Zenge - kolejne pozytywne zaskoczenie znad Wisły [Android, iOS, Windows]
Zwykle staram się doceniać produkcje z rodzimego rynku, jednak nie mogę powiedzieć, że to tym kieruję się przy wybieraniu gier. Kieruję się jakością produktu, nieważne czy zrobili go Polacy, Słowacy, Japończycy czy Amerykanie. O Zenge dowiedziałem się przez pocztę pantoflową, ale czy fakt, że twórcami gry tak dobrze wykonanej gry są dwaj Polacy, powinien być zaskoczeniem?
16.04.2016 | aktual.: 16.04.2016 11:40
Po tygodniowej przerwie spowodowanej wypraniem mózgu przez azjatyckie gry, wracam. Tym razem z ciekawym polskim akcentem, o którym dowiedziałem się parę dni temu. Zenge jest prostą łamigłówką podaną w wybitnej wręcz oprawie audiowizualnej. Zmierzymy się tu z różnymi poziomami, w których trzeba będzie przesuwać, zmniejszać, obracać i odbijać różne kształty.
Celem każdego poziomu jest umieszczenie kilku wcześniej wspomnianych elementów w określone miejsca. Geometryczne, dwuwymiarowe konstrukcje poruszają się po określonych ścieżkach i zatrzymują tylko w określonych punktach, zaznaczonych kropkami. Na próżno szukać tu licznika ruchów czy stopera odmierzającego czas, gdyż nie takie było założenie twórców.
Zenge ma być relaksacyjną formą rozrywki. Cel ten wydaje się według mnie spełniony. Swoje odczucia po pierwszych kilku poziomach, mogłem porównać z tytułami takimi jak Prune czy Monument Valley. Muzyka robi robotę i już za nią można by grę usłać laurami, choć grafika trzeba przyznać także trzyma fason.
Każdy z poziomów to jakby nie było układanka. Po wstawieniu ostatniego elementu możemy nacieszyć oczy widokiem grafiki, która w jakiś sposób odnosi się do historii toczącej się na drugim planie. Głównym elementem gry jest przesuwanie klocków, a nie głównego bohatera, tak jak np. w produkcji studia ustwo, dlatego fabuła nie przykuwa zbytnio uwagi.
Z utrzymaniem poziomu trudności gra radzi sobie bardzo dobrze. Początkowe poziomy są stosunkowo łatwe, a kolejne udziwnienia wprowadzają gracza na coraz to wyższy poziom. Najpierw klocki tylko obracamy i przerzucamy w pionie lub poziomie, a później już teleportujemy, pomniejszamy czy używamy jako przycisków.
Bałem się nieco o to czy w grze nie będzie bugów. Przeszedłem całą i faktycznie kilka razy pomyślałem „tego nie da się zrobić” ale chwila głębszej refleksji i problem był rozwiązany. Zaznaczam tu od razu – nie jestem specjalnie dobry w te klocki. Wyjadacze takich logicznych zagwozdek pewnie przejdą grę dwa jak nie trzy razy szybciej. Mnie udało się tego dokonać po trzech godzinach
Jedna rzecz niestety z początku mnie irytowała, a było nią sterowanie. Przesunięciem palca wskazujemy ścieżkę (tylko w jednej linii), a dopiero po jego oderwaniu od ekranu kształt zaczyna się przesuwać. Tak, może to problem pierwszego świata, ale przy pierwszym kontakcie z grą może tych mniej cierpliwych wyprowadzić z równowagi.
Szczególnie biorąc pod uwagę, że gra wyszła dopiero kilka dni temu. Twórcy nie pokusili się o darmową wersję, ale udostępnili 20 poziomów w wersji przeglądarkowej. Ta próbka powinna was zachęcić, szczególnie, jeśli założycie słuchawki i siedząc wygodnie na fotelu, oddacie się kojącej nerwy, spokojnej i niczym niepośpieszanej rozgrywce.
Wracając do pytania z lidu – nie, nie sądzę, że zrobienie tak świetnej gry właśnie przez Polaków miałoby mnie zaskoczyć. Nie mamy się, czego wstydzić. Ba! Mamy się, czym chwalić. Zenge jest więc wspaniałą, relaksującą symfonią, która w delikatny sposób rozbudzi wasze szare komórki. Nie dopatrzyłem się tu wielu mankamentów, a za cenę 1 dolara, jakość jest tu wręcz ponadprzeciętna. Jeśli Monument Valley pokochaliście za muzykę, a mechanika w Hook przypadła wam do gustu, to z pewnością i tu znajdziecie coś dla siebie.
Zenge - Trailer
- Link do pobrania (Google Play)
- Link do pobrania (App Store)
- Link do pobrania (Windows Phone)