ZTE Grand Era LTE, czyli Chińczycy radzą sobie coraz lepiej
Niedawno w moje ręce trafił smartfon ZTE Grand Era LTE, jednak pierwsze wrażenia nie napawały optymizmem. Czy po dłuższych testach Chińczykowi udało się przekonać mnie do siebie?
21.06.2013 | aktual.: 21.06.2013 10:25
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niedawno w moje ręce trafił smartfon ZTE Grand Era LTE, jednak pierwsze wrażenia nie napawały optymizmem. Czy po dłuższych testach Chińczykowi udało się przekonać mnie do siebie?
Na wstępie jeszcze raz podkreślam, że model ten nie jest i prawdopodobnie nigdy nie będzie dostępny w Polsce, więc traktuję go raczej w kategoriach ciekawostki.
Specyfikacja:
- []Android 4.0 Ice Cream Sandwich[]wymiary: 135 x 66 x 8.5 mm[]4,5-calowy ekran o rozdzielczości 1280 x 720[]dwurdzeniowy Snapdragon S4 Plus MSM8960 z zegarem 1,5 GHz[]16 GB pamięci wewnętrznej + slot na karty microSD[]1 GB pamięci RAM[]aparat 8 Mpix z diodą doświetlającą[]kamerka do wideorozmów 1,3 Mpix[]bateria 1780 mAh[]Bluetooth 3.0[]WiFi[]GPS
Wygląd i wykonanie
Przedni panel smartfona to klasyka gatunku, czyli oklepany już czarny prostokąt z zaokrąglonymi rogami. Został on jednak w całości pokrytym szkłem Gorilla Glass 2 i nie znalazły się na nim żadne fizyczne przyciski, przez co prezentuje się on naprawdę stylowo. Poza ciekawym wyglądem, ma to jednak swoje minusy, gdyż poza ledwie zauważalnym głośniczkiem i obiektywem kamery, cały przód jest praktycznie symetryczny. Niejednokrotnie zdarzało mi się przez to, że telefon chwytałem odwrotnie, co kilkanaście razy dziennie skutkowało małą żonglerką.
Dużo ciekawiej prezentuje się natomiast tył urządzenia, który wygląda dość oryginalnie i na żywo robi całkiem dobre wrażenie. Poza tym nieco myląca jest niego konstrukcja - większa część tylnego panelu przymocowana jest na stałe, a zdejmowana jest jedynie niewielka klapka znajdująca się przy górnej krawędzi obudowy. Pod nią ukryto sloty na karty SIM i micro SIM, aparat oraz moduły łączności, przez co obudowa jest w tym miejscu dość mocno pogrubiona. Jak wiadomo, w podobny sposób tworzone są urządzenia, przy budowie których wykorzystano aluminium. Nie wiem, czy była to zasługa efektu placebo, czy też urządzenie jest aż tak dobrze wykonane, ale początkowo byłem święcie przekonany, że faktycznie ZTE wykonało swojego smartfona z aluminium. Dopiero później okazało się, że w jest to tworzywo sztuczne..
Mimo wszystko jednak wykonaniu modelu Grand Era LTE niewiele można zarzucić. Smartfon dobrze leży w dłoni, wszystkie elementy są dobrze ze sobą spasowane, nic tutaj nie skrzypi i nie trzeszczy, a i strona wizualna przypadła mi do gustu.
Wyświetlacz
Chiński producent zastosował w swojej słuchawce 4,5-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 1280 x 720. Należy jednak pamiętać, że przez wyświetlany na ekranie pasek z przyciskami funkcyjnymi, faktyczny obszar roboczy jest nieco mniejszy.
Przyznam szczerze, że początkowo podchodziłem sceptycznie do tego telefonu; spodziewałem się raczej azjatyckiego cudaka, którym nie należy sobie zbytnio zawracać głowy, więc i od ekranu nie oczekiwałem zbyt wiele. Okazało się jednak, że wyświetlacz naprawdę bardzo pozytywnie mnie zaskoczył; nasycenie kolorów - choć w bezpośrednim porównaniu nie może się równać z flagowcami konkurencji - stoi na zadowalającym poziomie, a i kąty widzenia są przyzwoite. Również zagęszczeniu 326 pikseli na cal nie można niczego zarzucić, bo wyświetlany obraz jest ostry jak żyleta. Ponadto od kilku lat korzystam głównie z AMOLED-ów, przez co jestem szczególnie przeczulony na punkcie czerni, a ta w słuchawce ZTE jest zaskakująco głęboka. Wyświetlana biel mogłaby z kolei spokojnie posłużyć za tester w reklamie pasty do zębów.
Oprogramowanie i wydajność
Nad pracą smartfona Grand Era LTE czuwa system Android w - niestety leciwej już - wersji 4.0 Ice Cream Sandwich. O platformie tej napisano już dosłownie wszystko, więc nie ma sensu powielać tego, co można znaleźć w każdej recenzji każdego urządzenia napędzanego lodową kanapką. Od sobie mogę jedynie dodać, że na telefonie ZTE sprawuje się ona zadowalająco. W czasie testów system nie odmówił mi posłuszeństwa ani razu, nie zdarzały się żadne irytujące spowolnienia, a drobne klatkowania animacji mieściły się w granicach androidowej normy. Również aplikacje systemowe, takie jak przeglądarka czy też galeria zdjęć, działały szybko i sprawnie.
Szkoda tylko, że producent postawił niemal na całkowicie goły system i nie dodał od siebie praktycznie żadnych usprawnień (przełączniki na belce powiadomień?). Jedynym wyjątkiem jest ekran blokady, który co prawda został wymieniony, ale na - moim zdaniem - mniej wygodny, niż ten standardowy. Opiera się on na ikonce, którą trzeba przytrzymać palcem do czasu odblokowania urządzenia, co jest nieintuicyjne, trwa dość długo i nasuwa skojarzenia ze zwykłymi komórkami z ery ekranów oporowych. Ta część interfejsu jest ponadto całkowicie oderwana wizualnie do wszechobecnego stylu Holo.
W pierwszych wrażeniach pisałem Wam o moich problemach z łącznością; telefon nie potrafił przełączać się między sieciami 2G i 3G, notorycznie gubił zasięg itp. Jest to jednak kwestia software'owa, gdyż oprogramowanie testowanego przeze mnie egzemplarza optymalizowane było pod kątem sieci LTE jednego z brytyjskich operatorów. Oczywiście istnieje taka możliwość, jednak moim zdaniem w dalszym ciągu jest to problem, gdyż nawet jako Brytyjczyk chciałbym móc zabrać swój telefon za granicę, kupić tamtejszą kartę i korzystać z niego bez żadnych przeszkód. Brytyjskie korzenie testowego modelu przełożyły się również na to, że jego interfejs nie oferuje wsparcia dla polskiego języka.
Co gorsza, problem z łącznością obejmował także sieć Wi-Fi, więc przez przez co nie udało mi się pobrać do końca żadnej gry większej niż Angry Birds. Kwestię wydajności muszę zatem ograniczyć do wyniku benchmarkowego testu przeprowadzonego w AnTuTu.
Problemy te wpływały również na błyskawiczne drenowanie baterii, która po prostu znikała w oczach.
Multimedia
Grand Era LTE wyposażony jest w dość wydajne podzespoły (Snapdragon S4 Plus, 1 GB RAM-u), więc oczywiście bez najmniejszych problemów radzi on sobie z obsługą filmów nawet w rozdzielczości FullHD. Niestety nieco problematyczne było słuchanie muzyki. Kilka z moich telefonów kupowałem w Wielkiej Brytanii i zawsze miały tę samą cechę - brak kompatybilności z niektórymi polskimi słuchawkami (i odwrotnie - słuchawki dołączane do zestawów nigdy nie współpracowały z polskimi smartfonami). Nie inaczej było w przypadku słuchawki ZTE; po podłączeniu moich samsungowych "pchełek" mogłem sobie posłuchać jedynie rytmicznych zakłóceń. Z kolei z półotwartymi słuchawkami AKG K99 nie było większych problemów, jednak wydobywający się z nich dźwięk był płaski i - delikatnie mówiąc - nie zachwycał.
Podsumowanie
Nie ukrywam, że do produktów firmy ZTE zawsze podchodziłem z lekkim dystansem. Model Grend Era LTE, mimo problemów, przekonał mnie, że niesłusznie. Ufam producentowi, że kłopoty z łącznością faktycznie są kwestią zoptymalizowania oprogramowania pod kątem brytyjskiego operatora. W zasadzie nie może być inaczej, bo gdyby skala problemu była większa, słuchawka zostałaby wycofana ze sprzedaży 15 minut po premierzy. Jeśli natomiast usunę tę kwestię z listy wad, tak naprawdę niewiele pozycji na niej zostanie.
Smartfon Chińczyków cechuje się świetnym ekranem, wydajnymi podzespołami, dobrym wykonaniem i stabilną pracą systemu. Z kolei jego cena oscylująca w granicach 290 funtów (ok. 1480 zł) - jak na urządzenie LTE - zdaje się być adekwatna do jego możliwości. Największym minusem jest przestarzała wersja Androida, jednak chciałbym wierzyć, że winę za to ponosi fakt, iż jest to produkt niszowy. Mimo wszystko potencjał w tym wszystkim widać, a ze smartfonów ZTE jeszcze będą ludzie.