odinstalować. Swego czasu, dla tego typu oprogramowania ukuto nazwę "crapware".
Programy te działają w niejasny sposób, nie mamy informacji czy łączą się z internetem oraz czy nasze dane są gdzieś wysyłane. Same programy często działają w tle i nie dają się odinstalować. Swego czasu, dla tego typu oprogramowania ukuto nazwę "crapware".
Microsoft postanowił stoczyć walkę z tego typu oprogramowaniem, rzecz jasna w swoim interesie. Operatorzy chcący zainstalować własne oprogramowanie w najnowszej odsłonie mobilnych okienek, będą musieli spełnić wiele warunków:
- będzie można preinstalować maksymalnie 6 programów, nie przekraczających 60MB
-wszystkie powyższe aplikacje będą musiały przejść proces zgodności z normami Marketplace (z tym założeniem, że część wytycznych dla deweloperów jest nieco mniej restrykcyjna)
-wszystkie powyższe aplikacje i ich aktualizacje maja być darmowe
-uruchomienie powyższych aplikacji nie może wymagać dostępu do sieci
-powyższe aplikacje mają przetrwać "hard reset"
-aplikacje mają być aktualizowane i zarządzanie poprzez Marketplace
-przy pierwszym uruchomieniu aplikacje mają informować użytkownika z jakich zasobów będą korzystały (np. internet, kompas, GPS)
Microsoft nie chce dłużej ponosić odpowiedzialności za samowolę deweloperów (głównie operatorów i producentów), którzy zwykle tak obciążali Windows Mobile własnym oprogramowaniem i różnego rodzaju nakładkami, że system pracował na zwolnionych obrotach i często się zawieszał. Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek słyszał o złym Orange czy LG, to zawsze Microsoft był winny zaistniałej sytuacji. A może był...
