Samsung Galaxy Fold: składany ekran to jest to [TEST]

Składany Samsung Galaxy Fold to najfajniejszy i najdroższy telefon jakiego kiedykolwiek używałem. I na tym mógłbym tę recenzję zakończyć, ale pozwólcie, że rozwinę myśl.

Samsung Galaxy Fold: składany ekran to jest to [TEST]
Miron Nurski

28.11.2019 | aktual.: 27.01.2020 11:58

Zazwyczaj w ramach testu omawiam kolejno pojedyncze aspekty takie jak ekran, bateria, multimedia czy aparat, po czym przechodzę do podsumowania. Uznałem jednak, że w przypadku Galaxy Folda takie podejście do recenzji sprzętu nie miałoby wielkiego sensu.

Umówmy się - nikt Samsunga Galaxy Fold nie kupi dla głośnika czy aparatu. To urządzenie nowej kategorii, w przypadku którego ważniejsza jest suma doświadczeń. Dlatego najpierw skupię się na ogólnych wrażeniach, a dopiero w drugiej połowie tekstu przejdę do pojedynczych aspektów.

No to zaczynamy.

Tak, Samsung Galaxy Fold zmienia podejście do smartfonu na lepsze

Gdy Galaxy Fold trafił w moje ręce, postanowiłem sobie, że podczas przeszło 2-tygodniowych testów całkowicie odpuszczę korzystanie z tradycyjnych smartfonów. Tylko w taki sposób mogłem się przekonać, czy ze składanym smartfonem da się żyć. I jak najbardziej - da się. Za to bez niego jakoś teraz żyje mi się ciężej.

Ujmę to tak - podczas intensywnych testów Samsunga Galaxy Fold ani na moment nie zatęskniłem za zwykłym smartfonem. Po odesłaniu Folda zatęskniłem za nim od razu. I tęsknię do teraz.

Korzystanie z Galaxy Folda jest piekielnie intuicyjne i naturalne

Z nietypowymi telefonami jest często tak, że ich obsługi trzeba się nauczyć. By nie szukać daleko - Galaxy Note10. Jego S Pen deklasuje możliwościami wszystkie smartfony na rynku, ale by wykorzystać jego potencjał, trzeba się do korzystania z rysika zmusić. Dopiero gdy sięganie po niego wejdzie w krew, ciężko wyobrazić sobie powrót do nie-note'a.

Z Foldem jest totalnie inaczej. To pierwszy składak, z jakim miałem do czynienia, a od pierwszej minuty miałem wrażenie, jakbym używał go od zawsze. Chcesz większej przestrzeni - rozkładasz go. Chcesz większej mobilności? Składasz go. To naturalne i oczywiste niczym korzystanie z książki.

Obraz

Po kilkunastu dniach powrót do zwykłego smartfonu, który w taki sposób nie działa, jest bolesny. Podejrzewam, że w 2007 roku podobnie czuli się recenzenci, którzy po testach iPhone'a wracali do swoich Sony Ericssonów K750i. Serio, to przeskok podobnego kalibru.

Na uwagę zasługuje bardzo bogate wyposażenie

Samsung nie oszczędzał ani na specyfikacji, ani na zawartości zestawu. Galaxy Fold ma 512 GB pamięci wewnętrznej i aż 12 GB RAM-u. Wyjąwszy pojedyncze modele z dyskami 1 TB, to praktycznie najlepsza konfiguracja jakiej w 2019 roku można oczekiwać.

Zawartość opakowania także nie rozczarowuje. Galaxy Fold sprzedawany jest razem z prawdziwie bezprzewodowymi słuchawkami Samsung Galaxy Buds oraz wysokiej jakości etui Slim Cover z włókna aramidowego.

Obraz

Jak wyliczałem w osobnym tekście, gdyby zbudować podobny zestaw w ekosystemie Apple'a (iPhone 11 Pro Max 512 GB + AirPods + oficjalne etui), zrobiłoby się z tego ponad 9000 zł.

Samsung Galaxy Fold jest więc piekielnie drogi, ale czuć, że wysoka cena nie wynika wyłącznie z podatku od nowości, który został nałożony na składany ekran. To produkt premium w każdym calu.

Problem z Galaxy Foldem jest jednak taki, że to nie jest najlepszy smartfon Samsunga

... a przynajmniej nie w każdym aspekcie. A wszystko przez opóźnioną premierę.

Smartfon został zaprezentowany razem z Galaxy S10 i współdzieli z nim znaczną część funkcji i specyfikacji. Ma ponadto - jak wspomniałem wcześniej - ponadprzeciętnie dużo pamięci wewnętrznej i RAM-u. Ale.

Rynkowa premiera Samsunga Galaxy Fold została jednak przesunięta o pół roku, a w międzyczasie na rynek trafił Galaxy Note10+. Ten ma nieco wydajniejszy i bardziej energooszczędny układ (Exynos 9825 zamiast 9820), poczwórny aparat zamiast potrójnego (dodatkowy sensor ToF), teleobiektyw z jaśniejszą przysłoną oraz szybsze ładowanie (45 W zamiast 25 W).

Czas zagrał więc na niekorzyść Folda, bo zanim wylądował na półkach sklepowych, w kilku ważnych aspektach został w tyle. Wspomniany Note ma też potężny atut w postaci rysika S Pen, a na początku 2020 roku do sklepów ma trafić Galaxy S11, który wydajnościowo czy fotograficznie odskoczy jeszcze dalej. Potencjalni klienci muszą mieć to wszystko na uwadze.

Samsung Galaxy Fold: co w ogóle daje składany ekran?

Cóż, najbardziej oczywista odpowiedź jest taka, że wszystko sprowadza się do możliwości schowania dużego wyświetlacza w kieszeni.

7,2 cala przy proporcjach ok. 4:3 to rozmiar małego tabletu, którego w innych okolicznościach w kieszeni spodni nosić by się nie dało. A Folda nosić w kieszeni się da. Owszem, po złożeniu staje się gruby i mocno tę kieszeń rozpycha, ale raczej w granicach zdrowego rozsądku. Nie było to dla mnie przesadnie uciążliwe.

Samsung oczywiście skroił oprogramowanie w taki sposób, by jak najlepiej wykorzystać potencjał wielkiego ekranu.

Galaxy Fold jest świetną maszyną do wielozadaniowości

Ekran składanego samsunga można podzielić między dwiema lub trzema apkami. W przypadku dwóch komfort korzystania z aplikacji jest bardzo wysoki, bo przestrzeń robocza każdej z nich pokrywa się z wymiarami typowego smartfonowego wyświetlacza.

Obraz

Nawet po aktywacji trzech apek da się z nich wygodnie korzystać. Uwielbiałem jednocześnie przeglądać sieć, oglądać YouTube'a i podmieniać programy w trzecim oknie, wykonując dodatkowe czynności. To coś, czego brakuje mi najbardziej, bo na zwykłym smartfonie tego nie zrobię. A już na pewno nie tak komfortowo.

Na tym wielozadaniowe możliwości Galaxy Folda się nie kończą, bo można dokładać kolejne apki, które wyświetlane są w pływających oknach. To już jednak dla mnie jedynie sztuka dla sztuki, bo zrobienie czegokolwiek wymaga wówczas ciągłego przesuwania/minimalizowania okien. Trzy apki na raz to i tak dobry wynik.

Oprogramowanie Samsunga pozwala płynnie przełączać się między ekranami

Gdy jakaś apka wyświetlona jest na małym, zewnętrznym wyświetlaczu, po rozłożeniu telefonu automatycznie "przerzucana" jest na większy ekran. Następuje to błyskawicznie, co jest skądinąd imponujące, z uwagi na różne rozdzielczości i proporcje paneli.

Zmiana ekranów Galaxy Folda działa prawidłowo z większością sprawdzanych przeze mnie aplikacji (nawet zewnętrznych), ale nie wszystkimi. Niektóre - głównie gry - po rozłożeniu wyświetlają komunikat o konieczności ponownego uruchomienia, by mogły wypełnić cały wyświetlacz. Czy jest to problem? Dla mnie żaden, bo te bardziej zaawansowane programy i tak zawsze odpalałem od razu na 7,2-calowym panelu.

Po zamknięciu Galaxy Folda ten przechodzi domyślnie w tryb uśpienia. W ustawieniach można jednak wybrać apki, które po złożeniu mają "przeskakiwać" na zewnętrzny ekran.

Dwa wyświetlacze to dwa Galaxy Foldy

Telefon ma dwa niezależne interfejsy - jeden dla zewnętrznego, a drugi dla wewnętrznego ekranu. Tapeta oraz rozkład ikon i widgetów na jednym panelu nie wpływają w żaden sposób na drugi ekran.

Ma to oczywiście sens. Poza tym, że na wewnętrznym panelu ikon i widgetów mieści się po prostu więcej, z obu wyświetlaczy korzysta się w innych sytuacjach. Nikt nie będzie na zewnętrznym ekranie oglądał Netfliksa, więc dobrze, że można sobie na nim posegregować skróty tylko do tych apek, których chce się na nim używać.

Efekt uboczny jest taki, że Samsung Galaxy Fold gryzie się z alternatywnymi launcherami. Po każdym zamknięciu i rozłożeniu telefonu cały interfejs się rozsypuje, więc użytkownicy składanego samsunga są póki co skazani na domyślny interfejs One UI.

Duży ekran Galaxy Folda jest świetny do przeglądania sieci

Przekątna 7,2 cala i proporcje ok. 4:3 robią robotę; strony internetowe wyglądają na Foldzie znakomicie. Zwłaszcza te, na których osadzone są multimedia. Zdjęcia i filmy są ogromne, a panel wciąż mieści nieco więcej tekstu niż na zwykłych smartfonach.

Obraz

Gry na tak dużym panelu to także mistrzostwo świata. Zdjęcia? Cudo, bo fotki 4:3 idealnie wypełniają panel. Instagram? Również prezentuje się świetnie. Bardzo wygodnie korzystało mi się też z szerokiej, ekranowej klawiatury.

#Protip: po uruchomieniu Folda zalecam przejść do ustawień i zmniejszyć powiększenie treści na ekranie. Interfejs aplikacji - w tym przeglądarki - przełączy się wówczas z trybu smartfonowego na o wiele bardziej wygodny tabletowy.

Z filmami jest jednak nieco gorzej

Może się wydawać, że 7,2 cala to ideał do filmów, ale proporcje zbliżone do 4:3 są zdradzieckie. Większość kinowych hitów ma format 21:9. W takim przypadku wielkość obrazu wyświetlonego na składanym samsungu nie odbiega specjalnie od tego, co można ujrzeć na zwyczajnym smartfonie z wyświetlaczem 6,5-calowym.

Obraz

Wszystko zależy jednak oczywiście od formatu filmu. Wideo 16:9 wygląda lepiej, a filmy 4:3 (które są już jednak praktycznie na wymarciu) wypełniają praktycznie cały ekran. Jeśli jednak ktoś ograniczy się do hollywoodzkich hitów, nie poczuje wielkiego przeskoku mimo dużo większej przekątnej.

Nie, zewnętrzny ekran nie jest za mały

Na Samsunga Galaxy Fold spłynęła spora fala krytyki z uwagi na zewnętrzny ekran. Że za mały (4,6 cala). Że ma wielkie ramki. Ja jednak uważam tę decyzję za dobrą.

Chcemy małych ramek, bo chcemy dużych ekranów w jak najmniejszej obudowie. Samsung rozwiązał ten problem pakując do środka ogromny panel, który składa się wpół. Ten zewnętrzny pełni jedynie funkcję pomocniczą.

Obraz

Drugi ekranik na co dzień wykorzystywany jest do rzucenia okiem na powiadomienia, szybkiego skorzystania z Asystenta, ustawienia/wyłączenia budzika, odebrania połączenia głosowego itp. Wszystkiego tego, co wymaga szybkiej akcji. Najlepiej z użyciem jednej ręki. I w takich chwilach naprawdę doceniałem, że dosłownie cała powierzchnia ekranu Galaxy Folda znajduje się w zasięgu kciuka.

