Szykuje się wysyp smartfonów z nagrywaniem 8K, a mi wciąż nie opłaca się nagrywać 4K
Wiele wskazuje na to, że rok 2020 będzie należał do nagrywania 8K. Fajnie, choć ja pewnie na jakiś czas zostanę jeszcze przy 1080p.
05.12.2019 | aktual.: 05.12.2019 19:25
Na rynku można znaleźć już pojedyncze smartfony z funkcją rejestracji wideo 8K (Nubia Red Magic 3), ale to absolutna nisza. Sytuacja może się jednak odmienić w przyszłym roku.
8K może być jednym z najważniejszych trendów 2020
Qualcomm chwali się, że jego najnowszy Snapdragon 865 obsługuje rejestrację wideo 8K. Można więc oczekiwać, że producenci smartfonów chętnie będą z tej możliwości korzystać, bo 8K to coś, co ładnie wygląda na ulotkach promocyjnych.
Do popularyzacji nowego standardu mocno przyczynić ma się Samsung. Ptaszki ćwierkają, że nagrywanie 8K będzie jedną z lokomotyw marketingowych Galaxy S11. Ma to sens, gdyż portfolio Koreańczyków obejmuje telewizory o takiej rozdzielczości, na które aktualnie zwyczajnie brakuje treści. Flagowy smartfon może tych treści dostarczyć.
Oczywiście cieszę się, że technologia idzie do przodu, ale jeśli mój kolejny smartfon będzie w stanie nagrywać filmy 8K, raczej nigdy z tej opcji nie skorzystam.
Wciąż zadowalam się wysłużonym FullHD. I to z kilku powodów
Po pierwsze - filmy 4K mocno zapychają pamięć telefonu. W przypadku mojego smartfonu 10 minut materiału zajmuje ok 2,5 GB. Oznacza to, że - przy dobrych wiatrach - całą przestrzeń można zaorać w ciągu jednego urlopowego wypadu za miasto.
Po drugie - wyższa waga plików oznacza trudniejszą pracę z nimi. Przenoszenie filmów 4K, ich montaż - to wszystko trwa dłużej niż w przypadku lekkich jak piórko filmów 1080p.
Po trzecie - bateria. Rejestracja czterokrotnie większej liczby pikseli to czterokrotnie wyższe obciążenie dla smartfonu. A to przekłada się na dużo szybsze zużycie energii.
Po czwarte - wyższa rozdzielczość to mniej bajerów. To kwestia telefonu, ale w zdecydowanej większości przypadków rozdzielczość 4K wiąże się z ograniczeniami dotyczącymi długości filmu czy liczby klatek na sekundę. Często aktywacja najwyższej rozdzielczości wyłącza także różne filtry i efekty specjalne (np. rozmywanie tła) czy nawet elektroniczną stabilizację obrazu. Większość funkcji wideo telefonów ograniczona jest zazwyczaj do FullHD.
Po piąte - więcej nie zawsze znaczy lepiej. Rozdzielczość to tylko jedna ze składowych wpływających na jakość filmu, a istotne są także takie czynniki jak bitrate czy liczba klatek na sekundę. Wielu producentów decyduje się na wprowadzenie na tym polu ograniczeń (m.in. aby ograniczyć ilość zajmowanej pamięci), więc często zdarza się tak, że film FullHD jest mniej szczegółowy niż 4K, ale mimo wszystko ładniejszy.
Po szóste - i tak większość filmów oglądam co najwyżej na ekranie 2K. Prawdę mówiąc nie przypominam sobie, kiedy ostatni raz wyświetliłem wideo nagrany telefonem na telewizorze czy projektorze. Czasem sięgam po laptopa, ale i to zdarza się rzadko. Większość filmów zostaje na wyświetlaczu telefonu, zatem więcej niż 1080p nie potrzebuję.
Najważniejszy jest jednak powód nr 7 - Zdjęcia Google
Po wymianie telefonu nie chce mi się bawić w tworzenie fizycznych kopii zdjęć czy filmów, dlatego trzymam je w chmurze. A konkretnie w Zdjęciach Google.
Usługa Google daje dostęp do nielimitowanej przestrzeni dyskowej, ale istnieje jedno ograniczenie - fotki kompresowane są do 16 Mpix, a filmu do 1080p. Aby przesłać film 4K w pełnej jakości, konieczne jest wykupienie płatnego pakietu.
W moim przypadku musiałbym sięgnąć przynajmniej po pakiet 2 TB kosztujący 469,99 zł rocznie. A to sporo zważywszy na to, że obecnie mam prawie to samo za darmo.
Jest szansa na to, że gdy telefony zaczną już nagrywać filmy 8K, Google podbije darmowy pakiet do 4K, a wtedy najpewniej wkroczę do świata Ultra HD. Na razie zadowalam się jednak starym, dobrym 1080p.
A jak to wygląda u Was? Nagrywacie filmy 4K?