Koronawirus udowodnił, że Google skutecznie walczy z problemem fragmentacji Androida
Wersja Androida powoli przestaje mieć znaczenie.
22.06.2020 | aktual.: 19.05.2021 14:11
Jeszcze kilka lat temu niemal wszystkie wprowadzane w Androidzie zmiany wymagały aktualizacji całego systemu. Jako że sprawne udostępnienie nowej wersji oprogramowania na tysiące urządzeń o różnych konfiguracjach sprzętowych jest niemożliwe, miliony użytkowników zawsze były odcięte od nowych rozwiązań.
Google wprowadził jednak w Androidzie gruntowne zmiany, które sprawiły, że dziś problem fragmentacji nie jest już aż tak dotkliwy. Doskonale widać to po ostatnich wydarzeniach.
iOS i Android: różne sposoby aktualizacji, a efekt ten sam
Twórcy tych systemów połączyli siły, aby opracować wspólny protokół wykrywania kontaktu między użytkownikami, który ma ułatwić służbom medycznym skuteczną walkę w koronawirusem. Prace nad tym rozwiązaniem zakończyły się w maju.
Obaj giganci udostępnili swój algorytm użytkownikom w zupełnie inny sposób:
- Apple wprowadził protokół do najnowszej wersji systemu - iOS 13.5;
- Google udostępnił protokół aktualizując Usługi Google Play na smartfonach z Androidem 6.0 lub nowszym.
U Apple'a korzystanie z nowej funkcji wymaga instalacji najnowszej wersji systemu. U Google'a wystarczyło zaktualizowanie w tle jednego komponentu oprogramowania.
Dwa skrajnie różne podejścia, a - z punktu widzenia końcowego użytkownika - efekt taki sam
Najstarszym smartfonem Apple'a, na który można zainstalować iOS 13.5, jest iPhone 6s z 2015 roku. W tym samym roku wydany został Android 6.0 Marshmallow, który załapał się na nową wersję Usług Google Play.
Apple ujawnia, że z iOS-u 13 korzysta już 81 proc. użytkowników iPhone'ów (przy czym nie wiadomo, ilu z nich ma najnowszą wersję 13.5). Z ostatnich statystyk Androida wynika natomiast, że wersję 6.0 lub nowszą ma 84,9 proc. użytkowników.
Liczby nie kłamią. Apple i Google - stosując różne metody - zadbali o telefony z tego samego okresu, docierając w tak samo krótkim czasie do bardzo zbliżonego odsetka użytkowników.
Podobne sytuacje zdarzały się już wcześniej
Sytuacja z algorytmem wykrywającym ekspozycję na COVID-19 jest bezprecedensowa, bo mowa o dokładnie tym samym rozwiązaniu, które trafiło na dwa konkurencyjne systemy operacyjne. Już wcześniej dało się jednak zauważyć, że Apple i Google mają inne podejście do aktualizacji, które dają podobne efekty.
W 2017 roku wydany został system iOS 11, wraz z którym zadebiutowała platforma ARKit. Pozwala ona na tworzenie zaawansowanych aplikacji wykorzystujących rozszerzoną rzeczywistość.
Kilka miesięcy później Google wypuścił konkurencyjną platformę ARCore. Miała ona jednak formę komponentu, który trafił na telefony ze starszymi wersjami Androida.
Introducing ARCore
I ponownie - coś, co w przypadku iPhone'ów wymagało instalacji nowej wersji systemu, na Androidzie dało się zrobić inaczej.
Nic dziwnego, że Google utrudnia dostęp do statystyk Androida. Wersja systemu przestaje mieć znaczenie
Dawniej Google prowadził specjalną stronę dla programistów, na której co miesiąc publikowana była nowa porcja statystyk na temat popularności poszczególnych wersji Androida. Kilkanaście miesięcy temu rozwój witryny został jednak wstrzymany, a w kwietniu twórcy usunęli ją całkowicie.
Obecnie jedynym sposobem na dotarcie do statystyk jest skorzystanie z narzędzia deweloperskiego Android Studio.
W świetle ostatnich wydarzeń, wcale mnie ta zmiana polityki nie dziwi. Google dołożył wszelkich starań, by wersja Androida miała dziś dużo mniejsze znaczenie niż kiedyś. Wiele komponentów oprogramowania - wliczając w to nie tylko nowe funkcje, ale i łatki bezpieczeństwa - udostępnianych jest niezależnie od wydania systemu.
Można więc chyba powiedzieć, że Google uporał się z problemem fragmentacji Androida.