Czy iPhone jest wspierany lepiej niż smartfony z Androidem? iOS 15 pokazuje, że... niekoniecznie
A przynajmniej różnice nie są tak duże, jak może się na pierwszy rzut oka wydawać.
08.06.2021 | aktual.: 08.06.2021 21:14
Patrząc na listę iPhone'ów, które dostaną aktualizację do systemu iOS 15, nietrudno wpaść w zachwyt. Obejmuje ona przecież wszystkie smartfony Apple'a od 2015 roku w górę.
6-letni okres wsparcia wygląda imponująco. A w zasadzie 7-letni, bo obecność iOS-u 15 oznacza, że telefony będą dostawać mniejsze aktualizacje jeszcze przez przynajmniej rok. Maksymalnie 3- czy 4-letnie wsparcie smartfonów z Androidem (co i tak jest ewenementem) wygląda na tym polu blado.
Czy jednak oznacza to, że Apple'a i konkurencję w kwestii wsparcia smartfonów dzieli przepaść? Niezupełnie.
Zwróćcie uwagę na to, że iOS 15 to przede wszystkie uaktualnienie systemowych aplikacji
Apple i Google mają inne podejście do tematu aktualizacji. W przypadku iOS-u nawet wprowadzenie zmian do przeglądarki Safari jest równoznaczne z koniecznością wypuszczenia nowej wersji systemu operacyjnego. Tymczasem Google aktualizuje Chrome'a z poziomu Sklepu Play.
Apple umieścił na swojej stronie listę 251 mniejszych i większych zmian w iOS 15. Policzyłem - aż 194 z nich mają związek z aplikacjami takimi jak FaceTime, Safari, Mapy, Zdjęcia, Muzyka itp. Z kolei Google odpowiedniki wszystkich tych apek uaktualnia niezależnie od wersji systemu.
Innymi słowy - gdyby Google chciał wprowadzić w Androidzie zmiany podobnego kalibru, ponad 75 proc. z nich sprowadziłoby się do wrzucenia nowych wersji aplikacji do Sklepu Play. I przecież dokładnie to Google robi przez cały czas - aktualizuje swoje kluczowe apki niezależnie od Androida.
Dodajmy do tego fakt, że większość najnowszych odsłon aplikacji Google'a wymaga do działania Androida 6.0 lub nowszego. Realnie oznacza to, że z wielu nowych funkcji mogą korzystać użytkownicy nawet 7-letnich smartfonów.
A przecież aplikacje nie są jedynymi komponentami Androida aktualizowanymi niezależnie od wersji systemu
Google od dawna dąży do tego, by jak najwięcej funkcji uniezależnić od aktualizacji samego Androida. Taki jest sens istnienia tzw. Usług Google Play, które w bardzo dużym stopniu odpowiadają za ogólną funkcjonalność, stabilność i stopień zabezpieczenia systemu.
W maju 2020 Apple i Google wypuścili wspólny protokół śledzenia chorych na COVID-19. Apple zrobił to aktualizując system iOS, a Google aktualizując Usługi Google Play. Efekt? Bardzo podobny. W niemal identycznym czasie nowa funkcja trafiła do ponad 80 proc. użytkowników obu systemów.
W ubiegłym roku do świata Androida zawitała też funkcja Udostępnianie w pobliżu, która jest długo oczekiwanym odpowiednikiem AirDropa Apple'a. I znów - coś, co w przypadku iOS-u wymagało aktualizacji całego systemu, Google załatwił aktualizując w tle swoje Usługi.
Inny przykład - rozszerzona rzeczywistość. Apple zintegrował swoją platformę ARKit z systemem iOS 11. Tymczasem konkurencyjne rozwiązanie ARCore Google'a jest niepowiązane z wersją systemu.
Apple i Google zupełnie inną filozofię aktualizacyjną
Nie piszę tego wszystkiego, by deprecjonować działania Apple'a. Jego polityka aktualizacyjna jest mimo wszystko godna pochwały.
Nie zmienia to jednak faktu, że porównania typu "iOS jest wspierany przez 7 lat, a Android tylko 2-3" nie odzwierciedlają faktycznego stanu rzeczy.
6-letni smartfon z Androidem zwyczajnie nie potrzebuje Androida 12, by dostać nowe funkcje Chrome'a, Map, Duo i Asystenta. Za to 6-letni iPhone potrzebuje iOS-u 15, by dostać nowe funkcje Safari, Map, FaceTime'a i Siri.
Ot inna filozofia. W przypadku Androida wersja systemu ma obiektywnie duuużo mniejsze znaczenie, o czym warto pamiętać.
Zobacz także: