2017 będzie dla Polaków wyjątkowo słabym rokiem na zakup nowego flagowca
20.01.2017 14:16, aktual.: 20.01.2017 16:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Chcesz w tym roku kupić telefon z najwyższej półki? Dla mieszkańców kraju nad Wisłą niekoniecznie będzie to najrozsądniejsza decycja pod słońcem.
Smartfonowe trendy w 2017 roku
Co prawda rok się dopiero zaczął, ale dzięki licznym plotkom, przeciekom i oficjalnym komunikatom wiemy już, czego się spodziewać po tegorocznych telefonach.
Trend pierwszy to większe ekrany w mniejszych obudowach
Pod koniec ubiegłego roku na rynek trafił Xiaomi Mi MIX - "koncepcyjny smartfon" z 6,4-calowym ekranem zamkniętym w obudowie niewiele większej od 5,5-calowego iPhone'a 7 Plus.
Podobną drogą ma pójść wielu producentów. Z przecieków wynika, że Galaxy S8, LG G6 i iPhone X będą miały bardzo wąskie ramki, co pozwoli na wpakowanie dużych wyświetlaczy do obudów o relatywnie kompaktowych wymiarach.
Z punktu widzenia polskiego konsumenta ważniejszy będzie jednak inny trend.
2017 będzie rokiem wirtualnych asystentów
Początki tego trendu widać doskonale po ruchach technologicznych gigantów wykonanych w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.
- Google stworzył Assistanta, który jest jedną z głównych funkcji Pixela.
- Samsung przejął założoną przez twórców Siri firmę Viv Labs i rozwija własnego asystenta Bixby, który ma trafić do Galaxy S8.
- Huawei zawarł porozumienie z Amazonem; Mate 9 jest pierwszym smartfonem z preinstalowaną asystentką Alexa.
- Honor (submarka Huaweia) zaprezentował smartfona Honor Magic z oprogramowaniem Magic Live opartym o uczenie maszynowe.
- HTC stworzył wirtualnego asystenta Sense Companion, który trafił na pokład smartfonów z linii HTC U.
Tegoroczne smartfony będą uczyć się zwyczajów użytkownika, wykonywać polecenia głosowe, analizować wysyłane i odbierane wiadomości oraz automatyzować jak najwięcej czynności. Jest tylko jeden problem.
Polacy nie wykorzystają pełnego potencjału nowych rozwiązań
Chodzi oczywiście o bariery językowe. Pierwszego smartfona z asystentką Siri Apple wprowadził na rynek jesienią 2011 roku, a ta do dziś nie rozumie języka polskiego i nie jest zintegrowana z polskimi sieciami danych, które pozwoliłyby jej zarezerwować stolik w restauracji, kupić bilety do kina czy sprawdzić rozkład autobusów. Dotyczy to także młodszej Cortany Microsoftu czy Alexy Amazonu.
Bardzo wątpliwe, aby którekolwiek z nowych narzędzi od razu władało polszczyzną. W najbliższej przyszłości liczyć można tylko na Google Assistanta, wszak Google ma już gotowe algorytmy przetwarzające i rozumiejące polską mowę. W przypadku reszty asystentów skorzystamy co najwyżej z prostych funkcji np. polecających najczęściej używane aplikacje.
Zapłacimy więcej za mniej
Niestety często jest tak, że polskie ceny smartfonów nie tylko nie są niższe niż na zachodzie, ale i są wręcz wyższe. Wynika to m.in. z niewielkiej popularności topowych smartfonów w naszym kraju. Producent musi uruchomić kanały dystrybucji i wsparcia technicznego dla mniejszej niż w bogatszych krajach liczby potencjalnych konsumentów, a to odbija się na cenach.
Wiele wskazuje na to, że wirtualni asystenci będą sztandarowymi funkcjami najważniejszych tegorocznych flagowców. Płacąc wysokie kwoty otrzymamy produkty, które w Polsce będą miały o wiele mniejsze możliwości niż te same urządzenia dostępne chociażby w USA.
Oczywiście świadkami takich sytuacji jesteśmy od dawna, ale chyba jeszcze nigdy funkcje blokowane przez bariery językowe nie były tak ważne. Analitycy twierdzą przecież, że do 2019 roku wirtualni asystenci odpowiadać będą za 20 proc. wszystkich interakcji ze smartfonami.