Nokia 8 Sirocco - piękność, której prawdopodobnie nie będziesz chciał kupić [pierwsze wrażenia]
Nokia 8 Sirocco to obecnie najmocniejszy smartfon firmy. Widziałem go na żywo podczas targów MWC 2018
28.02.2018 | aktual.: 28.02.2018 16:02
Wzornictwo - mistrzostwo świata
Nokia 8 Sirocco to piekielnie elegancki telefon. Połyskujące szkło skrywające idealną czerń, zagięte krawędzie ekranu, opływowe kształty - całość tworzy konstrukcję, od której ciężko oderwać wzrok. Szkło i metal coraz częściej można znaleźć nawet w tanich telefonach, ale jednak Sirocco ma w sobie coś co zdaje się krzyczeć "patrz, jestem drogi".
Producent mocno ściął krawędzie obudowy, dzięki czemu smartfon dobrze leży w dłoni i sprawia wrażenie dużo smuklejszego niż w rzeczywistości jest. Metalowa rama jest tak cienka, że Nokią 8 Sirocco prawdopodobnie dałoby się pokroić chleb. Albo przynajmniej banana.
W pierwszej chwili telefon wydaje się jednak dziwnie szeroki. Powód? Ramki na górze i na dole są relatywnie małe, ale wyświetlacz ma klasyczne proporcje 16:9, podczas gdy "bezramkowa" konkurencja idzie w panele 18:9. Osobiście wolałbym dłuższy ekran, ale to kwestia preferencji.
Wygląd i cena to jednak jedyne aspekty, które dały mi odczuć, że to telefon premium
Nie chodzi mi nawet o to, że smartfon nie ma najnowszych bebechów (Snapdragon 835 to układ sprzed roku, a na MWC 2018 pojawiły się już pierwsze smartfony z nowym 845). Choć biorąc pod uwagę cenę (749 euro, czyli ponad 3100 zł) jest to minus.
Przede wszystkim jednak Nokia 8 Sirocco nie działa jakoś ekstremalnie szybko. Polecenia wykonywane są z minimalnym, ale jednak odczuwalnym opóźnieniem, a animacje są bardzo wolne (prawdopodobnie by uniknąć klatkowania animacji).
W normalnych okolicznościach brałbym poprawkę na to, że to egzemplarz przedprodukcyjny, ale miałem już do czynienia z ubiegłorocznymi modelami sklepowymi i w każdym przypadku wydajność była nieadekwatna do ceny i specyfikacji. Firma nie radzi sobie jeszcze z optymalizacją.
Na braku mocy traci też aparat
Nowość to aplikacja aparatu Nokia Camera, która nawiązuje do apki preinstalowanej przed laty na lumiach. Główny wyróżnik to charakterystyczny łuk z ustawieniami manualnymi. Pojawia się on po wykonaniu gestu na wirtualnym przycisku spustu migawki.
Jest to wygodne, ale obecnie działa dość topornie. Opóźnienie jest tak duże, że nigdy nie ma się pewności, czy oprogramowanie prawidłowo wykryło gest.
Raczej nie jest to tylko moje odczucie, bo z ciekawości przeszedłem się po stoisku i zauważyłem, że sporo osób miało problemy z włączeniem trybu pro czy nawet zoomowaniem. Przez minimalne opóźnienia nie jest to zbyt intuicyjne.
Raz jeszcze zaznaczam, że to egzemplarz przedprodukcyjny i producent może jeszcze niektóre aspekty dopieścić, ale mając w pamięci jego wcześniejsze dokonania, cudów bym nie oczekiwał.
Nowa Nokia potrzebuje jeszcze czasu na rozruch
Przyglądając się nowym smartfonom z logotypem fińskiej firmy trzeba pamiętać, że to już nie jest ta sama Nokia co kiedyś. Dział mobilny obejmujący pracowników czy technologie został w rękach Microsoftu, a HMD Global - w dużym uproszczeniu - ma tylko prawo do korzystania z logo.
Owszem, firma staje na rzęsach, by przywrócić marce dawną pozycję. HMD odświeża dawne kontakty (współpraca z Zeissem), nawiązuje nowe (ścisła współpraca z Google'em), mocno dba o jakość wykonania swoich produktów czy stopniowo przejmuje dawne patenty (m.in. Nokia Camera). Niemniej proces odbudowy marki dopiero się zaczął i z pewnością jeszcze trochę potrwa.
Osobiście nie odważyłbym się już teraz wydać na nokię ponad 3000 zł. Za rok lub dwa - może, ale to jeszcze nie to.