Worms 2: Armageddon – test
Długo zastanawiałem się nad kolejnym tytułem do recenzji. Z jednej strony pojawiają się nowe, wypasione graficznie gry, z drugiej - największą popularnością cieszą się zwykłe casuale. Postawiłem na kompromis. Poczciwe Wormsy zadowolą zarówno hardcorowych graczy (wskazana przeszłość amigowa), jak i tych, którzy lubią sobie popykać podczas krótkiej wizyty w łazience.
Planowałem pominąć wstęp dotyczący historii Wormsów, ale być może uchowały się gdzieś osoby, które nie słyszały o kultowej produkcji Team 17. Dlatego też poniższy akapit poświecę bardzo krótkiemu przypomnieniu, czym są robaki i kiedy pojawiły się w świadomości graczy na całym świecie. Obeznanych z tematem czytelników uprasza się o pominięcie poniższego fragmentu.
Dawno, dawno temu żyły sobie robaki z wielkimi gałami
Pierwsza część gry Worms (łącznie powstały 22 edycje na różne platformy) pojawiła się na rynku w 1994 roku. Początkowo był to tytuł dostępny tylko na Amigę, dopiero po jakimś czasie twórcy postanowili przeportować grę na PC. Od tego momentu kategoria gier strategicznych zyskała bardzo dobrą serię turówek na lata.
Kluczem do przedstawienia rozgrywki gry Worms są słowa strategia turowa. Gracze kontrolują drużyny robaków - każda składa się z czterech jednostek. Cel jest prosty: wyeliminować z planszy ekipę przeciwnika. Zabawa toczy się w turach ograniczonych czasem.
Każda z nich (trwająca zazwyczaj od 45 do 100 sekund) polega na wybraniu robaka oraz użyciu jednej z dostępnych w grze broni lub akcji na przeciwniku. Po skończeniu tury oponent robi to samo. Gra kończy się, gdy na planszy pozostają robaki tylko jednej drużyny.
Nie inaczej jest w iPhone'owej wersji Worms 2: Armageddon. Warto dodać, że przez wielu fanów to właśnie Armagedon uważany jest za najlepszą grę w całej serii.
Producent przygotował dla graczy wiele trybów rozgrywki, które powinny zadowolić wszystkich, nawet najbardziej wybrednych malkontentów. Do dyspozycji graczy oddano kampanię składającą się z 30 plansz, które rozgrywają się w pięciu graficznych sceneriach. Każda kolejna plansza jest coraz trudniejsza, stopniując poziom zabawy.
Gra potrafi zaciąć się w trybie multiplayer niczym haczyk w szuwarach
Oprócz kampanii w głównym menu znajdują się również pojedyncze misje dla jednego gracza oraz dość rozbudowany tryb wieloosobowy. Gra pozwala łączyć się z graczami z całego świata za pośrednictwem Bluetootha lub Wi-Fi. Niestety, ku mojemu zdziwieniu, obie wersje okazały się bardzo czułe – często dochodzi do zerwania połączenia. Widoczne są dość duże opóźnienia, które utrudniają rozgrywkę.
Niedopracowany tryb mutli to jedyna poważna wada tej produkcji. Poza tym mamy dostęp do wszystkich wspaniałych broni, które znamy z serii Worms. Arsenał jest naprawdę ogromny, wystarczy wspomnieć o takich zestawach do zabijania, jak: bazooka, uzi, bomba-banan, wybuchowa owca, młot pneumatyczny czy betonowy osioł lub Święty Granat Ręczny. Mamy w czym wybierać, dzięki czemu rozgrywka jest naprawdę emocjonująca i śmieszna.
Humor to istotna zaleta Worms 2: Armageddon. Jest wszędzie, zarówno w humorystycznych odzywkach poszczególnych robaków, jak i w sposobie działania niektórych broni. Nie bez znaczenia są również plansze, na których toczy się walka. Momentami człowiek zastanawia się, czy projektant levelu nie wypił zbyt dużo alkoholu.
Robaczki w hełmach rzymskich legionów mają najzabawniejsze teksty!
No właśnie. Oprawa graficzna wygląda wspaniale. W szczególności na iPadzie lub iPhonie 4, na których prezentowane tła nasycone są kolorami. Wszystko jest cukierkowe i przaśne. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że to prościutka gra platformowa dla dzieci. Dopiero później okazuje się, że ładnie animowane postacie robaków to śmiercionośna broń przeciwko naszym podwładnym.
Zamykając wątek graficzny, dodam, że nie znalazłem ani jednego elementu, do którego można by się przyczepić. Jako że Worms 2: Armageddon to aplikacja uniwersalna, wszystko jest w odpowiednio dużej rozdzielczości. Skalowanie na mniejszych urządzeniach (nawet na poczciwym i zapomnianym przez Apple'a iPhonie 3G) odbywa się płynnie.
Strona muzyczna to klasa sama w sobie. W żadnej innej produkcji na iPhone’a nie spotkałem tak dobrze dobranych i zabawnych dialogów. Oczywiście nie jest to zasługa telefonu Apple’a, po prostu oryginał prezentuje się wyśmienicie również na urządzeniach z iOS na pokładzie. Klasyczne SFX-y wypadają bardzo dobrze. Odgrywana od czasu do czasu w tle muzyka idealnie komponuje się w całość.
Teraz kilka słów o sterowaniu. Gracz nie ma do dyspozycji ani myszki, ani klawiatury. Jak zatem steruje się poczynaniami robaków? Bardzo prosto. Worm jest wybierany automatycznie przez komputer. Gdy stukniemy w niego palcem, podskoczy. Jeśli przyłożymy palec na dłuższą chwile do lewej lub prawej strony ekranu, w tę stronę podąży robak.
Udana konwersja za rozsądne pieniądze
Arsenał wybiera się po wejściu (jest ikona na ekranie) do menu z bronią. Później trzeba tylko złapać palcem celownik i ustawić go pod wybranym kątem. Etapem kończącym całą turę jest ikona akcji, którą wybiera się siłę strzału. Oto cały sekret. Po kilku chwilach można przyzwyczaić do nowego sterowania.
Czas na podsumowanie. Worms 2: Armageddon w App Store pojawił się pod koniec października, wiec przez trzy miesiące zdążył już podbić serca wielu graczy. Team 17 stanął na wysokości zadania, implementując wszystko to, co pamiętamy i znamy z innych platform.
Integracja z systemem Plus+ oraz wsparcie dla Facebooka i Twittera z pewnością pozwalają na nieco więcej niż klasyczna odsłona z Amigi. Wszystko dopieszczono, poprawiono i utrzymano w zabawnej konwencji robaków. Jedyny zawód spotkał mnie przy rozgrywce multiplayer. Gdyby nie ta niedogodność, wystawiłbym grze zasłużoną setkę, a tak te 10% muszę odjąć od ostatecznego wyniku. Obecnie za uniwersalną aplikacje trzeba zapłacić niecałe 4 euro. Warto jednak śledzić promocje, które są organizowane dość często. Worms 2: Armageddon to z pewnością gra godna polecenia!
[plus] Świetna rysunkowa grafika
[plus] Mnóstwo humoru i zabawnych sytuacji
[plus] Dobre sterowanie i duża liczba opcji
[plus] Wybuchowa owca rządzi!
[minus] Niedopracowany tryb wieloosobowy
[minus] Dodatkowy pack z mapami i bronią jest płatny