Jakby bana nie było. Huawei Mate 40 Pro: wrażenia po kilku dniach

Jakby bana nie było. Huawei Mate 40 Pro: wrażenia po kilku dniach28.10.2020 18:37

Mam problem z Huaweiem Mate 40 Pro. Jednej strony to smartfon absolutnie poprawny. Z drugiej natomiast Huawei w zaistniałej sytuacji potrzebuje chyba jednak czegoś więcej niż smartfonów poprawnych.

Huaweia Mate 40 Pro - który w Polsce wyceniony jest na 5399 zł - używam od dnia premiery. Z technicznego punktu widzenia ciężko jest się do czegoś naprawdę mocno przyczepić. Ale też niewiele jest rzeczy, których będzie mi brakowało po powrocie do Galaxy Note'a 20 Ultra.

To o tyle ważne, że nowe smartfony Huaweia - jak wiemy - nie mają usług Google'a. Dziś HMS jest dużo bardziej używalny niż jeszcze pół roku temu, ale to wciąż spore uniedogodnienie. Uniedogodnienie, którego Mate 40 Pro nie bardzo stara się w sensowny sposób rekompensować.

Huawei zwolnił w momencie, w którym zwalniać nie powinien

Byłem (i jestem) wielkim fanem tego, co Huawei robił w latach 2018-2019. W tym czasie co pół roku pojawiał się smartfon, który w jakimś aspekcie deklasował konkurencję i wyprzedzał rynkowe standardy.

Huawei P20 Pro miał aparat o wysokiej rozdzielczości i był pierwszym smartfonem z trybem nocnym - rozwiązaniem, bez którego ciężko wyobrazić sobie nowoczesny telefon.

Huawei Mate 20 Pro kusił potrójnym aparatem z dobrym teleobiektywem i obiektywem ultraszerokokątnym oraz bezprzewodowym ładowaniem zwrotnym. Te rozwiązania stały się rynkowym standardem wiele miesięcy później.

Huawei P30 Pro dokładał do tego wszystkiego peryskopowy teleobiektyw z 5-krotnym przybliżeniem optycznym. Samsung uczynił z tego rozwiązania swoją lokomotywę marketingową dopiero rok później i to w telefonach kosztujących ok. 6000 zł.

Każdy z tych telefonów pod względem sprzętowym był w dniu swojej premiery na tyle przełomowy, że - gdyby zadebiutował bez usług Google'a - byłbym skłonny się zastanowić, czy nie warto przeboleć programowych braków.

Tymczasem P40 Pro oraz najnowszy Mate 40 Pro to sprzętowo bardzo dobre telefony, ale nie widzę w nich chęci rekompensacji braku usług Google'a. Jakby Huawei przygotował je bez świadomości, że ban Donalda Trumpa istnieje.

Największe zalety Huaweia Mate 40 Pro? Po pierwsze - wygląd

Co tu dużo mówić. Po kilku miesiącach ciągłego testowania smartfonów, które wyglądają tak:

... miło jest wziąć do ręki telefon, który wygląda tak:

W tym wzornictwie podoba mi się wszystko. Okrągły pierścień z aparatami wygląda oryginalnie, a przy tym - w mojej ocenie - bardzo ładnie. No i podkreśla fotograficzne aspiracje tegoż smartfonu.

Srebrny wariant kolorystyczny w efektowny sposób odbija światło, przybierając rozmaite kolory w zależności od kąta i siły jego padania. Dzięki matowemu wykończeniu Mate 40 Pro jest relatywnie mało podatny na zabrudzenia.

Przód też jest niczego sobie dzięki symetrii, którą zaburza "tylko" otwór w rogu. Boki wyświetlacza są ekstremalnie zakrzywione, ale skutecznie ignorują przypadkowe kliknięcia, więc nie wpływają negatywnie na komfort obsługi.

Huawei Mate 40 Pro jest wykonany solidnie, a jego odporność na wodę i pył jest poświadczona certyfikatem wodoszczelności.

No i ten silnik haptyczny, który jest po prostu doskonały. Podczas korzystania z wirtualnych pokręteł czy suwaków smartfon skutecznie imituje pracę fizycznych trybików, dając czytelne informacje zwrotne.

Po drugie - Huawei Mate 40 Pro ma genialną baterię

Pojemność 4400 mAh nie jest rekordem świata, ale smartfon rekompensuje to procesorem wykonanym w rekordowym, 5-nanometrowym procesie litograficznym oraz - przede wszystkim - zoptymalizowanym oprogramowaniem.

Mate 40 Pro to jeden z nielicznych smartfonów, który łączy flagową wydajność z akumulatorem, który ciężko zajechać w dobę. 8-9 godzin na ekranie to wyniki, które nikogo nie powinny zdziwić.

Smartfon obsługuje ponadto turboszybkie ładowanie 66 W, które pozwala na dobicie do 100 proc. w ok. 45 minut. Jest i szybkie ładowanie bezprzewodowe 50 W, lecz tego nie miałem okazji sprawdzić z uwagi na brak stosownej ładowarki.

Dołóżmy do tego funkcję bezprzewodowego ładowania zwrotnego i mamy w zasadzie wszystko, czego można oczekiwać od akumulatora smartfonu.

Aparat Huaweia Mate 40 Pro jest dobry, ale mam kilka zastrzeżeń

Smartfon został wyposażony w:

  • aparat główny 50 Mpix z sensorem Super Sensing, optyczną stabilizacją obrazu i optyką 23 mm o jasności f/1,9;
  • aparat 20 Mpix z matrycą wideo 3:2 i obiektywem ultraszerokokątnym (18 mm) o jasności f/1,9;
  • aparat 12 Mpix z peryskopowym teleobiektywem 5x (125 mm) o jasności f/3,4 i optyczną stabilizacją obrazu.

Zakres ogniskowych pozwala na uzyskanie 0,7-krotnego oddalenia (ale tylko w teorii, o czym więcej za moment), 5-krotnego przybliżenia optycznego oraz maksymalnie 50-krotnego zoomu cyfrowego. To jest jednak tylko sztuka dla sztuki, bo fotki pozostają używalne miej więcej do wartości 10x.

Poniżej kilka zdjęć na różnym poziomie przybliżenia.

0,7x
0,7x
1x
1x
5x
5x
10x
10x
50x
50x

Jeśli chodzi o zakres ogniskowych, doskwiera mi brak prawdziwie ultraszerokokątnego obiektywu, co Huawei zresztą stara się sprytnie ukryć. Oprogramowanie podaje wartość oddalenia 0,7x, jednak podczas płynnego zoomowania aparat główny jest aktywowany już po dobiciu do wartości 0,8x. Domyślna wartość 1x jest już tak naprawdę cyfrowym zoomem.

Tak wygląda zdjęcie zrobione aparatem głównym:

Tak wygląda zdjęcie zrobione aparatem z obiektywem ultraszerokątnym:

A tak fotka zrobiona z tego samego miejsca szerszym obiektywem Galaxy Note'a 20 Ultra:

Jak widać, kąt widzenia dodatkowego aparatu Mate'a 40 Pro jest w porównaniu z aparatem głównym niewiele większy. Jego główną funkcją jest zresztą kręcenie filmów (stąd nietypowe proporcje 3:2), a odrobinę krótsza ogniskowa to tylko dodatek.

Osobiście podczas codziennego fotografowania uważam szeroką optykę za bardzo praktyczną, więc szkoda, że w tym aspekcie Mate 40 Pro ustępuje większości konkurentów. Tyle dobrego, że brak jest rekompensowany świetnym zoomem.

Co z jakością zdjęć?

Poniżej galeria zdjęć zrobionych w różnych warunkach oświetleniowych:

[1/33]
[2/33]
[3/33]
[4/33]
[5/33]
[6/33]
[7/33]
[8/33]
[9/33]
[10/33]
[11/33]
[12/33]
[13/33]
[14/33]
[15/33]
[16/33]
[17/33]
[18/33]
[19/33]
[20/33]
[21/33]
[22/33]
[23/33]
[24/33]
[25/33]
[26/33]
[27/33]
[28/33]
[29/33]
[30/33]
[31/33]
[32/33]
[33/33]

[url=https://mega.nz/folder/NRoi2BbR#X8xE9Kjbg3-m0xFMxqr-3g]Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości[/url].

Mocnym atutem Huawei Mate 40 Pro jest wysoka szczegółowość zdjęć. Ilość detali zachwyca w praktycznie w każdych warunkach oświetleniowych.

Nie jestem jednak fanem tego, co Mate 40 Pro robi z kolorami. Smartfonowi często zdarza się kompletnie przestrzelić balans bieli, co przekłada się na drastycznie przekłamane barwy.

Przyjrzyjmy się jeszcze fotkom zrobionym po zmroku w trybie automatycznym oraz nocnym.

Huawei Mate 40 Pro: tryb nocny

Huawei niezmiennie bryluje w ekstremalnie trudnych warunkach oświetleniowych. Dwie ostatnie fotki zrobiłem w niemal kompletnej ciemności, a Mate 40 Pro nawet bez trybu nocnego uwiecznił doskonałe kadry.

Gdy jednak mowa o fotkach nocnych zrobionych w dobrym świetle sztucznym, sprawa się komplikuje. W tym przypadku smartfon lubi wygenerować mocny szum w ciemniejszych partiach (spójrzcie na niebo na pierwszym zdjęciu) lub przestrzelić balans bieli (kościół na jednej z ostatnich fotek jest zbudowany z klasycznej czerwonej cegły, a na zdjęciu jego zabarwienie jest zgniłe).

Nie zrozumcie mnie źle - Huawei Mate 40 Pro w dalszym ciągu ma bardzo dobry, wszechstronny aparat. Problem w tym, że dziś smartfonów z bardzo dobrymi, wszechstronnymi aparatami mamy pod dostatkiem.

Huawei ma w swoim arsenale prawdziwą petardę w postaci peryskopowego teleobiektywu z 10-krotnym przybliżeniem optycznym, jednak ten jest zarezerwowany dla modeli P40 Pro+ i jeszcze niedostępnego w Polsce Mate'a 40 Pro+.

Huawei Mate 40 Pro: co poza tym?

Na koniec garść innych spostrzeżeń po kilku dniach testów.

Wyświetlacz jest w porządku, ale mogło być lepiej

Po pierwszym uruchomieniu niektórym mogą przeszkadzać wiernie odwzorowane, ale przez to przyblakłe kolory. Te można jednak podsycić w ustawieniach, a po tym zabiegu wyświetlany obraz cieszy oko.

Odświeżanie 90 Hz zapewnia satysfakcjonującą płynność, ale trzeba odnotować, że wielu znacznie tańszych rywali (na czele z flagowcami Samsunga) oferuje już panele 120 Hz.

Głośniki stereo są bardzo dobre

Huawei sporo uwagi poświęcił swoim głośnikiem stereo. Choć te nie są najlepsze na rynku (do iPhone'ów daleko), naprawdę nie ma wstydu. Dźwięk jest głośny, czysty i mięsisty.

Dolny głośnik ma więcej mocy, ale słychać to dopiero po zatkaniu go dłonią. Gdy oba grają jednocześnie, brzmienie sprawia wrażenie równomiernego.

Skanowanie twarzy w 3D to ściema

Otwór z przodu skrywa aparat oraz sensor podczerwieni, który rzekomo odpowiada za skanowanie twarzy w 3D, co ma być rozwiązaniem ponadprzeciętnie bezpiecznym. No właśnie - ma być.

Moje testy wykazały, że podczerwień pomaga jedynie rozpoznać twarz w ciemności. Po zaklejeniu czujnika twarz jest w dalszym ciągu skanowana z użyciem samego aparatu do selfie, więc o żadnym zaawansowanym procesie 3D nie może być mowy.

Obsługa gestami jako tako działa, ale nie widzę dla niej sensownego zastosowania

Machając dłonią nad ekranem można m.in. przewijać strony internetowe, odbierać połączenia czy kontrolować odtwarzacz muzyki. Według deklaracji producenta, ma się to przydać np. w kuchni (brudne dłonie) czy w samochodzie.

Korzystanie z tej funkcji wymaga wprawy (dłoń musi być ułożona w odpowiedniej pozycji i odległości), a i reakcja na gesty zachodzi z lekkim opóźnieniem. Jeśli chodzi o bezdotykową obsługę, wolę dowolny telefon z Asystentem Google.

Do wydajności ciężko się przyczepić

Kirin 9000 to wymiatacz, który zapewnia wydajną pracę przy braku podatności na osiąganie wysokich temperatur.

8 GB RAM-u na ten moment zapewnia satysfakcjonującą wielozadaniowość, ale w smartfonie za grubo ponad 5000 zł miło byłoby zobaczyć bardziej przyszłościowe 12 GB.

Huawei Mate 40 Pro to po prostu porządny flagowiec z ogromną wadą, która nie jest rekompensowana

Gdyby Mate 40 Pro miał usługi Google'a, mógłbym używać go na codzień. Usług Google'a jednak nie ma, a zostaje niewiele ponad to, co oferuje konkurencja (choćby Galaxy Note 20 Ultra).

Oryginalny wygląd i świetna bateria z superszybkim ładowaniem to dla mnie za mało na otarcie łez po płatnościach zbliżeniowych, Mapach Google, Asystencie, YouTubie czy łatwym dostępie do setek tysięcy wysokiej jakości gier i aplikacji.

Zobacz także:

Źródło artykułu:WP Komórkomania
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.