Chcesz korzystać z 5G w Polsce? Jest jeden problem, o którym mało się mówi
I nie chodzi nawet o to, że to jeszcze nie jest "prawdziwe" 5G.
12.05.2021 | aktual.: 13.05.2021 17:02
Jako że zaplanowana na 2020 rok aukcja zarezerwowanych dla 5G częstotliwości 3,4-3,8 GHz została anulowana przez pandemię koronawirusa, Polscy operatorzy zdecydowali się nie czekać na rządzących i już w ubiegłym roku odpalili niższe pasma, którymi już dysponują.
5G nawet w pasmach 2,1-2,6 GHz zapewnia lepsze osiągi niż LTE, choć są to jeszcze wyniki dalekie od pełni potencjału. Nie to jest jednak największym problemem z 5G w Polsce.
Paczki danych 5G oferowane przez polskich operatorów są w mojej ocenie za małe
Omówię ten problem na przykładzie mojego operatora, lecz podobnie wygląda to także w innych sieciach.
Mam numer w Orange Flex, które oferuje mi miesięczne plany od 15 GB za 25 zł do 100 GB za 80 zł. Sieć 5G jest dostępna tylko w najdroższym planie.
Część osób krytykuje strategię rezerwowania 5G dla najwyższych planów, lecz sam się do nich nie zaliczam. Jeśli nie potrzebujesz 100 GB miesięcznie, prawdopodobnie nie potrzebujesz 5G. Ba - powiem więcej.
100 GB miesięcznie to mało, by w pełni cieszyć się z 5G
Orange deklaruje, że "realne prędkości #hello5G mogą dochodzić maksymalnie do 390 Mb/s". Według raportu Speedtest.pl, średnia prędkość internetu mobilnego w Orange wyniosła w kwietniu 37,1 Mb/s, więc w teorii 5G może zapewnić nawet 10-krotne przyspieszenie.
Sęk w tym, że pobierając 100 GB plików z maksymalną prędkością, cały pakiet można zużyć w nieco ponad 34 minuty. W skali miesiąca - w optymalnych warunkach - daje to mniej niż minutę dziennie korzystania z internetu na pełnych obrotach.
A to wszystko przy mocno naciąganych założeniach, że internet wykorzystywany byłby intensywnie głównie do przesyłania dużych ilości danych z maksymalną prędkością w najlepszych możliwych warunkach. Porównujemy bowiem maksymalną deklarowaną prędkość 5G ze średnią 4G.
OK, weźmy na tapet bardziej życiowy scenariusz wykorzystania 5G
Sztandarowy przykładem usługi wręcz stworzonej z myślą o 5G jest granie w chmurze. To wymaga dużej ilości przesyłanych danych, stabilnego połączenia i niskich opóźnień, a właśnie to z założenia oferować ma sieć nowej generacji.
Google deklaruje, że Stadia pochłania 2,7 GB/godz. w trybie 720p i aż 12,6 GB/godz. w trybie 1080p. Innymi słowy - grając w chmurze w dobrej jakości, 100 GB można zużyć w niecałe 8 godzin. W skali miesiąca daje to jakieś 15 minut grania dziennie.
I abstrahuję już od tego, że Stadia podczas korzystania z internetu mobilnego i tak ogranicza jakość transmisji do 720p. Ma to związek właśnie z tym, że paczki internetu oferowane przez większość operatorów są za małe, by wymagające usługi mogły rozwinąć skrzydła.
Nie twierdzę, że 5G w takiej formie w ogóle nie ma sensu. Ma jednak tego sensu mało
Oczywiście jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz użycia, w ramach którego 5G już teraz zdaje egzamin. Jeśli ktoś kilka razy w miesiącu musi np. jak najszybciej wysłać lub pobrać wideo 4K, te 100 GB powinno mu wystarczyć. Dodatkowy Orange Flex oferuje tzw. "passy", które pozwalają bez limitu korzystać z serwisów społecznościowych, oglądać wideo czy streamować muzykę.
Nie zmienia to jednak faktu, że aktualne plany taryfowe oferowane przez polskich (i nie tylko) operatorów są nieadekwatne do potencjalnych możliwości 5G i nie pozwalają cieszyć się z sieci nowej generacji w pełni. Tak, wiem, że w teorii można zasilać konto kolejnymi paczkami danych w nieskończoność, ale to mnożyłoby i tak wysokie koszta.
Osobiście nigdy nie płaciłem operatorowi więcej niż 40 zł miesięcznie i nigdy nie czułem, że sama wielkość pakietu internetu mnie ogranicza. Z 5G jest inaczej, dlatego liczę na to, że w niedalekiej przyszłości paczki danych - o ile nie staną się nielimitowane - będą raczej liczone w terabajtach, a nie gigabajtach.
Czy w ogóle są na to szanse? Zapytałem o to Wojciecha Jabczyńskiego - rzecznika sieci Orange - który odpowiedział mi tak:
Zobacz także: