Zanim powstały smartfony. Tak komunikację przyszłości wyobrażali sobie wielcy fantaści
Wyobraźnia fantastów, snujących swoje wizje o przyszłości sięga daleko. Najczęściej inspiracją są gwiazdy i rozważania, jak bardzo zmieni się świat, gdy upłynie dekada, wiek czy tysiąclecie. Jedno jest niezmienne: komunikujemy się. Głosem, tekstem, obrazem. Przekazujemy schematy, informacje, transmitujemy muzykę i filmy. Dziś szybciej i łatwiej niż jeszcze dziesięć lat temu. Oto wizje przyszłości stworzone w wyobraźni wielkich pisarze. I jeszcze większych wizjonerów.
1889 rok: Juliusz Verne "In the Year 2889" - Phonotelephote
W artykule z 1889 roku Juliusz Verne przewiduje wykorzystanie do komunikacji urządzenia przekazującego jednocześnie obraz i dźwięk pomiędzy odległymi miejscami. Mistrz wymyślił wideotelefon, zanim stał sie on popularny w powieściach SF i... rzeczywistości.
1923 rok: Herbert George Wells "Ludzie jak Bogowie" - utopijna korespondencja
Komunikacja może być błyskawiczna i na dużą odległość, ale technika którą posługują się mieszkańcy Utopii jest złożona... z kabelków. Tak opowiadał o wynalazkach Wells:
Herbert George Wells:
W czasie drugiej przechadzki z panem Barnstaple’em powiedział, że ma właśnie dostać wiadomość od matki, i nasz Ziemianin dowiedział się, na czym polega utopijna korespondencja. Chłopiec miał ze sobą małą wiązkę drutów i lekkich pręcików i kiedy niebawem doszli do miejsca, gdzie w środku trawnika stał słup, rozpostarł te przedmioty w kształcie wachlarza, wbił w słup mały gwoździk za pomocą klucza, który nosił na szyi na lekkim złotym łańcuszku, i wziąwszy w rękę słuchawkę, przyczepioną do swego aparatu, zaczął głośno z kimś rozmawiać.
W odpowiedzi zabrzmiał głos kobiecy, bardzo miły i dźwięczny. Przez czas jakiś głos ten mówił bez przerwy do zasłuchanego Kryształa, potem chłopiec odpowiadał, potem jeszcze rozległy się inne głosy. Na niektóre z nich chłopiec odpowiadał, innych tylko wysłuchał. W końcu sprzątnął z powrotem swój aparat.
Ten sposób porozumiewania się zastępował w Utopii korespondencję listowną i telefony. W Utopii bowiem ludzie rozmawiają przez telefon jedynie za uprzednim porozumieniem się. Wiadomość przesyła się do stacji okręgu, gdzie znajduje się odbiorca, i czeka ona tam dopóty, dopóki nie przyjdzie mu ochota odkręcić aparat i wysłuchać nagromadzonych wieści. Każda wiadomość stosownie do żądania może być powtórzona. Potem odbiorca odpowiada nadawcom i przesyła różne inne wiadomości. Transmisja odbywa się bez drutu. Małe słupy mieszczą w sobie zapasy energii elektrycznej, potrzebnej do transmisji i używanej również do wszelkich innych celów. Posługują się nią na przykład ogrodnicy w celu wprawienia w ruch kosiarek, kopaczek, grabiarek i wałów.
1940 rok: Manly Wade Wellman "The World of Tommorow" - pocket-caller
Opowiadanie opublikowane w "Thrilling Wonder Stories" określa urządzenie do komunikacji głosowej jako mały, owalny, płaski przedmiot, umożliwiający połączenie z posiadaczem podobnego, kieszonkowego wydzwaniacza. Pocket-caller Wellmana to najbardziej zbliżona wizja typowego telefonu komórkowego, jakim posługiwaliśmy się jeszcze dziesięć lat temu.
W 1948 roku w powieści "Space Cadet" Robert A. Heinlein buduje w swojej wyobraźni kolejne mobilne urządzenie do rozmów, sygnalizujące nadchodzące połączenie dźwiękiem. Ma się rozumieć - mieszczące sie w kieszeni. Mobilne telefony znajdziemy u Heinleina również w powieściach "Między planetami" z 1951 roku i "Assignment in Eternity" z 1953 roku, gdzie telefon zyskał nazwę "pocket phone".
1951 rok: Robert A. Heinlein "Władcy Marionetek" - podskórny nadajnik
Implanty to dziś wciąż pieśń przyszłości, ale jakże wygodnie (a może wprost przeciwnie) byłoby mieć komunikator pod skórą:
Robert A. Heinlein:
Dla mnie to wszystko zaczęło się bardzo wcześnie, dwunastego lipca przeraźliwym dźwiękiem alarmowym nadajnika o niezmiernie wysokiej częstotliwości. Poderwałem się przerażony, bezładnie machając rękami. Po chwili uświadomiłem sobie co się dzieje.
- W porządku! - wrzasnąłem. - Słyszę ciebie. Wyłącz ten alarm, bo oszaleję.
- Stan zagrożenia. - Ktoś krzyczał mi prosto do ucha. Chciałem mu wyjaśnić, co może zrobić z tym swoim stanem zagrożenia. [...]
Dopiero po chwili dostrzegłem obok siebie piękną blondynę. Obserwowała mnie rozszerzonymi ze zdziwienia oczami.
- Do kogo mówisz? - zapytała. Odwróciłem się i nerwowo próbowałem sobie przypomnieć, czy już ją kiedyś widziałem.
- Ja? Mówiłem? - odrzekłem niezbyt przekonywująco. Musiałem szybko wymyśleć jakieś kłamstwo.
Uświadomiłem sobie, że przecież nie słyszała głosu, który mówią do mnie, więc nie potrzebowałem się specjalnie wysilać. Sekcja używała niekonwencjonalnych nadajników. Każdemu agentowi wszczepiano go chirurgicznie pod skórę za lewym uchem.
Rozważania na temat komunikacji podjęli także Jerry Pournelle wraz z Larrym Nivenem (autor cyklu "Pierścień") w "Oath of Fealty" w 1981 roku. Implanty umożliwiały bezpośrednią komunikację z siecią komputerową. Jednak najciekawszą wizję bezpośredniej komunikacji z przyszłościowym odpowiednikiem Internetu tworzy Dan Simmons w cyklach "Hyperion" (1989-1990) i "Endymion" (1995-1997) - tu dostęp do informacji jest natychmiastowy, ludzie przedstawienie w świecie Hyperiona sięgają do baz danych w myślach, podobnie jak my dziś, korzystamy z rozpoznawania głosu by odnaleźć niezbędne informacje za pośrednictwem Google'a, Binga czy Wikipedii.
Dan Simmons:
- Przypomniałam sobie - roześmiała się dama. Kłamała. Użyła swojego drogiego implantu komlogowego, by uzyskać dostęp do datasfery.
Ja nie musiałem szukać dostępu... cóż za niezgrabne, niepotrzebne określenie, którym gardziłem mimo jego starożytnej proweniencji. Zamknąłem w wyobraźni oczy i już byłem w datasferze, przemykając się obok barier WszechJedności, ślizgając się po powierzchni danych posuwałem się wzdłuż rozżarzonej pępowiny dostępu do ciemnych głębi «bezpiecznego» nurtu informacji.
Jeszcze dalej sięga wizja przedstawiona w dylogii "Ilion" (2003) i "Olimp" (2005) Dana Simmonsa - całkowicie przebudowany świat pozwala sięgać zmysłami do zjawisk zachodzących na poziomie komórkowym każdego z organizmów, a zespolone z umysłami ludzi komputery znacząco upraszczają komunikację i dostęp do informacji.
1948 rok: George Orwell "1984" - mowopis
Totalitarny świat cenzurował i przetwarzał każde słowo. Pracę urzędników wspierały mowopisy - urządzenia umożliwiające przetworzenie słów wypowiadanych głosem na tekst pisany. Choć dziś transkrypcja mowy na tekst wciąż jeszcze jest daleka od doskonałości, już porozumiewamy się z konsolą do gier, nawigacją i smartfonem głosem. Tak jest po prostu wygodniej.
George Orwell :
Z głębokim, bezwiednym westchnieniem, od którego - mimo bliskości teleekranu - nie umiał się powstrzymać na początku dnia pracy, Winston przyciągnął do siebie mowopis, zdmuchnął kurz z mikrofonu i włożył okulary.
1953 rok: Ray Bradbury "451° Farenheita" - słucha i mówi
Ponad pół wieku wcześniej Ray Bradbury wyobraził sobie urządzenie do dwustronnej komunikacji, mieszczące się w uchu. Właściwie przypomina słuchawkę Bluetooth, jednak nie opowiada, gdzie zmieścił się mikrofon.
Ray Bradbury :
Podniósł mały przedmiot z zielonego metalu, nie większy niż kula kalibru 22. [...]
- To wygląda jak muszelkowe radio.
- I coś więcej! To umie słuchać! Jeśli pan to włoży do ucha, Montag, ja mogę siedzieć wygodnie w domu, wysłuchiwać wieści ze strażackiego świata i analizować je, wykrywać bez niebezpieczeństwa jego słabości. Jestem królową pszczół, bezpieczną w swoim ulu. Pan będzie robotnicą, podróżującym uchem. Z czasem mogę wysłać uszy do wszystkich części miasta z różnymi ludźmi, a potem słuchać i oceniać, co usłyszę. Jeśli robotnice umierają, nadal bezpiecznie pozostaję w domu, pielęgnując mój strach z maksymalnym komfortem i minimalnym ryzykiem. Widzisz, jak bezpiecznie to rozgrywam, jak jestem godzien pogardy?