Jedynym wyzwaniem było dla mnie korzystanie z klawiatury ekranowej. Ta jest mikroskopijna, przez co miałem problemy z napisaniem czegoś więcej niż "OK".

Obraz

Niemniej zmniejszenie ramek u góry i na dole w niczym by tu nie pomogło. Uważam więc, że Samsung znalazł złoty środek implementując na zewnątrz taki, a nie inny wyświetlacz.

Samsung Galaxy Fold: ekran po moich testach wygląda jak nowy

... co jednak nie znaczy, że nie trzeba o niego dbać. Trzeba, choć raczej bez przesady.

Składany ekran fabrycznie pokryty jest niezdejmowalną folią ochronną, którą da się zarysować nawet paznokciem. To może wzbudzać obawy, że panel będzie się rysował od patrzenia. Tak jednak nie jest.

Obraz

Po moich 16-dniowych intensywnych testach na ekranie nie odnotowałem żadnej rysy. A specjalnie się z tym telefonem nie cackałem. Przez większość doby ekran i tak pozostaje złożony, dzięki czemu jest chroniony przez obudowę.

Wyświetlacz jest przy tym bardzo dobry

Nie zauważyłem, by jakość wyświetlanego obrazu odbiegała specjalnie od innych stosowanych przez Samsunga paneli. To znakomity AMOLED o żywych kolorach i świetnym kontraście.

Dobre wrażenia multimedialne potęgują bardzo dobre głośniki stereo. Generują głośny, mięsisty i jednolity dźwięk. Widać, że Samsung nie zmarnował większej powierzchni, bo Galaxy Fold gra bardziej na poziomie dobrego tabletu niż smartfonu. Dobra robota.

Samsung Galaxy Fold jest świetnie wykonany, ale ma w sobie coś "prototypowego"

Na wszelkie pochwały zasługuje zawias, którego zaprojektowanie było ponoć dla inżynierów sporym wyzwaniem. I jestem skłonny w to uwierzyć.

Wyważenie mechanizmu Galaxy Folda jest idealne. Przypadkowe zamknięcie rozłożonego telefonu nie zdarzyło mi się ani razu. Jednocześnie intencjonalne złożenie lub rozłożenie konstrukcji nie wymaga siłowania, a - dzięki silnym magnesom - jest bardzo satysfakcjonujące. Po nabraniu wprawy byłem w stanie składać i rozkładać Folda jedną ręką.

Ta solidność wykonania i elegancki, biznesowy wygląd, kontrastuje trochę z - nie mogę znaleźć lepszego określenia - "prototypowym" wykończeniem. Samsung Galaxy Fold momentami sprawia mimo wszystko wrażenie inżynieryjnego egzemplarza przedprodukcyjnego, a nie finalnego produktu.

Przykładowo dwie połówki telefonu nie składają się do siebie równolegle, lecz pod lekkim, aczkolwiek zauważalnym gołym okiem kątem. Ma to praktyczne walory (wszelkie zanieczyszczenia mają na tyle luzu, by wypaść i nie zarysować ekranu), ale Galaxy Fold wygląda przez to dziwnie. Niczym prototyp.

Obraz

Estetom przeszkadzać może także wgłębienie w miejscu, w którym ekran się zgina. Co prawda jego widoczność jest uzależniona od oświetlenia i rodzaju wyświetlanych treści (na ciemnych tłach jest widoczne najlepiej), ale ciężko wyzbyć się świadomości, że to wgłębienie tam jest, a być go nie powinno. Mnie jakoś wybitnie nie przeszkadzało, ale niektórym może.

Podobnie rzecz ma się z wielkim wcięciem skrywającym podwójny aparat do selfie. Da się do niego przywyknąć, ale szpeci i myślę, że przy odrobinie dobrych chęci dałoby się go pozbyć lub przynajmniej je zminimalizować.

