Zuckerberg wypowiada wojnę Twitterowi. To brzmi jak przepis na katastrofę
Właściciel dwóch z trzech najpopularniejszych serwisów społecznościowych na świecie szykuje się do otwarcia kolejnego serwisu społecznościowego. Co może pójść nie tak?
04.07.2023 | aktual.: 06.07.2023 17:15
Elon Musk po przejęciu Twittera zdążył podjąć masę na tyle kontrowersyjnych decyzji, że część użytkowników szuka alternatyw. Nie dziwi więc, że te alternatywy wyrastają jak grzyby po deszczu. Po Mastodonie, Bluesky czy CounterSocial do zabawy dołącza także Meta, czyli firma-matka Facebooka i Instagrama.
O nowej platformie społecznościowej ptaszki ćwierkają od kilku tygodni. I faktycznie - przed zaplanowaną na 6 lipca premierą apka o nazwie Threads pojawiła się w sklepach Google Play oraz App Store. Programu nie można jeszcze pobrać, ale już na szczątkowe informacje na jej temat można patrzeć z niepokojem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Twitter to platforma, którą wyjątkowo ciężko podrobić
Wzajemne kopiowanie swoich pomysłów to w świecie mediów społecznościowych standard, ale Twitter jest platformą, której dotychczas nie udało się skopiować nikomu. Nic dziwnego, bo na poziomie ideologicznym stoi on w opozycji do branżowych standardów.
Gdzie inne platformy skupiają się na faworyzowaniu lub kreowaniu celebrytów, tam Twitter po prostu daje głos osobom mającym do powiedzenia coś wartościowego. Dlatego powszechnie uważany jest za jedno z najcenniejszych źródeł informacji i opinii, a media na całym świecie tak chętnie wpisy z Twittera cytują.
Różnice w filozofii poszczególnych platform widać nawet patrząc na listę najliczniej obserwowanych profili. Najpopularniejszym instagramerem jest piłkarz. Najpopularniejszym youtuberem influancer znany z organizowania internetowych wyzwań. Najpopularniejsi twitterowicze to kolejno najbogatszy człowiek na świecie i były prezydent USA.
Zuckerberg chce nowy serwis zbudować szybko, więc da głos celebrytom
Meta nie ukrywa, że nowy serwis będzie ściśle powiązany z Instagramem. W opisie aplikacji Threads widnieje informacja o możliwości użycia tej samej nazwy użytkownika i obserwowania tych samych osób, co na popularnym serwisie.
Zuckerberg chce oczywiście jak najszybciej zbudować platformę z milionami aktywnych użytkowników. Dla własnej wygody przyjmuje więc, że jeśli obserwujesz kogoś dla jego fotek i filmików, to potencjalnie będziesz zainteresowany także wyrażanymi przez niego opiniami. Że jeśli lubisz patrzeć na podróżnicze selfiaki Wojciecha Cejrowskiego, to będziesz chciał poczytać jego teorie o 5G gotującym wodę w organizmie.
Meta tworzy platformę opiniotwórczą, na której atrakcyjna modelka będzie miała niższy próg wejścia niż naukowiec, który na swoje nieszczęście przez ostatnie 13 lat nie publikował w sieci zdjęć swojego jedzenia. To nie brzmi jak alternatywa dla Twittera. To brzmi jak społecznościowa katastrofa i raj dla siewców fake newsów.
Przekrzykiwanie ekspertów przez celebrytów to zjawisko, z którym Twitterowi udaje się walczyć skuteczniej niż jakiemukolwiek innemu znanemu mi serwisowi społecznościowemu. Patrząc na to, że Zuckerberg chce zbudować swoją alternatywę dla wylęgarni influencerów, ciężko mi uwierzyć, że uda mu się zachować, choć zbliżony poziom dyskusji.
Threads zapowiada się na aplikację lepszą dla reklamodawców niż dla użytkowników
Jeszcze przed premierą nowej aplikacji Meta umieściła w App Storze - zgodnie z wytycznymi Apple'a - listę danych, które mogą być przez nią gromadzone. Dzięki temu już teraz widać, że apka Threads będzie miała poważne trudności w podbiciu rankingów aplikacji najbardziej szanujących prywatność użytkowników.
Zuckerberg zdaje się mieć dużo wiary w to, że faktycznym liderom opinii, którzy np. z racji wykonywanych obowiązków służbowych muszą troszczyć się o swoją prywatność bardziej niż przeciętny internauta, nie będzie przeszkadzać tak duży apetyt na dane.
Czy Threads ma szansę odnieść komercyjny sukces? Pewnie ma, bo wygląda jak spełnienie marzeń reklamodawców. Czy jednak Threads może wyrosnąć na sensowną alternatywę dla Twittera? Cóż, nie wiem, choć się domyślam.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii