Wypasione tablety "do dokumentów". Tak urzędnicy szaleją za publiczne pieniądze

Jaki tablet można kupić za budżet założony przez Kancelarie Sejmu i Senatu? Sprawdźmy.

Polscy politycy dostaną drogie tablety (Jeenah Moon/Bloomberg via Getty Images)
Polscy politycy dostaną drogie tablety (Jeenah Moon/Bloomberg via Getty Images)
Źródło zdjęć: © GETTY | Bloomberg
Miron Nurski

07.04.2023 | aktual.: 09.04.2023 11:56

Zbliża się koniec kadencji Sejmu i Senatu, co wiąże się m.in. z koniecznością wymiany służbowego sprzętu. W tym tabletów, które od 2012 mają stanowić podstawę pracy parlamentarzystów, przekładając się na oszczędność papieru, a tym samym kosztów ich pracy.

Według ujawnionych planów zamówień publicznych, na nowe tablety w najbliższych miesiącach Kancelaria Sejmu chce przeznaczyć 2,38 mln zł, a Kancelaria Senatu 407 tys. zł. Łącznie prawie 2,8 mln zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Liczby nie kłamią. Najtańszy iPad to za mało

Według zapewnień Centrum Informacyjnego Senatu, zakupionych tabletów ma być tyle samo co senatorów, czyli 100. Daje to dokładnie 4070 zł na tablet.

W przypadku Senatu jest trudniej, bo dokładna liczba urządzeń nie jest znana. Centrum Informacyjne Sejmu nie ukrywa, że będzie ich więcej niż posłów (460), gdyż potrzebny jest zapas dla innych pracowników Kancelarii czy parlamentarzystów, którzy obejmą mandat w trakcie kadencji.

W 2019 tabletów dla posłów zamówiono 600. Jeśli tym razem będzie ich tyle samo, daje to 3976 zł za tablet.

Tablet za 4000 zł dla polityka? Z taką kwotą można nieźle poszaleć

Celem zakupu tabletów ma być "cyfryzacja obiegu sejmowych dokumentów". Rozumiem więc z tego, że politykom potrzebny jest sprzęt nie do grania w wymagające gry, ale zwykłej pracy biurowej.

Nawet jeśli przyjmiemy, że koniecznie musi być to sprzęt Apple'a - z uwagi na przyzwyczajenia polityków, ekosystem aplikacji czy bezpieczeństwo - z założonym budżetem i tak można poszaleć.

W oficjalnej dystrybucji wciąż znajduje się iPad (9. gen.), który został wydany pod koniec 2021 roku. Tablet ma duży ekran 10,2 cala, przyzwoity czip A13 Bionic, 64 GB pamięci, czytnik linii papilarnych i obsługę rysika. Jego cena brutto to 2149 zł.

iPad (9. gen.) z 2021 roku wciąż jest przyzwoitym tabletem
iPad (9. gen.) z 2021 roku wciąż jest przyzwoitym tabletem© Licencjodawca

OK, być może politycy potrzebują stałego dostępu do sieci, więc wówczas niezbędna mogłaby się okazać wersja 4G. Cena wzrasta do 3049 zł - wciąż znacznie poniżej założonego budżetu.

Dokręćmy śrubę i dorzućmy rysik Apple Pencil, który może się przydać do podpisywania dokumentów. Cena zestawu wzrasta do 3648 zł - wciąż poniżej założonego budżetu.

Czy 64 GB to wartość wystarczająca? Cóż, część zajmuje system, ale do dyspozycji użytkownika zostaje ponad 50 GB. Tyle wystarczy, by przechować jakieś 20-50 tys. stron dokumentów PDF.

Dodajmy, że bazuję na cenach brutto dla zwykłych śmiertelników. A przecież ideą publicznych przetargów i hurtowych zamówień jest negocjowanie korzystniejszych ofert.

Jakkolwiek bym nie liczył, wychodzi na to, że na celowniku urzędników znajdują się iPady z wyższych półek cenowych.

Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)