Montag wsadził zieloną kulkę w ucho. Stary człowiek włożył podobny przedmiot do swego ucha i poruszył wargami.
- Montag!
Montag słyszał głos w swej głowie.
- Słyszę pana!
Stary człowiek roześmiał się. — Pana również doskonale słychać. — Faber szeptał, lecz głos w głowie Montaga był wyraźny. — Idź do strażnicy, kiedy nadejdzie czas. Będę z tobą. Posłuchajmy razem tego kapitana Beatty. Bóg wie, może on jest jednym z nas. Będę ci podsuwał, co masz mówić. Damy mu dobre przedstawienie. Czy nienawidzisz mnie za to moje elektronowe tchórzostwo?
1953 rok: James Graham Ballard "The Subliminal Man"- rozmowy za reklamy
W opowiadaniu napisanym ponad 60 lat temu, Ballard przewidział możliwość wykonywania połączeń telefonicznych, za które nie będziemy płacić. Koszt poniesie reklamodawca, który w zamian zaszczyci nas opowieściom o swoich usługach i produktach. Darmowe rozmowy za reklamy praktykowano i na naszym polskim rynku.
1953 rok: Isaac Asimov "Druga Fundacja" - zapisywarka
Mistrz SF wykreował w swojej wyobraźni urządzenie podobne do Orwelowskiego mowopisu. Zapisywarka wyposażona w mikrofon pozwalała przekładać mowę na tekst. Ciekawe, czy popełniała błędy.
Isaac Asimov :
Przerwała na chwilę, gdyż ogarnęły ją wątpliwości. Nie była pewna, czy “ruwnanie” pisze się przez “u” czy przez “ó”. No, ale przecież maszyna nie może się mylić - zdecydowała.
O maszynie do automatycznej transkrypcji mowy na tekst (elektrycznej sekretarce) pisał także Arthur C. Clarke w powieści "A Fall of Moondust".
1957 rok: James Blish "Latajace miasta" - transmiter Diraca
Urządzenie do bezpośredniej komunikacji w poznanym przez ludzi obszarze galaktyki. Transmiter Diraca nazywano także Ultraphonem, choć nazwa ta została zaczerpnięta z powieści Edwarda Elmera Smitha "Skylark of Valeron" wydanej w latach 1934-1935.
1966 rok: Frederik Pohl "The Age of Pussyfoot" - poczta głosowa
System poczty głosowej to wynalazek IBM (Speech Filing System), nad którym prace rozpoczęto w 1973 roku. Działający prototyp ujrzał światło dzienne w 1975 roku. Jednak to nie w wizjach pisarzy SF poczta głosowa pojawiła się po raz pierwszy. Thomas Edison już w 1878 roku rozważał wykorzystanie swojego wynalazku, fonografu, właśnie do rejestrowania wiadomości głosowych.
W domenie SF, pocztę głosową przewidział i opisał Frederik Pohl (autor popularnego cyklu Heechowie, który rozpoczyna powieść "Gateway - brama do gwiazd"). W powieści "The Age of Pussyfoot" wydanej w trzech częściach w 1966 roku, Pohl trafnie opisuje zasady działania poczty głosowej, prognozując przedstawianie krótkiego podsumowania każdego z komunikatów i oferując możliwość głosowego wybrania istotnej informacji. Jak w iPhone'ach...
Frederik Pohl :
Treść wiadomości. Przypomnienie o spotkaniu: Taiko Hironibi dołączy do ciebie podczas śniadania... Adne Bensen przesyła buziaka. Pierwsi Kupcy Audytów i Zaufania proponują swój patronat. Stowarzyszenie Starożytnych informuje o przyznaniu członkostwa przeniesieniu benefitów...
Możesz pominąć reklamy...
1966 rok: Ursula Le Guin "Świat Rocannona" - Przesyłacz - komunikacja szybsza od światła
Wizje natychmiastowego przekazu informacji niekiedy przypominają zabytkowy teleks lub... SMS-y:
Ursula Le Guin :
- Ta mała mówiąca skrzynka nie może przemówić do miasta Kerguelen?
- Nie. Nawet gdyby to było możliwe, słowa wędrowałyby tam przez osiem lat, a drugie osiem lat musiałbym czekać na odpowiedź. - Rocannon mówił swoim zwykłym, spokojnym, uprzejmym tonem, ale w jego głosie pobrzmiewały głuche nuty, kiedy wyjaśniał przyczyny swego wygnania. - Pamiętasz przesyłacz, tę wielką maszynę, którą ci pokazałem na statku, maszynę, która może rozmawiać z innymi światami natychmiast, nie tracąc czasu - przypuszczam, że o nią właśnie im chodziło. To zwykły pech, że wszyscy moi przyjaciele byli wtedy na pokładzie. Bez tej maszyny nic nie mogę zrobić.
Zapamiętał koordynaty, na które nastawiony był przesyłacz, po czym przestawił go na koordynaty Bazy Etnograficznej Ligi dla Strefy Galaktycznej 8, w mieście Kerguelen, na planecie Nowa Południowa Georgia - jedyne koordynaty, które pamiętał bez zaglądania do podręcznika. Włączył maszynę i zaczął nadawać.
Palce uderzały w klawisze, niezręcznie, bo musiał się posługiwać lewą ręką, a w tej samej chwili na małym, czarnym ekranie w pokoju, który znajdował się w jednym z miast na planecie odległej o osiem lat świetlnych, pojawiły się litery: [...]
1979 rok: Douglas Adams "Autostopem przez galaktykę" - rybka Babel
Nie ma drugiego pisarza, który tak swobodnie i z taką nonszalancją mieszałby humor z absurdem... i organicznymi translatorami:
Douglas Adams :
- Ale ja nic nie rozumiem!
- Nie szkodzi. Po prostu włóż tę rybkę do ucha. Ford z szybkością błyskawicy przyłożył rękę do ucha Artura, który odczuł nagłe mdlące wrażenie, że po jego przewodzie słuchowym ześlizguje się ryba. Wstrzymując z obrzydzenia oddech, przez sekundę czy dwie grzebał w uchu, lecz nagle przestał i popatrzył na Forda wytrzeszczonymi ze zdumienia oczami. Przeżywał słuchowy odpowiednik patrzenia na rysunek dwóch czarnych profilów, które niespodziewanie okazują się białym świecznikiem. Albo patrzenia na zbiorowisko kolorowych kropek, które nagle składają się w cyfrę sześć, oznaczającą, że twój okulista zaraz zażyczy sobie ciężkich pieniędzy na nowe okulary.
Artur ciągle słuchał skowytu połączonego z płukaniem gardła, wiedział o tym, tylko że teraz w niepojęty sposób przybrał on postać czystej, nieskazitelnej angielszczyzny.
- Co robi ta ryba w moim uchu?
- Tłumaczy. To ryba Babel. Przeczytaj o niej w książce, jeśli masz ochotę.
- Ryba Babel - powiedział spokojnie przewodnik "Autostopem przez Galaktykę" - jest mała, złota i przypomina pijawkę. Jest to prawdopodobnie najdziwniejsza rzecz we wszechświecie. Żywi się energią fal mózgowych, lecz nie swojego nosiciela, ale istot go otaczających. Pochłania wszelkie nieświadome częstotliwości umysłowe fal mózgowych, którymi się odżywia. Wydala następnie do mózgu nosiciela telepatyczną matrycę utworzoną z kombinacji częstotliwości świadomych myśli i sygnałów nerwowych odebranych z ośrodków mowy mózgu, który je dostarczył. Praktyczny rezultat tego wszystkiego jest taki, że jeżeli ktoś włoży sobie rybę Babel do ucha, może natychmiast zrozumieć każdą wypowiedź w jakiejkolwiek formie języka. Wzorce mowy, jakie słyszy w rzeczywistości, rozszyfrowują matrycę fal mózgowych, która została dostarczona do jego mózgu przez rybę Babel.
Na szczęście jesteśmy coraz bliżej czasów, w których technika będzie radzić sobie z tłumaczeniem symultanicznym równie sprawnie, co włożony do ucha organizm nieznanego pochodzenia.
Skype Translator demo from WPC 2014
1990 rok: David Brin "Earh" - cyfrowa dystrybucja dokumentów
David Brin (m.in. autor świetnej powieści "Stare jest piękne") opowiada o natychmiastowym przekazywaniu cyfrowych dokumentów na urządzenia odbiorcze, nazwane w powieści po prostu czytnikami.
2009 rok: Greg Bear "Mariposa" - Datto, cyfrowy tatuaż, kwantowy telefon
Zanim doczekaliśmy się na rynku naklejek NFC, istniały już one w nieco zmodyfikowanej wersji w wykreowanych światach. Urządzenie przypominające tatuaż w kształcie smoka służy za cyfrowy identyfikator oraz umożliwia wymianę informacji. Działa także pod ubraniem. Drugi z ciekawych wymysłów Beara to ERP Phone - kwantowe urządzenie komunikacyjne, odporne na podsłuch. Przydałoby się w czasach, gdy nie tylko NSA nasłuchuje...
Artykuł powstał we współpracy z firmą: