Xiaomi: "Za kilka lat chcemy być największym producentem smartfonów na świecie"
Taka deklaracja przedstawiciela firmy, która 5 lat temu jeszcze w ogóle nie istniała, w normalnych okolicznościach wzbudziłaby jedynie uśmiechy politowania. Wyczyny Xiaomi nie mieszczą się jednak w żadnej definicji "normalnych okoliczności".
21.11.2014 | aktual.: 21.11.2014 15:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Xiaomi to jeden z największych fenomenów mobilnego rynku ostatnich lat. Działalność tej firmy ogranicza się zresztą wyłącznie do ostatnich lat, bo została założona w 2010 roku i początkowo zajmowała się wyłącznie rozwojem modyfikacji Androida o nazwie MIUI. Było to - przypomnę - w czasie, gdy nasza część świata żyła premierą iPada, iPhone'a 4, pierwszego Galaxy S i Windows Phone'a. Pierwszy smartfon Xiaomi pojawił się natomiast w roku 2011, który należał do iPhone'a 4s, Galaxy S II i Lumii 800.
Od tego momentu zaczęło się niekończące się pasmo sukcesów Chińczyków, a wyniki sprzedaży każdego kolejnego urządzenia rosły w tempie geometrycznym. Według ostatnich statystyk, Xiaomi jest dziś trzecim największym producentem smartfonów na świecie (zaraz po Samsungu i Apple'u). Jest to osiągnięcie o tyle imponujące, że firma nie rozpoczęła jeszcze nawet globalnej ekspansji, a jej sieć dystrybucji ogranicza się do kilku krajów azjatyckich. Ok, Chiny to rynek zbytu większy niż Europa i USA razem wzięte, ale w pozostałej części świata wciąż pozostał jeszcze spory kawałek tortu do wykrojenia.
Dlatego też nie bagatelizowałbym przytoczonych przez cnBeta słów CEO Xiaomi - Leia Juna - który podczas zwołanej ostatnio konferencji stwierdził, że jego firma ma ambicje, by zostać największym producentem na świecie w ciągu 5-10 lat. Jun dodał również, że w chwili obecnej z produktów Xiaomi korzysta 70 milionów osób, a w przyszłym roku liczba ta ma wzrosnąć do 200 milionów.
Plany bez wątpienia są bardzo ambitne i - wydawałoby się - niemożliwe do zrealizowania, ale koniec końców mówimy o firmie, która w dokonywaniu niemożliwego osiągnęła już piąty stopień wtajemniczenia.