Xiaomi pokazało anulowanego flagowca. Podłączyłbyś do niego obiektyw za 60 tys. zł
Jeśli przypadkiem w szufladzie zalega ci kilka obiektywów Leica M wycenionych na dziesiątki tysięcy złotych za sztukę, będziesz zawiedziony, że nowy smartfon Xiaomi nie trafił do sprzedaży.
02.11.2022 | aktual.: 03.11.2022 15:00
W lipcu na chińskim rynku zadebiutował topowy smartfon Xiaomi 12S Ultra z 1-calową matrycą. Okazuje się jednak, że mógł on wyglądać zupełnie inaczej, bo firma pracowała jednocześnie nad bardziej imponującym (choć niekoniecznie bardziej sensownym) wariantem.
Xiaomi 12S Ultra concept z doczepianymi obiektywami Leiki
Jako że mowa o anulowanym wariancie już istniejącego telefonu, producent nazywa go po prostu "Xiaomi 12S Ultra concept". Wizualnie nie różni się on specjalnie od finalnego urządzenia, ale przepaść funkcjonalna jest ogromna.
Koncepcyjny smartfon ma zdejmowane wieko ze szkłem szafirowym na tylnej wysepce z aparatami. Po jego zdjęciu możliwe jest doczepienie zewnętrznego obiektywu.
Xiaomi 12S Ultra concept jest kompatybilny z obiektywami z mocowaniem Leica M. Ceny takich szkieł na polskim rynku sięgają od 10 do ponad 60 tys. zł.
Co ciekawe, smartfon ma nie jedną, lecz dwie 1-calowe matryce o rozdzielczości 50,3 Mpix. Aparat główny (?) jest zbudowany z użyciem tradycyjnych smartfonowych soczewek, pozwalając na robienie zdjęć bez żadnych dodatkowych soczewek. Dodatkowy sensor jest natomiast goły, by światło trafiało do niego bezpośrednio przez doczepiany obiektyw.
Xiaomi 12S Ultra concept może i wygląda ciekawie, ale nie bez powodu został anulowany
Xiaomi potwierdza, że wspomniany smartfon nigdy nie trafi do sprzedaży. Wyprodukowano jedynie 10 egzemplarzy, które pełnią funkcję technologicznej wizytówki.
W takiej formie Xiaomi 12S Ultra concept nie miałby wiele sensu, bo ciężko mi sobie wyobrazić, by ktoś miał wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych na obiektyw do telefonu. A jeśli już ktoś ma szkło Leica M, z pewnością ma również aparat ze znacznie lepszą matrycą. 1 cal może i robi wrażenie w świecie smartfonów, ale taki sensor wciąż jest ponad 7 razy mniejszy od pełnej klatki.
Moooże gdyby Xiaomi wypuściło serię tańszych obiektywów zaprojektowanych specjalnie dla tego smartfonu, znalazłaby się garstka zainteresowanych entuzjastów, ale - no właśnie - nie widzę scenariusza, w którym nie byłby to smartfon ekstremalnie niszowy.
Dziś rynek zalany jest świetnymi smartfonami fotograficznymi z wieloobiektywowymi aparatami, które nie potrzebują wymiennych szkieł, by wygenerować ultraszeroki kadr czy duży zoom optyczny. Może i jakość zdjęć nie jest tak dobra, jak byłaby z użyciem profesjonalnego obiektywu, ale perspektywa zaoszczędzenia kilkudziesięciu tysięcy złotych raczej pozwala przymknąć na to oko.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii