Żegnaj, Chromie. Dlaczego po 9 latach zmieniam przeglądarkę?
Wymieniłem Chrome'a na Operę. I nie żałuję.
24.03.2017 | aktual.: 24.03.2017 13:43
Historia zna wiele przypadków firm, które swoją działalność zaczęły od wypowiedzenia wojny rynkowym hegemonom, by ostatecznie stać się tym, z czym pierwotnie walczyły. Wie o tym każdy, kto pamięta, która z firm kilka dekad temu używała sloganu "robi więcej, kosztuje mniej".
Chrome to inny podręcznikowy przykład rycerza w lśniącej zbroi, który skończył jako smok więżący księżniczkę. Młodsi czytelnicy mogą nie pamiętać, ale w 2008 roku był to prawdziwy powiew świeżości na skostniałym i zdominowanym przez Internet Explorera rynku przeglądarek.
Chrome był przeglądarką bardzo innowacyjną. To on zapoczątkował modę na grupowania kart w pasku tytułowym na samej górze okna i wprowadził pasek adresu zintegrowany z wyszukiwarką. Dziś chyba każda przeglądarka czerpie garściami z rozwiązań, które blisko dekadę temu spopularyzował Chrome.
Przede wszystkim jednak przeglądarka Google'a była niewiarygodnie lekka. Przesiadka na Chroma'a dawała uczucie porównywalne ze zmianą komputera lub chociaż podwojenia ilości RAM-u.
Dziś w Chromie widzę przeglądarkę, która od lat stoi w miejscu
Najnowsza wersja aplikacji oznaczona jest numerkiem 56. Choć bardzo dużo zmian zachodzi "pod maską", warstwa czysto użytkowa jest praktycznie nierozwijana. Gdyby ktoś pokazał mi teraz pierwszą wersję z 2008 roku, miałbym problem ze wskazaniem rzeczy, które się od tamtej pory zmieniły. No, chyba że zużycie RAM-u... Chrome stał się bowiem niewyobrażalnie zasobożerny.
Używałem jednak Chrome'a przez dziewięć lat. Głównie z przyzwyczajenia. Nie sądziłem, że inne przeglądarki rozwinęły się tak bardzo, by przesiadka była warta zachodu. Myliłem się.
Ostatnio moją uwagę przykuł projekt Opera Neon
Opera Neon to przeglądarka koncepcyjna. Można ją pobrać, ale - jak mówi sama Opera - nie jest to gotowy produkt, lecz pokaz "przyszłości przeglądarek".
Opera Neon – the future desktop browser | BROWSER FOR COMPUTER | OPERA
Świetny interfejs, piękne animacje, innowacyjne funkcje (np. integracja z Messengerem). Przyznacie, że Chrome wygląda przy Operze Neon jak pierwszy lepszy telefon "dla seniora" przy Galaxy S8. Choć wspomniana przeglądarka docelowo nie ma stać się gotowym produktem, okazała się kopalnią pomysłów, które powoli przerzucane są do głównej przeglądarki norweskiego giganta.
Opera Reborn to powiew świeżości na rynku przeglądarek
Reborn to projekt mający na celu "odrodzenie" Opery. Jej interfejs został całkowicie przebudowany z wykorzystaniem rozwiązań, które wcześniej pojawiły się w Neonie.
Rdzeniem nowego interfejsu jest konfigurowalny pasek boczny ze skrótami do ulubionych stron, historii, rozszerzeń czy ustawień. Jest on zintegrowany z internetowymi komunikatorami - obecnie z Messengerem, WhatsAppem i Telegramem. Nie trzeba otwierać Facebooka ani instalować dodatkowych apek, aby odpisać komuś na wiadomość. Okno rozmowy można w dowolnym momencie rozwinąć. Świetna sprawa.
Okazało się, że Opera ma także sporo innych fajnych rozwiązań:
- wbudowany VPN pozwala przeglądać strony oficjalnie niedziałające w Polsce;podczas oglądania YouTube'a można \wyciągnąć\ ruchome okno z filmem i oglądać wideo podczas przeglądania innych stron;
- po najechaniu kursorem na kartę wyświetla się podgląd strony, więc nie trzeba przeklikiwać się przez kilka kart, aby znaleźć tę, której się szuka;
- tryb oszczędzania energii sprawia, że notebook działa na jednym ładowaniu o wiele dłużej niż podczas używania Chrome'a.
Obecny jest także sztandarowy tryb Opera Turbo, który kompresuje strony, oszczędzając transfer danych i przyspieszając ładowanie się stron, gdy zasięg jest słaby.
Przesiadka z Chrome'a na Operę okazała się całkowicie bezbolesna
Przeglądarka zaciągnęła całą historię oraz zakładki i zsynchronizowała wszystkie dane na używanych przeze mnie urządzeniach. Żadnym problemem nie okazały się także wtyczki. Jest ich mnóstwo, a poza tym Opera - podobnie jak Chrome - działa na silniku Chromium, więc obsługuje rozszerzenia stworzone na konkurencyjną przeglądarkę.
Na razie nowy interfejs Reborn dostępny jest tylko w deweloperskiej wersji przeglądarki. Używam jej jednak od kilkunastu dni i żadnych poważniejszych błędów nie doświadczyłem.
Ostatni raz używałem Opery Mini jakieś pięć lat temu, gdy jeszcze troszczyłem się o pakiet danych (wspomniany wcześniej tryb Turbo). W międzyczasie do przeglądarki tej zaimplementowano sporo przydatnych rozwiązań.
Bardzo podoba mi się dodatkowy pasek funkcyjny, który pojawia się nad klawiaturą w momencie wpisywania adresu. Widoczny jest na nim przycisk wyboru wyszukiwarki, skaner QR, ukośnik oraz suwak pozwalający precyzyjnie ustawić kursor w wybranym miejscu. Proste, ale szalenie użyteczne rozwiązanie.
Wrażenie robi także Opera Coast
Opera Coast to bardzo nietypowa przeglądarka internetowa, której interfejs zbudowany jest od podstaw z myślą o urządzeniach mobilnych. Dzięki niej cały internet wygląda i zachowuje się jak ładna, spójna aplikacja.
Meet Opera Coast for iPhone
Na razie Opera Coast dostępna jest tylko na iPhone'ach i iPadach, ale powstaje już wersja na Androida. Twórcy zaznaczają jednak, że przez fragmentację (mnogość wersji systemu i konfiguracji sprzętowych) sprawia, że stworzenie tak zaawansowanego technologicznie narzędzia jest bardzo czasochłonne.
Po dziewięciu latach Chrome znika z moich urządzeń
Od kiedy Chrome pod względem rynkowych udziałów stał się królem przeglądarek, rynek bardzo się zmienił. Z punktu widzenia użytkownika to dobra wiadomość, bo zwiększyła się konkurencyjność.
Ten, kto siedzi na tronie i nie widzi zagrożenia, ma niewielką motywację do działania. Co innego konkurencja, która musi stawać na rzęsach, by przekonać do siebie użytkowników. Jeśli - podobnie jak ja - od lat z przyzwyczajenia używacie skostniałego Chrome'a, polecam spróbować alternatyw. Mogą was przyjemnie zaskoczyć.