Samsung Galaxy S10: test i recenzja

Samsung Galaxy S10 to jedna z najgorętszych premier ostatnich lat. Czy warto ten telefon kupić? Sprawdźmy.

Ten artykuł ma 3 strony:
Galaxy S10: wygląd i ergonomia; wyświetlacz; multimedia
Test został przeprowadzony na modelu Samsung Galaxy S10 z 6,1-calowym ekranem. W ofercie Samsung znajduje się także mniejszy S10e oraz większy S10+, które mają wiele wspólnych cech. Dokładne różnice między wersjami Galaxy S10 omówiliśmy w osobnym wpisie.
Samsung Galaxy S10 to piękny smartfon
Samsungowi prawie udało się osiągnąć to, do czego dążył od czasu Galaxy S8 - stworzyć smartfon z naprawdę małym obramowaniem. Prawie, bo z małym kompromisem w postaci otworu w ekranie, ale ten w codziennym użytkowaniu kompletnie mi nie przeszkadza.
Zobacz również: Studio PlayStation 5 highlight: Adam Zdrójkowski – Fenomen kontrolera DualSense
Oczywiście wolałbym, żeby aparat nie był widoczne w ogóle, ale mimo wszystko pomysł Samsunga uznaję za lepszy niż wycentrowane wcięcie (które zawsze zajmuje więcej miejsca niż sam aparat), czy wszelkie rozsuwane obudowy. Te ostatnie zbierają brud i zwiększają podatność telefonu na uszkodzenia.
Zauważyłem, że część osób narzeka na brak symetrii na panelu głównym (dolna ramka jest większa od górnej). Warto jednak zauważyć, że obramowanie na dole jest niewiele większe od tego w iPhonie XS. Samsung po prostu uszczuplił resztę ramek tak bardzo, jak tylko się dało. Alternatywą byłoby powiększenie telefonu tylko po to, by zachować symetrię. Czy warto? Moim zdaniem niekoniecznie.
Bardzo ładnie prezentuje się nie tylko przód, ale i tył. Mnie szczególnie spodobała się wersja "biała" (użyłem cudzysłowu, gdyż biel wpada w delikatną miętę). Odciski palców nie rzucają się na niej w oczy, a czarne obramowanie aparatu fajnie kontrastuje z resztą obudowy.
Co równie ważne - Galaxy S10 wygląda oryginalnie, co w dobie "kopii kopii" iPhone'a X się ceni. W ciągu kilkunastu dni testów spotkałem masę ludzi, którzy rozpoznali go zaraz po wyjęciu z kieszeni, a nie zdążył on jeszcze wówczas nawet trafić do sprzedaży. Coś takiego nie zdarza mi się często.
Jakość wykonania jest — tradycyjnie — wzorowa. Mimo że telefon sprawia wrażenie nienaturalnie lekkiego, czuć, że to produkt z najwyższej półki. Nie zabrakło oczywiście ochrony przed pyłem i kurzem.
Zbyt wiele dobrego nie mogę jednak napisać o rozmieszczeniu elementów na obudowie
Używając Galaxy S10 miałem wrażenie, że ktoś po złości zaprojektował ten telefon w taki sposób, by używanie go było jak najmniej komfortowe. W zasadzie każdy element na obudowie jest w innym miejscu, niż bym sobie tego życzył.
Przycisk zasilania jest za wysoko (prawy górny róg). Przed każdym zablokowaniem telefonu muszę nienaturalnie wyciągnąć kciuk.
Przyciski regulacji głośności są za wysoko lub/i po złej stronie (lewy górny róg). Trzymając telefon w prawej ręce trzeba dość mocno wykręcić palec wskazujący, by zmniejszyć lub zwiększyć głośność. Upierdliwe chociażby podczas prowadzenia rozmów głosowych.
Czytnik linii papilarnych jest za nisko. Samsung w Galaxy S10 zastosował skaner ekranowy, który został ulokowany tuż nad dolną ramką, czyli — jak na mój gust — jakieś 3–4 cm za nisko. Dla porównania Mate 20 Pro ma czytnik w miejscu, w którym naturalnie ląduje mój kciuk.
Klawisz Bixby jest… w zbyt dobrym miejscu (lewa krawędź). Akurat przycisk, który do szczęścia potrzebny jest najmniej, kliknąć jest najłatwiej. Tyle dobrego, że można przypisać mu inną funkcję.
Nie chcę kopać leżącego, ale wolałbym też, by otwór z aparatem znajdował się po lewej, a nie po prawej stronie. Podczas grania górę telefonu trzymam w lewej ręce, więc tym sposobem zasłaniałbym aparat kciukiem.
Rzadko irytują mnie takie błahostki jak rozmieszczenie elementów na obudowie, ale w przypadku Galaxy S10 jest to chyba największa wada, którą jestem w stanie temu telefonowi wytknąć. Może nie jest to coś, co mogłoby przekreślić ten telefon w moich oczach, ale zwykłe czynności jak odblokowywanie czy blokowanie smartfonu są dużo mniej wygodne niż mogłyby być.
Wyświetlacz Samsunga Galaxy S10 jest znakomity
Od lat Samsung produkuje ekrany uznawane za najlepsze na rynku i nie inaczej jest w przypadku Galaxy S10. Wyświetlacz nowej generacji — nazywany przez producenta Dynamic AMOLED - cechuje się znakomitą jakością wyświetlanego obrazu. Zwłaszcza wiernością odwzorowania kolorów.
Momentami ekran S-dziesiątki… w ogóle nie wygląda jak ekran. Obraz przypomina bardziej wysokiej jakości wydruk naklejony na szkło. W połączeniu z maksymalnie pomniejszonym obramowaniem robi to ogromne wrażenie.
Panel jest również bardzo jasny, choć maksymalny poziom jasności wyciągany jest jedynie w trybie automatycznym. Powinno to zagwarantować wysoką widoczność nawet w ostrym, letnim słońcu.
Ekran Dynamic AMOLED wspiera technologię HDR10 i widać, że Samsung podszedł do tematu na poważnie. Netflix dodał kompatybilność z Galaxy S10 jeszcze przed startem jego sprzedaży, choć zazwyczaj każe użytkownikom czekać nawet kilka miesięcy. Filmy z wyższą rozpiętością tonalną wyglądają na tym panelu zjawiskowo.
Multimedialną stronę dopełniają dobre głośniki stereo
Głośniki stereo trafiły już do Galaxy S9, ale we wcześniejszym modelu przeszkadzały mi duże różnice w głośności dolnego i górnego głośnika. W S10 jest duuużo lepiej. Podczas oglądania filmów i grania czuć, że z dwóch stron wydobywa się jednolity dźwięk.
Wysoka jest również maksymalna głośność, więc usłyszenie dzwonka w głośnym otoczeniu nie stanowi problemu. Jako że poprawiony został przede wszystkim głośnik nad ekranem, jakość rozmów głosowych jest jeszcze lepsza.
Dźwięk jest czysty i szczegółowy, ale trochę brakuje niższych tonów. Nie jest to tak mięsiste brzmienie jak chociażby w iPhonie XS.
Na plus zaliczam obecność gniazda słuchawkowego, które staje się rzadkością w segmencie premium.
Ten artykuł ma 28 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze