Masz w kieszeni smartfon? Codziennie przysługujesz się społeczeństwu. Być może nieświadomie

Masz w kieszeni smartfon? Codziennie przysługujesz się społeczeństwu. Być może nieświadomie

Nawet siedząc w kawiarni robisz coś pożytecznego dla innych ludzi
Nawet siedząc w kawiarni robisz coś pożytecznego dla innych ludzi
Źródło zdjęć: © pexels.com
Miron Nurski
19.02.2018 18:27, aktualizacja: 19.02.2018 20:40

Każdy użytkownik smartfonu wykonuje codziennie setki wartościowych czynności. Czynności, które nie byłyby tak wartościowe, gdyby tego smartfonu nie miał.

Stoisz w korku? Ludzie są ci wdzięczni

Nikt nie lubi korków. O ile jednak jeszcze kilkanaście lat temu utknięcie na ruchliwej ulicy było totalną stratą czasu, na której nie zyskiwał praktycznie nikt, dzięki smartfonom nie jest to czas do końca zmarnowany.

Obraz

Gdy stoisz w korku, smartfon - który śledzi twoją lokalizację - wysyła informację o bezruchu na znajdujące się daleko serwery. Te analizują dane pochodzące z wielu urządzeń znajdujących się w jednym miejscu, dzięki czemu są w stanie z zadziwiającą precyzją oszacować długość korku. Efekt? Inni użytkownicy nawigacji otrzymują informacje o utrudnieniach i sugestie szybszych tras.

Wygląda to identycznie, gdy robisz zakupy

Jeśli jesteś w galerii handlowej, aquaparku, kinie czy innym miejscu publicznym, informacja o tym także jest udostępniana. Jakiś czas temu w wyszukiwarce Google zaimplementowana została funkcja Popularne godziny, która przy wynikach wyszukiwania wyświetla informację o ruchu w danym miejscu.

Obraz

Dzięki smartfonowi kolejne prozaiczne czynności, które i tak byś wykonywał, stają się społecznie wartościowsze. Inni ludzie mogą dzięki temu tak dobrać porę robienia zakupów, by uniknąć kolejek

Zakładasz konto na stronie internetowej? Pomagasz tworzyć cyfrowe kopie treści

Sztandarowy przykład nieświadomie współpracujących ze sobą mas to mechanizm reCAPTCHA, który podczas zakładania konta internetowego pozwala zweryfikować, czy dokonać rejestracji próbuje człowiek, a nie bot.

Dawniej zadaniem internautów było przepisywanie losowych ciągów znaków, które były nieczytelne dla maszyn. Jeden z pomysłodawców tego rozwiązania - Luis von Ahn - słusznie zauważył jednak, że miliony ludzi codziennie marnują czas na czynność całkowicie bezwartościową. Od tamtej pory wyświetlane znaki nie są całkowicie losowe. Może to być nieczytelny fragment zeskanowanej książki...

Obraz

... czy zdjęcie, na którym widoczny jest trudny do odczytania adres.

Obraz

Oprócz nieczytelnego napisu, z którym uporać się jest w stanie tylko człowiek, wyświetlane jest także słówko kontrolne, którego komputer jest pewien. Tak oto powstał mechanizm, dzięki któremu miliony ludzi na świecie pomagają tworzyć cyfrowe kopie książek czy uzupełniać adresy w nawigacji. I to w zawrotnym tempie.

Luis von Ahn chwalił się, że już w 2011 roku ludzie digitalizowali w taki sposób 2,5 miliona książek rocznie! Każdy ma do nich swobodny dostęp przez stronę books.google.pl. Wszystko dzięki pracy, którą i tak musielibyśmy wykonywać.

Obraz

Obecnie należąca do Google'a platforma reCAPTCHA jest znacznie bardziej rozbudowana. Niedawno pojawił się mechanizm polegający na wskazywaniu fotografii zawierających konkretne rzeczy (np. samochody lub zwierzęta). Tym oto sposobem udoskonalane są algorytmy rozpoznające obiekty na zdjęciach.

Uczysz się języka obcego? Być może pracowałeś jako tłumacz

Wspomniany wcześniej Luis von Ahn to człowiek, który znaczną część swojego życia poświęcił na wymyślanie, w jaki sposób można pomysłowo wykorzystać pracę wykonywaną przez internautów. Oprócz reCAPTCHA, jednym z najważniejszych owoców tych rozważań jest Duolingo - popularna i darmowa aplikacja do nauki języków obcych.

Użytkownicy aplikacji zaczynają od prostego kursu językowego, podczas którego poznają znaczenie kolejnych słów i zwrotów. W międzyczasie wykonują proste zadania polegające na tłumaczeniu zawierających je zdań. I tu robi się najciekawiej: swego czasu zdania te pochodziły ze stron internetowych, które były tłumaczone fragment po fragmencie przez użytkowników apki. .

Obraz

Było to rozwiązanie genialne. Twórcy apki wykorzystali fakt, że człowiek tłumaczący na swój język zdanie zbudowane ze słów, które przed chwilą poznał, zrobi to lepiej niż najdoskonalszy algorytm. Wszyscy wiemy, jak popularne translatory radzą sobie z budowaniem naturalnie brzmiących zdań.

Obecnie Duolingo ma już inny model biznesowy (reklamy), ale użytkownicy zdążyli przetłumaczyć tysiące stron internetowych tylko przez naukę języków obcych.

Ciekawych czasów dożyliśmy

Pewnie znajdą się malkontenci widzący jedynie to, że wielkie korporacje dysponują armią "pracowników" dających się okradać z prywatności i rozwijających czyjeś usługi, którzy na dodatek sami za to płacą. Trochę prawdy w tym jest. W mojej ocenie jest jednak coś pięknego w tym, że dzięki smartfonom i internetowi nawet proste czynności są - z punktu widzenia całego społeczeństwa - pożyteczne.

Jasne, ktoś się na tych wszystkich usługach bogaci, ale sami użytkownicy także na tym korzystają. Informacje o utrudnieniach na drodze czy swobodny dostęp do zdigitalizowanej wiedzy to coś, bez czego wielu z nas nie wyobraża już sobie życia. To jednocześnie coś, co nie mogłoby istnieć, gdyby każdy z nas nie dokładał codziennie swojej cegiełki do tego, by ludziom żyło się lepiej. Często nieświadomie i bez żadnego wysiłku.

Piękne czasy.

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)