Alcatel Idol 4 i Idol 4S - test i recenzja
Alcatel nie kojarzy nam się raczej z urządzeniami segmentu premium. Modele Idol 4 i Idol 4S właśnie debiutują na naszym rynku i udowadniają, że czasami pierwsze skojarzenia bywają mylne.
20.07.2016 | aktual.: 07.11.2016 11:46
Specyfikacje
Modele Idol 4 i 4S wyglądają bardzo podobnie. Zupełnie inne są jednak ceny. Flagowy model (4S) kosztuje 1999 zł, a tańsza alternatywa (4) - 1249 zł. Czym więc różnią się oba modele? Dla przejrzystości, oprócz tabel ze specyfikacją, postanowiłem przygotować dla Was listę rzeczy, które nie są wspólne dla obu modeli.
Różnice między Idolem 4, a 4S:
- Design: Przód i tył Idola 4 pokryty jest zwykłym szkłem, a Idola 4S - szkłem 2,5D zaoblonym na krawędziach.
- Ekran: Idol 4S ma wyświetlacz o większej przekątnej i wyższej rozdzielczości. Dodatkowo panele te różnią się również technologią - 4S ma ekran AMOLED, a 4 - IPS LCD.
- Procesor: Idol 4S ma szybszy procesor i układ graficzny - Snapdragon 652 vs Snapdragon 617.
- Aparat: Idol 4S ma matrycę o wyższej rozdzielczości - 16 Mpix vs 13 Mpix.
- Pamięć na dane: Idol 4S ma dwa razy więcej pamięci na dane - 32 GB vs 16 GB.
- Bateria: Większy Idol 4S ma pojemniejszą baterię - 3000 mAh vs 2610 mAh.
- SIM: Idol 4S ma w standardzie dwa sloty SIM, a w przypadku Idola 4 drugi slot jest opcjonalny
Ciekawe wzornictwo i świetna jakość wykonania
Oba Idole są wykonane z tych samych materiałów. Zarówno przedni, jak i tylny panel wykonane są ze szkła. Boczna ramka jest natomiast metalowa. Wszystko zostało spasowane wyśmienicie, a konstrukcja jest bardzo sztywna i przyjemnie zimna w dotyku. Oba modele cechuje jakość wykonania charakterystyczna dla flagowców konkurencji, takich jak Samsung Galaxy S7 czy Sony Xperia Z5.
To oczywiście kwestia gustu, ale wzornictwo nowych Alcateli wywarło na mnie ogromne wrażenie. Tylna tafla szkła nie jest w 100% czarna. W zależności od źródła światła i kąta padania promieni, możemy dojrzeć tu również odcienie bardzo ciemnego granatu.
Oryginalności dodaje tu pewien ciekawy zabieg. Mam na myśli fakt, że metalowa ramka wystaje poza obrys tafli szkła (na górze i na dole), co czyni design smartfona niepowtarzalnym i wyróżnia go spośród ajfonopodobnych modeli konkurencji.
W praktyce nie jest już tak różowo…
Wzornictwo nowych Idoli jest świetne. Szkoda, że cechy, które w poprzednim akapicie zaliczałem do zalet, w tym muszę potraktować jako wady. Szklany tył jest piękny tylko na zdjęciach prasowych oraz podczas pierwszych kilku sekund użytkowania. Później jest tak popalcowany, że cała magia i elegancja pryska. Szkło całkiem dobrze zbiera również kurz, co również nie sprzyja pozytywnym wrażeniom estetycznym.
Ergonomia to kolejny aspekt, który w nowych Idolach oceniam negatywnie. Smartfony leżą w dłoni przyjemnie, co nie znaczy, że są wygodne w obsłudze. Sztywna tafla szkła w połączeniu z zimnym metalem po bokach tworzą dosyć kanciastą i niezbyt opływową konstrukcję. Telefon trzyma się więc przyjemnie, ale niezbyt pewnie.
Na krytykę zasługuje również umiejscowienie przycisku zasilania. Został on bowiem zlokalizowany w pobliżu lewego górnego rogu smartfona. Leworęczni będą zachwycenii. Reszta się trochę namęczy.
Jest to jednak męka po części uzasadniona, gdyż w miejscu, w którym zazwyczaj znajduje się ten element, tutaj znajdziemy dodatkowy przycisk… a właściwie to Boom Key, bo taką nazwę wymyślił dla niego Alcatel.
Podkręcanie rzeczywistości według Alcatela
Dodatkowym przyciskiem, zlokalizowanym po środku prawego boku, wywołamy szereg specjalnych funkcji, których wybór zależeć będzie od kontekstu. Na przykład, słuchając muzyki, przyciskając Boom Key, podbijemy basy. Oglądając film, włączymy tryb dźwięku przestrzennego, a nagrywając film - rozpoczniemy strumieniowanie na żywo.
Przy zgaszonym ekranie, dwukrotne jego naciśnięcie spowoduje natychmiastowe wykonanie zdjęcia, a przytrzymanie - strzelenie 15 fotek w serii. Na ekranie głównym możemy z kolei wywołać animowaną pogodę. Gdy klikniemy Boom Key w deszczowy dzień, za naszymi ikonkami pojawią się chmury i krople deszczu. Rewolucja ;)
Wyświetlacze są dobre, ale mają też wady
Ekran Idola 4S jest wykonany w technologii AMOLED. Ma więc świetnie odwzorowane i mocno nasycone kolory oraz idealną czerń i nieskończony kontrast. Subiektywnie oceniam go bardzo wysoko, ale mimo wszystko, widzę wyraźną różnicę między ekranami flagowych Samsungów, a AMOLEDAMI konkurencji.
Ekran 4S ma dwie wady, które go co prawda nie dyskwalifikują, ale są na tyle widoczne, że zmniejszają satysfakcję z jego użytkowania. Po pierwsze, biel. Nie jest biała. Druga wada jest zaskakująco łatwa do dostrzeżenia. Mowa tu o kątach widoczności. Jak na urządzenie tej klasy, są one tragiczne.
Wada ta rzuca się w oczy najbardziej w przypadku barw zbliżonych do bieli. Gdy odchylimy smartfona na przykład w lewo i będziemy go powoli przechylali w prawą stronę, będziemy świadkami tego, jak biel staje się na początku różowa, a potem zielona…
Wyświetlacz znacznie tańszego Idola 4 nie ma żadnej z wyżej wymienionych wad. Kąty widzenia są świetne, a biel - w miarę biała. Niestety czerń również jest czarna tylko w miarę, a kontrastowi daleko do poziomu AMOLEDÓW. Mimo wszystko, panel Idola 4, to porządny IPS, którego jakość jest w pełni adekwatna do ceny.
Aparaty zasługują na pochwałę
Zanim przejdziemy do czysto fotograficznych aspektów, wróćmy jeszcze do designu. Niestety, obiektyw droższego modelu wystaje ponad taflę szkła (całkiem sporo), co wygląda dosyć słabo. U Idola 4 cały moduł aparatu zmieścił się pod szkłem. Dziwi mnie to, że zwiększenie rozdzielczości matrycy o 3 Mpix pociągnęło za sobą zwiększenie grubości o prawie 2 mm.
Poniżej zamieszczam zdjęcie tego samego obiektu wykonane oboma smartfonami w różnych warunkach oświetleniowych. Od razu rzuca się w oczy zupełnie inaczej pracująca automatyka aparatu. Balans bieli jest w przypadku obu modeli zupełnie inny. Kolory generowane przez Idola 4S są cieplejsze i trochę głębsze. Fotki z Idola 4 są natomiast chłodniejsze i odrobinę bardziej spłaszczone.
W nocy działanie aparatu różni się jeszcze bardziej. Idol 4 posiadający matrycę o rozdzielczości 13 Mpix, znacznie bardziej podbija jasność. W rezultacie, zdjęcia zrobione za jego pomocą, są jaśniejsze niż fotki cyknięte 16 Mpix Idolem 4S. Oczywiście, jest to osiągane kosztem znacznie większej ilości cyfrowego szumu i ziarnistości obrazu. Idolowi 4 zdarza się nawet czasami całkowicie prześwietlić nocne źródła światła. Wygląda to sztucznie i mniej przekonująco niż efekty pracy z modelem 4S.
Co więcej, Idol 4 ma problemy z autofocusem. W ciągu dnia, wyostrza on znacznie wolniej niż Idol 4S (ale nie ma tragedii). Natomiast po zmroku gubi się całkowicie. Zdarzało się, że musiałem czekać nawet 10 sekund zanim smartfon łaskawie zacznie szukać właściwej ostrości. Miałem wrażenie, że autofocus łapał po prostu potężnego laga i nawet nie próbował wyostrzać. Z drugiej strony, jak już zacznie szukać, to robi to w miarę efektywnie.
Fani mobilnej fotografii będą zadowoleni...
Jakość zdjęć jest całkiem dobra jak na tą półkę cenową. Stwierdzenie to pasuje zarówno do modelu kosztującego 1249 zł, jak i do flagowego 4S. Czwórka nagrywa filmy w rozdzielczości FullHD, a 4S - w 4K.
W obu przypadkach przy obiektywie znajdziemy podwójną diodę doświetlającą. Co ciekawe, znajduje się ona również z przodu, przy kamerce do selfie. A właśnie… Ta sprawuje się całkiem nieźle. W obu smartfonach jest identyczna. Ma rozdzielczość 8 Mpix i generuje przyjemne obrazki.
Aplikacja aparatu jest natomiast bardzo podobna do tej znanej z iOS. Znajdziemy w niej jednak kilka rzeczy, o których się użytkownikom Apple’a nie śniło. Mam tutaj na myśli na przykład tryb ręczny, który pozwala na samodzielną regulację wszystkich parametrów fotografowania.
Ciekawie prezentuje się także tryb Fyuse, który pozwala na robienie interaktywnych zdjęć. Działa to odrobinę podobnie do opisywanej przeze mnie ostatnio aplikacji społecznościowej Polaroid Swing.
…a audiofile - zachwyceni!
Zarówno Idol 4, jak i Idol 4S mają po dwa głośniki grające w systemie stereo. Każdy z nich oferuje moc 3,6 watów, co imponuje nie tylko na papierze. Gdy głośność dźwięku ustawimy na maksa (wzmacniając go przyciskiem Boom Key), to korzystając ze smartfona w domu, można mocno wkurzyć współlokatorów. Grając w gry wyścigowe w cichym pokoju, nie potrafiłem wytrzymać z maksymalną głośnością dłużej niż kilka minut. To o czymś świadczy.
Najważniejsze jest jednak to, że głośniki nie trzeszczą. Grają cały czas tak, jakby miały jeszcze zapas mocy. Na uwagę zasługuje także to, że smartfon wykrywa w jakiej jest orientacji i dostosowuje dźwięk tak, aby zawsze to, co ma być z prawej strony (na przykład w filmie), rzeczywiście było słychać z prawego głośniczka.
Alcatel promuje również to, że perforację głośników znajdziemy zarówno z przodu, jak i z tyłu urządzenia. Dzięki temu, nawet gdy położymy grające urządzenie ekranem do dołu, jakość dźwięku ma pozostać idealna. Sprawdziłem - nie działa. Zasłoniłem palcami dwa przednie wyloty, a potem dwa tylne. W pierwszym przypadku wszystko drastycznie się wytłumiło, a w drugim - nic się nie zmieniło…
Działa natomiast odwrócone rozmawianie. Możemy prowadzić rozmowę trzymając telefon do góry nogami. Jest to możliwe dzięki obecności mikrofonu zarówno przy dolnym, jak i górnym głośniku.
Jakość dźwięku na wyjściu słuchawkowym również zasługuje na pochwałę, ale to wbudowane głośniki kradną tutaj całe show. Grają one głośno, bogato i przestrzennie. Dawno nie miałem styczności z żadnym sprzętem od HTC, ale mam wrażenie, że system audio Alcatela bije głośniki HTC na głowę.
Wydajność i oprogramowanie
Snapdragon 617, czyli serce Idola 4, to układ ze średniej półki. Snapdragon 652 to pozornie również mid-range’owy procesor, jednak pod względem wydajności znacznie bliżej mu do flagowej serii Snapdragon 800, niż do innych przedstawicieli linii Snapdragon 600.
Poniżej zamieszczam zrzuty ekranu przedstawiające wyniki z popularnych benchmarków. Ważniejsze jest jednak to, jak urządzenie sprawuje się w praktyce. Zarówno Idol 4, jak i Idol 4S działają płynnie i stabilnie. Interfejs nie laguje, a animacje nie klatkują. Dopiero czasy uruchamiania aplikacji pokazują, że nie są to chipy z najwyższej półki.
Świadczy to o dobrej optymalizacji oprogramowania. Alcatel nie pokusił się na jakieś drastyczne modyfikacje Androida, dzięki czemu system wydaje się całkiem znajomy. Nakładka jest bardzo lekka, ale… wkurzają preinstalowane aplikacje. Jest ich sporo, a część z nich to zupełnie zbędne śmieci.
Największe zmiany w stosunku do czystego Androida da się odczuć słuchając muzyki w domyślnym odtwarzaczu. Alcatel zrobił z niego prawdziwy multimedialny kombajn. Możemy wcielić się na przykład w DJ-a i skreczować płyty, równocześnie dodając całą masę różnych filtrów i efektów. Dobry dodatek do świetnych głośniczków.
Gry i kultura pracy
Byłem lekko zaskoczony, gdy okazało się, że również gry działają na obu telefonach płynnie. I nie mówię tu o jakichś prostych zręcznościówkach, ale o produkcjach pokroju Real Racing 3 czy Asphalt 8. Na Idolu 4S działały one idealnie, a na Idolu 4 - bardzo dobrze.
Potężną zaletą jest też wysoka kultura pracy. Obudowa nie nagrzewa się nawet po dłuższych sesjach z wymagającymi grami. Odciski palców na obudowie to jedno, ale właściwości cieplne szkła to niewątpliwie dobry pretekst do zastosowania właśnie tego materiału.
Wydajność energetyczna
Akumulatorek Idola 4S ma większą pojemność. Model ten ma jednak również bardziej prądożerne podzespoły. W rezultacie wyniki droższego modelu są tylko trochę lepsze. Ważne jest to, że w obu przypadkach możemy liczyć na pełną dobę z dala od gniazdka - nawet podczas dosyć intensywnego wykorzystywania smartfona. Czas pracy z włączonym ekranem wynosi 4-5 godzin w modelu Idol 4, do nawet 6 w przypadku modelu 4S. Bateria na pewno nie stanowi więc wąskiego gardła tegorocznych propozycji Alcatela.
Wirtualna rzeczywistość za darmo?
Najbardziej w nowych Idolach podobają mi się nie tyle same smartfony, ile dodatki jakie Alcatel dołącza w zestawie. W opakowaniu znajdziemy bowiem gogle wirtualnej rzeczywistości, całkiem dobrze grające słuchawki firmy JBL, plastikowe przezroczyste plecki na obudowę oraz folię ochronną na wyświetlacz. Kupując Idole, nie będziemy więc narażeni na żadne dodatkowe wydatki.
Załączone gogle pełnią rolę pudełka w którym ukryty jest smartfon i pozostałe elementy zestawu. Jest to fajny smaczek, który bardzo mi się spodobał. Sam headset jest porządny, a przede wszystkim - wygodny. Jego jakość jest zbliżona do gogli Samsunga - gear VR. W przypadku koreańskiego producenta, musimy za taki dodatek zapłacić około 500 zł. Alcatel daje coś podobnego za darmo, wraz z telefonem kosztującym 1250 zł. Miło z ich strony.
Na smartfonie znajdziemy preinstalowaną aplikację Alcatela do VR, która przypomina trochę apkę pokazową Google’a - Cardboard. Producent stworzył również własny sklep VR, który agreguje programy i treści skierowane do użytkowników gogli.
Subiektywne podsumowanie
Alcatel Idol 4 i Idol 4S to bardzo udane smartfony. Prezentując je, Alcatel udowodnił, że jest w stanie tworzyć smartfony aspirujące do segmentu premium. Największą zaletą recenzowanych modeli jest ich cena.
Za 1249 zł dostajemy smartfona wykonanego lepiej niż niejeden flagowiec. Mamy niezły ekran, przyzwoity aparat oraz zadowalającą wydajność. Dodajmy do tego bezkonkurencyjne głośniczki stereo oraz ciekawy przycisk Boom Key, a otrzymamy całkiem ciekawą propozycję. Gdy natomiast weźmiemy pod uwagę, gratisy jakie znajdziemy w zestawie, utwierdzimy się tylko w przekonaniu, że Alcatel odrobił w tym roku pracę domową na piątkę.
Gdy mamy do dyspozycji 2000 zł, możemy skusić się na model 4S. Ma on ekran AMOLED o wyższej rozdzielczości, lepszy aparat i szybszy procesor. Jest też znacznie większy i ma szkło zaoblone na krawędziach, co można uznać za symboliczną wisienkę na torcie.
Idole nie są jednak pozbawione wad. Szkło zbiera odciski palców, a ergonomia użytkowania jest marna. Ekran w droższym modelu oferuje bardzo słabe kąty widoczności, a biel nie jest biała. Aparat w tańszym modelu ma problemy z ustawianiem ostrości - szczególnie w gorszych warunkach oświetleniowych. Przyczepić się można również do wielu zbędnych aplikacji, który otrzymamy wraz z telefonem od razu po wyjęciu z pudełka.