Zmieniam zdanie: WP7 odniesie sukces!
Kilka miesięcy temu, jako jedna z pierwszych osób w Polsce, miałem okazję testować telefon z Windows Phone 7 na pokładzie - wyprodukowany w Korei LG Swift 7. Dziś moją kieszeń wypycha HTC HD7, a te kilka miesięcy całkowicie zmieniło moje zdanie na temat systemu.
24.05.2011 | aktual.: 24.05.2011 10:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Mobilny system Microsoftu dzisiaj to nic innego jak stare dobre i w zasadzie nudne kafelki, nie zmieniło się nic również w kwestii funkcji, jakie system oferuje. No, może poza dodaniem opcji kopiuj/wklej, którą wniosła marcowa aktualizacja NoDo. Skąd więc ta zmiana stanowiska?
Hardware
Najprostsza odpowiedź jest taka, że LG był po prostu słabym telefonem, na którym żaden system nie mógł pokazać swoich możliwości. Jednak nie jest to prawda. Choć Microsoft dość skrupulatnie przestrzega, by telefony z logo Windows Phone miały wyśrubowaną specyfikację, to i w tej wyselekcjonowanej grupie zdarzają się różnice.
LG Swift 7 to naprawdę solidny telefon, niczym nie ustępujący nowszemu modelowi HTC. Różnicą jest oczywiście wielkość wyświetlacza, jednak rozdzielczość (obie komórki mają rozdzielczość 480 x 800 pikseli, jednak LG ma mniejszy panel), a co za tym idzie - jakość wyświetlanego obrazu, przemawia na korzyść LG. Pozostałe parametry są w obu telefonach zbliżone. Na dokładne testy HTC HD 7 przyjdzie jeszcze czas - wspomnę jedynie, że oba telefony mają 5-megapikselowe aparaty i oba robią równie marnej jakości zdjęcia.
Przełom
Co więc przekonało mnie do zmiany stanowiska> Co spowodowało, że nie tylko nie podważam sensu istnienia mobilnych okienek siódmej edycji, ale jeszcze wróżę im sukces? Odpowiedź jest banalnie prosta. Czynnikami tymi są po pierwsze jakość powstających aplikacji, po drugie - partnerstwo strategiczne Microsoftu z Nokią, po trzecie - szerokie możliwości usprawnień, jakie za pomocą aktualizacji może wprowadzić do systemu gigant z Redmond.
Aplikacje
Nie jest tajemnicą, że system jest tak dobry jak programy mu dedykowane. Ta myśl przyświecała Apple'owi, gdy tworząc mobilny system, jako jego integralną i nierozdzielną część powołał do życia AppStore.
Ta sama myśl przyświecała również firmie Google, tworzącej obok systemu Android Android Market. Google jednak chciał zbyt szybko i zbyt dużo, i choć Android z niszowego, rozwojowego systemu stał się jednym z najpopularniejszych mobilnych OS-ów na świecie, problem fragmentacji systemu i sprzętu oraz jakość aplikacji w Android Markecie są teraz solą w oku szefów Google'a.
Microsoft nie był tak zachłanny jak Google, można wręcz powiedzieć, że tworząc Windows Phone 7, kroczy po śladach Apple'a. Marsz ten jest jednak znacznie szybszy, bo i szlaki są już przetarte.
Zwykły użytkownik
Co jednak dostaje zwykły użytkownik mobilnych okienek, gdy zdecyduje się na zakup napędzanego nimi telefonu?
Komórki, obojętnie, z fabryki którego producenta wychodzą, są dobrze wyposażone, mają solidne podzespoły i zbliżone parametry. Innymi słowy, Microsoft unika pułapki niekompatybilności aplikacji, w jaką wpadł Google. Nie zdarzy się sytuacja, że aplikacja stworzona dla jednego telefonu nie będzie działać na drugim.
Czas biegnie do przodu i podzespoły również muszą ewoluować. Gdy rozwój systemu i sprzętu pójdzie dostatecznie daleko, Microsoft zaprzestanie wspierania telefonów starszej generacji i kłopot zniknie. Identycznie robi Apple ze starszymi iPhone’ami.
Windows Marketplace
Aplikacje, które znajdują się obecnie w wirtualnym sklepie Microsoftu, są nieporównywalnie bardziej funkcjonalne od tych, które gościły w nim tuż po premierze WP7. To głównie dzięki temu zacząłem spoglądać na HTC HD7 łaskawszym okiem.
Co prawda wachlarz programów jest jeszcze wąski, ale jakość ich działania daje nadzieje. Przykładem może być program do obsługi chatu Facebooka - Fim. Gdy instalowałem go na LG Swift 7, moja frustracja sięgała zenitu. Przechodząc bowiem do strony domowej, aplikacja kończyła żywot, gdyż brak multitaskingu nie pozwalał jej na pracę w tle. Innymi słowy, komunikator z takimi ograniczeniami tracił sens. Czas jednak pokazał, że dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych. Dziś Fim nawet wyłączony pracuje, opierając się na swoich serwerach i sprawnie informując o nadchodzących wiadomościach eleganckimi komunikatami push.
Fim to tylko przykład, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by deweloperzy skonstruowali na tej samej zasadzie inne komunikatory, choćby dla GTalka. Muszą tylko chcieć.
W tym miejscu pojawia się kwestia umowy Microsoft-Nokia. Nie chodzi tu wcale o liczbę Nokii z Windows Phone 7 na pokładzie, jakie uda się wcisnąć zadeklarowanym fanom fińskiego producenta. Dla nich w zasadzie nie ma większego znaczenia, jaki system pracuje pod szybką, na której widnieje logo „Nokia”. Chodzi o to, że żaden, ale to żaden producent oprogramowania dla platform mobilnych nie będzie już mógł pominąć systemu Microsoftu w swoim biznesplanie.
Powstanie nie jeden Fim, a dziesiątki tego typu programów, wszystkie dobrej jakości, ponieważ nad tym czuwa Microsoft. Gdy słupki obrazujące liczbę sprzedanych komórek z WP7 wystrzelą w górę, na wyścigi zaczną powstawać nawigacje, komunikatory, odtwarzacze i wszystko, na co tylko zezwoli Microsoft.
Co zaś z aktualizacjami wprowadzającymi nowe funkcje do systemu? O te jestem spokojny, w końcu Microsoft podąża śladami Apple'a.