Larry Ellison: "Bez Steve'a Jobsa Apple zmierza ku upadkowi"

Teorie o upadku giganta z Cupertino po śmierci Steve'a Jobsa przewijają się w mediach dość często. Tym razem głos w sprawie zabrał Larry Ellison — dziś założyciel i obecny prezes firmy Oracle Corporation, a dawniej jeden z dyrektorów firmy Apple i przyjaciel Steve'a Jobsa.
Larry Ellison był gościem programu CBS This Morning w telewizji CBS. Zapytano go, jak jego zdaniem Apple poradzi sobie bez swojego założyciela. Ellison odpowiedział tak:
Cóż, już to wiemy. Przeprowadziliśmy eksperyment. Widzieliśmy Apple'a ze Steve'em Jobsem, widzieliśmy Apple'a bez Steve'a Jobsa. Widzieliśmy Apple'a ze Steve'em Jobsem, a teraz zobaczymy Apple'a bez Steve'a Jobsa.
Ta wypowiedź nawiązuje do historii z 1985 roku, kiedy to Steve Jobs został zmuszony do odejścia z firmy Apple. Wrócił do niej dopiero w roku 1997, gdy była już w fatalnej kondycji finansowej. Ostatecznie udało mu się wyprowadzić koncern na prostą i stworzyć z niego prawdziwego giganta.
Fragment wspomnianej wcześniej rozmowy możecie obejrzeć poniżej:
Czy Larry Ellison może mieć rację? Powiem tak: Apple wciąż ma niesłychanie silną pozycję na rynku i nie zmieni się to z dnia na dzień. Istotne decyzje podejmowane są przez Tima Cooka codziennie, a tych przyszłych przecież nie znamy, więc jeszcze nic nie jest przesądzone. Fakty są jednak takie, że po śmierci Steve'a Jobsa Apple zmienił się nie do poznania, o czym już kiedyś pisałem.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: UrQueeen gra w SackBoy: Wielka Przygoda
Dawniej firma nie zajmowała się zaspokajaniem już istniejących potrzeb, tylko tworzeniem nowych. To przecież Steve Jobs powiedział, że potrzebne są nam komputer, smartfon i tablet, a później po prostu nam je sprzedał. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. 3,5 cala to za mało? Dajemy 4 cale. Nexus 7 jest popularny? Wypuszczamy iPada mini. iPhone jest za drogi? Pora na wariant z plastiku.
Przeciwnicy teorii o upadku Apple'a jako argument podają świetne wyniki finansowe firmy. I mają rację. Ale powiedzmy sobie szczerze: czy Apple jest dziś w stanie stworzyć produkt, który się nie sprzeda? iPhone 4S — moim zdaniem — pokazał, że nie. Przecież niewiele różnił się od zaprezentowanego 1,5 roku wcześniej poprzednika, a i tak bił wszelkie rekordy sprzedaży. Jestem pewien, że gdyby jutro w Apple Store'ach pojawiły się iSkarpetki, to firma w ciągu roku zbiłaby na nich fortunę, jednak w dłuższej perspektywie takie posunięcie byłoby nierozsądne. Podobnie jak niekoniecznie rozsądne może się okazać wprowadzenie na rynek iPada mini i tańszego iPhone'a.
Nie zrozumcie mnie źle: nie chcę się bawić w przewidywanie upadku Apple'a, bo — jak już wspominałem — nic nie jest jeszcze przesądzone. Nie wykluczam jednak takiej ewentualności i nie trafiają do mnie argumenty, że Apple się nie skończy, bo wciąż zarabia. Oczywiście, że zarabia i jeszcze długo będzie zarabiać. Steve Jobs sprawił bowiem, że Apple jest dziś dobrze wypasioną krową, a dobrze wypasioną krowę przez jakiś czas można doić nawet nieumiejętnie. Dopiero za kilka lat przekonamy się, czy Tim Cook będzie w stanie tę krowę utrzymać przy życiu.

Polecane przez autora:
- Test najtańszego smartfonu z aparatem 108 Mpix. realme 8 Pro spełnia swoje obietnice
- Samsung Galaxy S21 czy S21 Ultra - który tak naprawdę jest lepszy? Odpowiedź nie jest taka oczywista
- Będzie mi brakować LG. Telefon tej marki zmienił moje życie
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze