5 starych telefonów, które wspominam najmilej
Pierwszą komórkę dostałem jakieś 18 lat temu. Od tego czasu przez moje ręce przewinęły się dziesiątki telefonów, ale pięć z nich darzę szczególnym sentymentem.
22.03.2017 | aktual.: 23.03.2017 11:02
Siemens C35i, czyli lepsza alternatywa dla Nokii 3310
Siemensa C35i można nazwać bezpośrednim konkurentem Nokii 3310. Oba telefony trafiły na rynek w tym samym czasie, czyli w roku 2000. O ile wspomnianą nokię zna każdy, a jej nowa wersja bije rekordy popularności, o tyle Siemens C35i jest urządzeniem zapomnianym. W mojej opinii trochę to krzywdzące. Miałem oba telefony i zdecydowanie siemensa wspominam milej.
Przede wszystkim szalenie podobało mi się jego wzornictwo. Ba - dalej mi się podoba. Bardzo elegancko wyglądały podświetlane na zielono klawisze i nie bez znaczenia był fakt, że - nie licząc wystającej antenki (skądinąd urokliwej) - było to urządzenie znacznie zgrabniejsze od kultowej 3310-tki.
Telefon miał ponadto fajne gry (pamięta ktoś "Wayout" zwany "labiryntem"?) oraz przeglądarkę WAP. Chętnie przygarnąłbym odświeżoną wersję z kolorowym ekranem.
Motorola T722i - moja pierwsza komórka z kolorowym ekranem
Nigdy nie byłem fanem telefonów z klapką, ale kupując pierwszą komórkę z kolorowym wyświetlaczem sięgnąłem po rozkładaną konstrukcję Motoroli. Prawdę mówiąc nie pamiętam dlaczego, ale najpewniej po prostu upolowałem ją w niezłej cenie. Doskonale pamiętam za to to, że bardzo ten telefon lubiłem.
W 2004 roku kieszonkowe urządzenie z kolorowym ekranem, na którym mogłem oglądać zdjęcia, było czymś niezwykłym. Największe wrażenie robiły chyba na mnie gry JAVA, które można było pobierać. Nie zliczę ile godzin poświęciłem na granie w preinstalowane wyścigi MotoGP. Żaden wcześniejszy telefon nie dał mi tyle frajdy.
Siemens MC60 - mój pierwszy cyfrowy aparat
Motorola T722i miała kolory ekran, ale nie miała aparatu. Przynajmniej nie wbudowanego, bo dało się dokupić podłączany od dołu moduł z kamerką, ale nigdy go nie miałem. Siemens MC60 to już inna para kaloszy.
Co prawda fotki były tak rozpikselowane, że z trudem dało się rozpoznać twarz fotografowanej osoby (0,1 Mpix), ale w ogóle mi to nie przeszkadzało w trzaskaniu zdjęć w hurtowych ilościach. Był to nie tylko mój pierwszy telefon z aparatem, ale i pierwszy cyfrowy aparat w ogóle. Mając w pamięci używane wcześniej aparaty kliszowe, pokochałem tę swobodę.
Uwielbiałem też design tego telefonu (Siemens trafiał w mój gust częściej niż jakikolwiek inny producent). Dziś wydaje mi się on trochę przekombinowany, ale 13 lat temu klawiatura układająca się w charakterystyczny "X" przykuwała wzrok.
Sony Ericsson K750i - ależ to był kombajn
Przede wszystkim ten telefon z 2006 roku miał bardzo dobry (jak na tamte czasy) 2-megapikselowy aparat z interfejsem inspirowanym kompaktami Cyber-Shot, autofokusem i diodą doświetlającą. Obiektyw chowany był za ruchomą klapką, która skutecznie chroniła go przed zarysowaniami i zabrudzeniami. Oprogramowanie aparatu było zaskakująco zaawansowane i pozwalało m.in. na robienie panoram.
Telefon miał również zaawansowany odtwarzacz MP3 z equalizerem, slot na karty pamięci, gry 3D, port podczerwieni, aplikację e-mail, niezły notatnik oraz przeglądarkę internetową. Pierwszy raz czułem, że mam telefon nie tylko do dzwonienia, ale dosłownie do wszystkiego.
Ciekawostka: producent w tym samym czasie wypuścił na rynek muzyczny telefon W800i, który miał identyczną specyfikację. Przy odrobinie samozaparcia dało się wgrać jego oprogramowanie na K750i i tym samym wnieść do interfejsu lepszy odtwarzacz muzyki.
Samsung Galaxy S II - mój pierwszy smartfon z górnej półki
Przed S-dwójką miałem kilka telefonów z Androidem, ale było to urządzenia ze średniej półki. Przeskok na pierwszego flagowca był dla mnie wrażeniem nie do opisania. Ten ekran. Ta szybkość. Ten aparat.
Wrażenia z użytkowania tego telefonu potęgował fakt, że Galaxy S II był w momencie premiery praktycznie bezkonkurencyjny. Chyba nie ma rankingu "najlepszy telefon 2011", którego ten samsung by nie wygrał.
Dlaczego nie umieściłem w zestawieniu żadnej nokii?
Od razu odpowiem na to pytanie, bo domyślam się, że pojawi się ono w głowach części z was. Cóż, prawda jest taka, że niewiele telefonów nokii miałem. Owszem, ceniłem je, ale gdy kupowałem coś dla siebie sugerowałem się stosunkiem jakości do ceny, a ten w przypadku fińskiego producenta był - moim zdaniem - kiepski.
W czasach przedsmartfonowych wybór telefonu za określoną kwotę nie sprowadzał się do różnic na poziomie 4 GB RAM-u albo 6 GB RAM-u. Często była to kwestia wyboru między komórką z kolorowym ekranem a telefonem z ekranem monochromatycznym. Modelem z aparatem albo bez. Urządzeniem odtwarzającym polifoniczne dzwonki albo MP3. W konkretnych segmentach cenowych nokie zazwyczaj pozostawały w tyle, bo sony ericssony czy siemensy były mocno konkurencyjne pod względem funkcjonalności.