SMS‑y kończą 30 lat. Wciąż nieźle się trzymają
Grudzień 1992. Pierwsza prywatna polska stacja telewizyjna - Polsat - rozpoczyna nadawanie sygnału, do kin trafia "Zapach kobiety" z Alem Pacino, a Sejm uchwala Małą Konstytucję. Mniej więcej w tym samym czasie na komórce pewnego człowieka ląduje pierwszy SMS w historii.
02.12.2022 | aktual.: 02.12.2022 19:30
Wszystko zaczęło się od "Wesołych Świąt"
"Merry Christmas" - oto treść pierwszego SMS-a, którego Richard Jarvis, ówczesny dyrektor Vodafone'a, otrzymał 3 grudnia 1992 roku na telefon Orbitel 901.
Co ciekawe, choć wiadomość została odczytana z poziomu telefonu, do jej wysłania brytyjski inżynier Neil Papworth musiał użyć komputera stacjonarnego. Brakowało bowiem wówczas urządzeń mobilnych, które pozwoliłyby zarówno odbierać, jak i wysyłać SMS-y.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wysłanie dwóch słów SMS-em zajęło 7 lat
Choć pierwsza wiadomość tekstowa została z powodzeniem wysłana 30 lat temu, Niemiec Friedhelm Hillebrand zainicjował prace nad standardem SMS już w roku 1985. To właśnie temu człowiekowi zawdzięczamy 160-znakowy limit znaków.
Hillebrand przeanalizował wysyłane przez ludzi kartki pocztowe i doszedł do wniosku, że ważne informacje da się zawszeć w 150 znakach. Infrastruktura pozwalała wówczas na zakodowanie wiadomości zbudowanej ze 160 znaków, dlatego uznano, że będzie to wartość idealna. Choć współczesne telefony pozwalają wysyłać i odbierać łączone wiadomości, limit znaków przypadających na jednego SMS-a nie zmienił się do dziś.
Ludzie wciąż wysyłają miliardy SMS-ów, lecz nie taki był plan
Wbrew pozorom, według pierwszych zamysłów SMS-y nie miały być formą kontaktu między użytkownikami sieci komórkowej. Opracowano je z myślą o operatorach, którzy mogliby dzięki nim informować abonentów o promocjach, nowych ofertach czy zmianach w regulaminach.
W 1993 roku fiński operator Radiolinja jako pierwszy zdecydował się udostępnić SMS-y abonentom jako usługę komercyjną, a Nokia wprowadziła na tamtejszy rynek serię kompatybilnych telefonów. Okazało się, że wiadomości tekstowe zaczęły zdobywać popularność (zwłaszcza wśród nastolatków), co przyspieszyło prace nad rozwojem i popularyzacją tej technologii. W ciągu kilku lat SMS-y podbiły serca konsumentów na całym świecie.
SMS-y dziś
Rosnąca popularność komunikatorów internetowych sprawia, że od dekady wysyłamy z roku na rok coraz mniej SMS-ów. Prawdopodobnie w całym 2022 po raz pierwszy od kilkunastu lat wyślemy ich w Polsce mniej niż 40 miliardów.
To, że ten 30-letni już standard wciąż dobrze się trzyma, w dużej mierze zawdzięczamy... maszynom. Urząd komunikacji elektronicznej już w 2020 roku zauważył, że co piąty SMS generowany jest przez automat. Ta forma komunikacji służy przecież do wysyłania powiadomień o ofertach, kodów autoryzujących płatności i logowanie, ostrzeżeń o kiepskich warunkach pogodowych, reklam czy - niestety - prób wyłudzeń.
SMS-y doczekały się następcy, ale nie dają za wygraną
Technologia SMS jest już - jak na dzisiejsze standardy - mocno przestarzała, dlatego nie dziwi, że od lat mówi się o alternatywach. Za bezpośredniego następcę uważa się rozwiązanie o nazwie RCS, które jest forsowane przez Google'a.
RCS-y są dużo bardziej zaawansowane. Długa lista ich zalet obejmuje możliwość wysyłania wiadomości przez Wi-Fi, wysyłania wysokiej jakości plików multimedialnych i tworzenia rozmów grupowych, a także dużo wyższy limit znaków czy szyfrowanie end-to-end.
Na drodze do popularyzacji RCS-ów stoi jednak Apple, który jako jedyny duży producent odmawia implementacji tej technologii we własnych smartfonach.
Choć więc SMS-y - z racji sędziwego wieku - mają liczne wady i ograniczenia, w ciągu ostatnich 30 lat nie powstała żadna równie uniwersalna, powszechna, wygodna i nieuzależniona od dostępu do internetu forma komunikacji. Niewiele jest technologii, o których można powiedzieć to samo.
Miron Nurski, redaktor prowadzący Komórkomanii