Xiaomi Mi Band 1S - moja kolejna opaska fitness. Nie mogę się doczekać premiery
02.07.2015 11:17, aktual.: 02.07.2015 13:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeśli szukacie dla siebie opaski monitorującej aktywność, polecam chwilowo wstrzymać się z zakupem. Zanosi się na to, że wkrótce na rynek trafi prawdziwy wymiatacz.
Przez mój nadgarstek przewinęło się kilka opasek fitness. Używałem m.in. Jawbone'a UP, Geara Fit czy SmartBanda Sony, ale z żadna nie wywiązywała się ze swojej roli tak dobrze jak robi to Xiaomi Mi Band. Jest to akcesorium tanie, ładne, kompaktowe, wygodne, działa 2 miesiące na jednym ładowaniu i radzi sobie z liczeniem kroków oraz monitorowaniem snu na tyle sprawnie, że nie myślę już o bardziej zaawansowanych opaskach.
Niemniej przez ostatni rok konkurentom udało się nieco odskoczyć, bo standardem w branży stało się stosowanie pulsometrów. Sam z tego powodu do monitorowania aktywności używam Mi Banda w tandemie z zegarkiem z Androidem Wear, na którym zainstalowałem aplikację cyklicznie sprawdzającą puls i synchronizującą dane z usługą Google Fit (z którą kompatybilny skądinąd jest także produkt Xiaomi). Lubię obserwować na wykresach, jak zmienia się moje tętno w zależności od pory dnia, samopoczucia czy wykonywanej aktualnie czynności. Przykładowo ostatnio wyrwał mnie ze snu okropny koszmar, a jego okropność mam udokumentowaną ;)
Tymczasem - jak czytamy na MobiPickerze - tajwański regulator rynku telekomunikacyjnego NCC zakończył już proces certyfikacji urządzenia o nazwie Xiaomi MI Band 1S i kodowym oznaczeniu MI XMSH02HM. Na pierwszy rzut oka opaska niewiele różni się od poprzednika, ale w jej dolnej części możemy dostrzec to, czego Mi Bandowi brakuje - pulsometr.
Gdy takie urządzenie trafi na rynek, atrakcyjna cena zostanie zachowana, a pulsometr będzie sensownie wykorzystywany przez software, rynek wearables zostanie zaorany. Według danych IDC, już pierwsza i wybrakowana na tle konkurencji generacja akcesorium zapewniła Xiaomi drugą pozycję pozycję na rynku inteligentnej galanterii, więc na miejscu innych firm profilaktycznie zacząłbym trząść portkami już teraz.
Niemniej trzeba jeszcze pamiętać, że sama obecność pulsometru nic nie znaczy, bo ten musi jeszcze działać w sensowny sposób. Idealnym rozwiązaniem byłby nieustanny monitoring 24/h na dobę, a akceptowalnym sprawdzanie pulsu w kilkuminutowych odstępach. Najgorszy scenariusz zakłada konieczność ręcznego sprawdzania tętna, bo to mijałoby się z celem.
Zapewne zastosowanie pulsometru odbije się na czasie pracy na jednym ładowaniu, ale byłbym dla niego skłonny zjechać z dwóch miesięcy do kilku dni. Konkurencyjny Fitbit Charge HR przy ciągłym wykrywaniu tętna działa na jednym ładowaniu do 5 dni i taki wynik byłby dla mnie akceptowalny.
Drogie Xiaomi, mam nadzieję, że szybko uwiniesz się z premierą swojego najnowszego dziecka, bo już nie mogę się doczekać.