Jak wygląda rozmawianie przez Samsunga Galaxy Fold?

Z tego co zauważyłem, ta kwestia jest bardzo rzadko poruszana, a jednak mnie bardzo ciekawiła zanim Fold trafił do mnie na testy.

Gdy obudowa jest zamknięta, wystarczy odebrać połączenie korzystając z zewnętrznego ekranu. Samo rozmawianie jest bardzo wygodne, gdyż złożony telefon swoim kształtem nasuwa skojarzenia ze słuchawką klasycznego telefonu stacjonarnego.

Obraz

Gdy konstrukcja jest rozłożona, ma się dwie opcje - albo odebrać połączenie w trybie głośnomówiącym, albo złożyć telefon i dopiero wtedy przejść do rozmowy. Wewnątrz nie został bowiem zaimplementowany głośnik do rozmów.

Co poza tym?

Jeszcze kilka słów na temat aspektów, o których wcześniej nie wspomniałem.

Po pierwsze: czytnik linii papilarnych. Został ulokowany na bocznej krawędzi i choć technologicznie nie mam do niego żadnych zastrzeżeń (jest szybki i dokładny), przyczepić mogę się jego rozmiaru. Jest mały i - jak na mój gust - trochę za słabo wyczuwalny pod palcem.

Obraz

Ponadto Samsunga Galaxy Fold używa się na różne sposoby (raz złożonego, raz rozłożonego, raz w pionie, raz w poziomie), co utrudnia wyrobienie sobie pamięci mięśniowej. Efekt? Często telefon odblokowywałem dopiero za drugim razem.

Druga kwestia - wydajność. Galaxy Fold jest pod tym względem porównywalny z innymi flagowcami firmy. Jest bardzo szybki, ale nie najszybszy na rynku (choć w zestawieniu z najbardziej wyśrubowaną konkurencją to raczej kwestia milisekund na operację), a animacjom raz po raz zdarza się chrupnąć.

12 GB RAM-u robi jednak rewelacyjną robotę. Galaxy Fold niejednokrotnie zaskakiwał mnie przywołując z pamięci operacyjnej aplikację, o której używaniu zdążyłem już dawno zapomnieć. A mówimy o telefonie, który często był przeze mnie katowany trzema apkami na raz.

Bateria Samsunga Galaxy Fold bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła

Na papierze 4235 mAh to niewiele jak na telefon z tak dużym wyświetlaczem, dlatego byłem pełen obaw, czy Fold będzie w stanie wytrzymać z dala od gniazdka dobę. Tymczasem przy umiarkowanym wykorzystaniu na wyciągnięcie ręki są nawet dwie.

Przez 99 proc. czasu używałem wyświetlonego wewnętrznego, a akumulator Folda wytrzymywał w ciągu dnia 7-8 godzin aktywnego ekranu. I nie były to pojedyncze strzały, ale codzienność.

Obraz

Bardzo duża w tym zasługa trybu ciemnego, który przekłada się na dużą oszczędność energii. W nakładce One UI Samsunga działa on globalnie i obejmuje nawet odpowiednio napisane apki zewnętrzne (na czele z Instagramem).

Gdy rozpoczynałem testy, modliłem się o to, by bateria była znośna. Okazało się natomiast, że jest bardzo dobra. Więc - jak widać - nie zawsze warto się sugerować cyferkami na papierze.

Samsung Galaxy Fold ma bardzo dobry aparat, ale nic ponadto

Składany smartfon Samsunga ma potrójny aparat o następującej konfiguracji:

  • aparat główny 12 Mpix ze zmienna przysłoną f/1,5-2,4 (ekwiwalent 26 mm);
  • aparat 16 Mpix z ultraszerokokątnym obiektywem f/2,2 (ekwiwalent 12 mm);
  • aparat z teleobiektywem f/2,4 (ekwiwalent 52 mm).

Jest to aparat odziedziczony wraz z funkcjami po serii Galaxy S10. Na jego temat powiedziano już wszystko, więc by nie powtarzać tego samego po raz setny omówię fotograficzną kondycję Folda tylko pokrótce.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/55]

[url=https://mega.nz/#F!5dh1RKib!sTgqYy9jNxZGyF74Pu_MOA]Link do zdjęć w pełnej rozdzielczości[/url].

W dzień Galaxy Fold generuje doskonałej jakości fotki o dużej szczegółowości, prawidłowo dobranym balansie bieli i imponującej rozpiętości tonalnej. Zdjęcia zachwycają bogactwem detali zarówno w cieniach, jak i jasnych partiach obrazu. Zasługa w tym sprawnie działającego HDR-u oraz zmiennej przysłony, która po przełączeniu się na f/2,4 niweluje przepalenia. Na uwagę zasługuje też zbliżony poziom jakości ze wszystkich aparatów.

Po zmroku jest OK, ale nie jest to najwyższa możliwa półka. Ilość detali spada, a w ciemniejszych partiach pojawia się szum.

Obraz
Obraz;
Obraz
Obraz;
Obraz
Obraz;
Obraz
Obraz;
Obraz
Obraz;

Sytuację ratuje jednak tryb nocny, który nie tylko rozjaśnia fotki, ale i zwiększa ich dynamikę oraz szczegółowość.

Dodam jeszcze, że wewnętrzny ekran bardzo ułatwia robienie zdjęć. Fotki 4:3 wypełniają niemal całą jego powierzchnię, dzięki czemu jeszcze przed robieniem zdjęcia można dokładnie przyjrzeć się, czy ostrość i inne parametry zostały ustawione prawidłowo.

Obraz

Samsung nie wykorzystał jednak fotograficznego potencjału dwóch ekranów. Po rozłożeniu Folda ekran zewnętrzny ląduje po tej samej stronie co aparat główny. Aż prosi się o to, by dać użytkownikowi możliwość zrobienia sobie portretu aparatem głównym, który jest dużo lepszej jakości niż ten do selfie.

Obraz

Producent takiej opcji jednak nie przewidział. Szkoda.

Jeśli ktoś chce kupić telefon dla najlepszego możliwego aparatu, powinien poczekać na Galaxy S11, który zapowiada się na fotograficzną petardę. Jeśli jednak dla kogoś inne aspekty są ważniejsze, a aparat ma być po prostu dobry, będzie zadowolony.

Samsung Galaxy Fold: czy warto go kupić?

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Rozsądek podpowiada, że nie warto. 9000 zł to w końcu kupa pieniędzy. Galaxy Note'a 10+, który - wyjąwszy składany ekran i akcesoria w zestawie - ma wszystko lepsze lub tak samo dobre, można obecnie kupić za mniej niż połowę tej kwoty.

Fold z pewnością nie jest więc telefonem, dla którego warto byłoby nadwyrężać budżet lub pakować się kredyty. Lepiej się wstrzymać, bo w 2020 roku można oczekiwać wysypu składaków, które będą wyraźnie tańsze, a przy tym pozbawione chorób wieku dziecięcego.

Z drugiej jednak strony Galaxy Fold to chyba najfajniejszy telefon jakiegokolwiek używałem. Powiew przyszłości, który jest na wyciągnięcie ręki tu i teraz. Bo co do tego, że konstrukcje takie jak Fold to przyszłość smartfonów, nie mam żadnych wątpliwości.

Jeśli jest grupa społeczna, której Folda mógłbym z czystym sumieniem zarekomendować, byliby to - nie licząc geeków - biznesmeni. Wszystko przez jego "prestiżowość".

Nie przypominam sobie dnia, w którym jakaś przypadkowa osoba nie zaczepiłaby mnie i o Folda nie podpytała. Ludzie rozpoznają go (Samsung zaliczył udaną kampanię marketingową) i są jego ciekawi. Dlatego jestem w stanie sobie wyobrazić, że Fold może ułatwić nawiązywanie kontaktów biznesowych i robienie wrażenia na kontrahentach.

Pozostałym radzę poczekać na kolejne generacje i niższe ceny. A jest na co czekać, bo przyszłość należy do składanych smartfonów.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)