Android Ice Cream Sandwich - o tym się nie mówi

Podwójna premiera w Hongkongu nie była przełomowa, a w każdym razie nie tak bardzo, jak się spodziewaliśmy. Mimo to Ice Cream Sandwich i tak będzie wspaniały, tyle że Google nie potrafi tego odpowiednio przekazać.

Android Ice Cream Sandwich | fot. engadget.com
Android Ice Cream Sandwich | fot. engadget.com
Michał Brzeziński

21.11.2011 | aktual.: 21.11.2011 14:00

Podwójna premiera w Hongkongu nie była przełomowa, a w każdym razie nie tak bardzo, jak się spodziewaliśmy. Mimo to Ice Cream Sandwich i tak będzie wspaniały, tyle że Google nie potrafi tego odpowiednio przekazać.

Rafał poruszył już temat marketingu, który - ze spuszczoną głowę muszę przyznać - w firmie z Mountain View kuleje. Apple potrafi przekonać do swoich produktów, 19 października natomiast byliśmy świadkami słabego przedstawienia. Nawet biorąc pod uwagę wielkość sceny, Google wyglądał jak mały producent, którego nie stać na zrobienie show. A niestety, bez show się nie obejdzie – takie są zasady gry.

Jestem pewien, że gdyby prezentacja została przeprowadzona w inny sposób, do teraz nie moglibyśmy się pozbierać po nowej, przełomowej wersji Androida. Tak się jednak nie stało. Co ciekawe, eksperci z Google'a nawet nie wspomnieli o niektórych funkcjach wprowadzonych w Ice Cream Sandwich, a o tych - moim zdaniem - najważniejszych nie wypowiedzieli się wystarczająco. Postaram się dopowiedzieć to, czego nie usłyszeliśmy w Hongkongu, i pokazać, że naprawdę warto czekać na aktualizację.

Akceleracja sprzętowa

Zacznę od cech, o których większość osób w ogóle nie wie. Pierwszą z nich jest akceleracja sprzętowa. Cytując SDK (Software Development Kit) najnowszego Androida:

Hardware acceleration generally results in smoother animations, smoother scrolling, and overall better performance and response to user interaction.

W skrócie: dzięki niemu obsługa urządzenia jest jeszcze szybsza i płynniejsza, a sprzęt z łatwością poradzi sobie z wymagającym animacjami. Akceleracja sprzętowa nie jest zupełną nowością - była obecna już w Honeycombie, ale pierwszy raz trafi do smartfonów. Koniec z zacinaniem!

WiFi Direct

Gdyby prezentację prowadził Steve Jobs, dzięki temu jednemu elementowi okrzyknięto by go geniuszem. W telegraficznym skrócie chodzi o przesyłanie danych pomiędzy dwoma urządzeniami za pomocą WiFi. Bezproblemowe wysyłanie plików, granie w kilka osób na różnych urządzeniach bez dostępu do Internetu, streamowanie obrazu i dźwięku do telewizora. Możliwości są naprawdę szerokie, ale cóż, trzeba umieć to sprzedać. WiFi Direct trafił do najnowszego Androida, więc jego używanie będzie o wiele przyjemniejsze.

Wi-Fi Direct™: Connect with the possibilities

Apple ma Siri, a co ma Google? Świetne dyktowanie wiadomości. Nie jestem wielkim fanem (nie mylić z przeciwnikiem) rozwiązania z Cupertino, ale rozpoznawanie głosu i zdjęcie z naszych barków nieprzyjemnego obowiązku wpisywania dłuższych tekstów wydaje się dobrym pomysłem. Oczywiście, nie jest to zupełna nowość, a jedynie wyjątkowo dopracowany element. Wyrazy są jeszcze lepiej rozpoznawalne, a przetwarzanie informacji odbywa się w czasie rzeczywistym. Do tej pory musieliśmy powiedzieć, poczekać na wysłanie na serwer, pobranie z serwera i dopiero mieliśmy rezultat. Teraz cała ta dodatkowa praca odbywa się w tle, kiedy mówimy.

Dyktowanie stało się również bardziej ludzkie i toleruje krótkie pauzy w wypowiedzi, dając czas na zastanowienie. Ostatnią nowością jest interpretowanie niektórych słów, co powinno zostać zaimplementowane dawno temu. Dzięki tej funkcji gdy powiemy „znak zapytania”, program będzie wiedział, że chodzi nam o symbol „?”. Czego można chcieć więcej od przetwarzania mowy na tekst? Co prawda ten element pojawił się na prezentacji, ale najwyraźniej chwilę później wszyscy o nim zapomnieli. Warto jednak o nim pamiętać. Funkcję dobrze przedstawia redaktor Slashgeara (pierwsze 2,5 min):

Akcesoria
Kontroler+telefon | fot. redmondpie.com
Kontroler+telefon | fot. redmondpie.com

Stylus nie należy do najpopularniejszych akcesoriów. Oprócz starych telefonów można go używać w Samsungu Galaxy Note lub tablecie HTC Flyer. Najwyraźniej Google stwierdził, że warto - i prawdopodobnie nie będą to ostatnie tego typu urządzenia. Nie wolno zapominać, że używanie stylusa zależy przede wszystkim od specjalnego ekranu dotykowego, więc nie liczcie na odpicowanie swojego obecnego smartfona.

Wyłączanie/blokowanie wszystkich aplikacji

W każdym nowym telefonie zawsze przeszkadza mi jedna rzecz: liczba oraz jakość dodatkowych aplikacji producenta. Naturalnie, część z nich jest użyteczna, ale nie miałem jeszcze sytuacji, żeby więcej niż 2-3 dodatkowe programy były naprawdę przydatne. Tak, jestem zagorzałym przeciwnikiem bloatware’u. Właśnie dlatego z uśmiechem na ustach przywitałem nową, niesamowitą cechę Ice Cream Sandwich: blokowanie aplikacji. Wreszcie użytkownik dostaje więcej wolności, jak przystało na Androida.

Wyłączanie aplikacji | fot. własne
Wyłączanie aplikacji | fot. własne

Google potwierdził, że będzie można blokować wszystko, bez wyjątku. Nieważne, czy są to aplikacje producenta czy nawet domyślne Androida (chociaż z tymi drugimi polecam nie zadzierać), jeśli coś nam nie odpowiada, możemy to prawie usunąć. „Prawie” ponieważ program nie zostanie odinstalowany, a jedynie zniknie z listy aplikacji, a wszystkie procesy z nim związane będą zatrzymywane. Użytkownik w każdej chwili może zmienić zdanie, więc głupie decyzje nie zaważą na losach telefonu. Nigdy więcej śmieci na smartfonie!

Edycja zdjęć
**Bezpieczeństwo **O jeszcze większe bezpieczeństwo Androida od teraz będzie dbać szyfrowanie danych na telefonie. Jak w przypadku wielu funkcji – na Honeycombie już była, ale w końcu również użytkownicy mniejszych urządzeń mogą z niej skorzystaćTo nie wszystko

On The Verge 001 clip: Exclusive demo of Android ICS live video effects

Z pewnością jeszcze kilka nowych smaczków odkryją użytkownicy i recenzenci. Ice Cream Sandwich jest naprawdę świetnym produktem, który przy odpowiednim marketingu mógłby zrobić furorę.Główny cel: fragmentacja

[/h3]

Na koniec podstawowa rzecz, którą oczekiwałem usłyszeć, czyli: koniec z fragmentacją. Nie wiadomo, czy tego brakowało w prezentacji, czy po prostu za wcześnie na tak wielkie słowa. Unifikacja systemu na wszystkich urządzeniach miała być jednak podstawowym zadaniem nowego systemu. Mam szczerą nadzieję, że Google, skupiając się na innych ciekawych funkcjach, nie zapomniał o tym najważniejszym celu. Patrząc realistycznie, jeden nowy system to za mało, żeby nagle fragmentacja przestała istnieć. Być może gigant z Mountain View zaplanował rozwój Androida na kilka wersji do przodu i dopiero za rok zobaczymy znaczącą poprawę. Jeśli tak jest, podsycanie naszych oczekiwań rzeczywiście byłoby błędem.

W tym artykule opisałem mniej znane dodatki albo te, które nie przyciągnęły uwagi, a na nią zasługują. Ale Ice Cream Sandwich to coś więcej niż zbiór nowych funkcji, bo najważniejsze jest to, jak będzie działać jako całość. Google bardzo się stara tchnąć duszę w Androida, aby był czymś więcej niż miejscem na instalowanie aplikacji i nakładek na wygląd. Niektórzy użytkownicy już teraz mogą się przekonać, czy to się udało.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)